Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

Nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Po rewelacjach, jakie usłyszał w szpitalu, wszystko to co budował przez ostatnie kilka miesięcy prysło jak bańka mydlana i szansa na szczęśliwe zakończenie oddalała się od niego coraz bardziej, pozostawiając dojmujące poczucie winy i świadomość że pozbawił życia niewinną istotę, którą stworzył. To się za nim wlokło, od rozmowy z Viv w szpitalu nie potrafił myśleć o niczym innym, jak o tym, że zabił własne dziecko. Nie był w stanie pracować, wziął więc wolne i zaszył się w swoim domu. Nie odbierał telefonów, nie odpowiadał na wiadomości, siedział zamknięty w czterech ścianach, godząc się z tym, co zrobił. Czuł ten cholerny impuls, by znowu sięgnąć po alkohol, by zaprzepaścić rok życia w trzeźwości, bo najzwyczajniej w świecie nie potrafił sobie z tym wszystkim poradzić. Jedynie dzięki silnej woli, jakoś udało mu się zdusić to pragnienie w zarodku, jednak nadal był wrakiem człowieka.
Nie potrafił spojrzeć jej w oczy, bał się że powie kilka słów za dużo, że zaprzepaści to wszystko, co do tej pory jako tako się układało, szczególnie po tej pamiętnej nocy, kiedy w końcu wyznał jej, że nigdy nie przestał darzyć jej uczuciem. Miał też świadomość, że znowu jest w ciąży i to jeszcze bardziej go przerażało, obawiał się że znowu nie pohamuje swojej wściekłości i historia się powtórzy. Zagryzł wargę, odpowiadając wymijająco na jej wiadomości. Czy ona naprawdę myślała, że znajdzie szczęście u boku kogoś, kto zabił ich własne dziecko? On sobie tego nie wyobrażał, jednak zdrowy rozsądek podpowiadał, że powinien z nią porozmawiać, po raz ostatni cokolwiek wyjaśnić i postawić sprawę jasno. Z tą myślą wpakował się do samochodu i pojechał pod wskazany w wiadomości adres, modląc się, by mógł szybko wyjść. Chciał zniknąć z tego miasta, raz na zawsze, zostawiając rodzinę, zostawiając to wszystko za sobą i zacząć życie na nowo, tak by niczego nie żałować, chociaż przeszłość będzie się za nim wlokła aż do śmierci.
Zapukał w drzwi i z miejsca schował ręce do kieszeni, nie wiedząc co z nimi zrobić. W myślał układał jakiekolwiek scenariusze tej rozmowy, nic jednak z tego nie wyszło, gdy zobaczył jej twarz, bo fala wspomnień i tych cholernych uczuć do niego wróciła, przez co poczuł ukłucie irytacji. Nic nie mówiąc wszedł do środka, nawet nie ściągając kurtki, zostanie tylko na rozmowę i wróci do siebie się pakować. Bo tak będzie najlepiej.
Westchnął ciężko.
- Miejmy to za sobą, dobrze? Też nie wiem za bardzo, czy jest sens o czymkolwiek rozmawiać. Sama doskonale wiesz jak sprawa wygląda. – mówił cicho, aczkolwiek ton jego głosu pozostawał zimny. Specjalnie ją od siebie odpychał, by zrozumiała że nie może dać jej tego, czego pragnie. Że nie będzie dobrym ojcem dla tego dziecka. Że nic się nie uda.


Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Martwiła się. Martwiła się o to, że jakaś głupota przyjdzie mu do głowy po tym co Viv powiedziała o pierwszym dziecku. Wydała największą tajemnicę brunetki i Whitely była na nią wściekła. Wiedziała jednak, że jej przyjaciółka tak naprawdę chciała dla niej dobrze i się martwiła, jednak Elene była dorosłą kobietą i wiedziała czego w życiu pragnie. Ustatkowania się, a jeśli już zaszła w ciążę po tamtej nocy to pragnęła stworzyć normalną rodzinę, która nie będzie patrzyła wstecz. Nic dziwnego, że martwiła się o blondyna i głowiła nad tym co takiego w tym momencie robi. Musiała przecież z nim porozmawiać prędzej czy później, bała się jednak, że ten zrobił coś głupiego albo ma to w planach.
Denerwowała się przed jego przyjazdem, z tego zdenerwowania posprzątała swój dom tak, że wszystko lśniło, kiedy się denerwowała to właśnie to dawało jej pewnego rodzaju ukojenie tak jak w tym przypadku, przygryzła dolną wargę kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Ubrana w dresowe spodnie i luźną bluzę należącą do mężczyzny, którą znalazła w swojej szafie podeszła otworzyć mu drzwi. Nikły uśmiech pojawił się na jej ustach kiedy tylko zobaczyła jego twarz, nie była w stanie jednak uśmiechnąć się szerzej zresztą jego mina świadczyła, że ta rozmowa do najłatwiejszych nie będzie należała. Przesunęła się w drzwiach, żeby wpuścić go do środka i zamknęła je za nim krzyżując ręce na piersi.
- Może wejdziesz? Porozmawiamy na spokojnie Chase.. chcesz coś do picia? - zapytała podchodząc do niego, żeby nawet jeśli ten się sprzeciwił zsunąć kurtkę z jego ramion i odwiesić ją na pobliski wieszak. Chwyciła go za rękę ciągnąc wręcz do salonu, żeby ten usiadł na kanapie. Przecież upieranie się przy rozmowie w korytarzu na pewno nie będzie dobrym posunięciem, a ona nie chciała, żeby ten tak po prostu wyszedł z jej domu i nigdy nie wrócił.
- Nie wiem co Ci powiedziała Viv wtedy w szpitalu, ale chcę z Tobą porozmawiać na spokojnie, dobrze? - dodała po chwili sama siadając na kanapie z cichym westchnieniem na ustach. Wpatrywała się w niego uważnie, jakby próbowała w jakikolwiek sposób przewidzieć jego zachowanie czy reakcje na pewne słowa. Spuściła jednak spojrzenie patrząc na swoje palce.
- Na początku chciałabym Cię przeprosić, za to że.. że Ci nie powiedziałam o tamtej ciąży. Może gdybym się nie bała Ci powiedzieć, to to wszystko by się nie wydarzyło. To była tylko i wyłącznie moja wina - poczuła jak oczy ją pieką, jak wzbierają się w nich łzy, zamrugała parę razy i wzięła kilka głębszych oddechów próbując uspokoić drżenie rąk.

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

Nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć, jak ma żyć ze świadomością że zabił swoje własne dziecko, że pozbawił ich szczęśliwego zakończenia i wizji rodziny, jaką chcieli stworzyć. Bił się z myślami, kompletnie nie wiedząc, co ma robić. Sumienie podpowiadało mu, że powinien to zgłosić, że powinien dać się zakuć w kajdanki i odpokutować za swoje czyny. Z drugiej strony chciał zniknąć, uciec, ułożyć sobie życie na nowo, ale serce bijące w jego piersi należało do niej, dlatego znalazł się w patowej sytuacji i powoli zaczynał z tego powodu odczuwać frustrację. Postanowił jednak po raz ostatni z nią porozmawiać, usłyszeć jej punkt widzenia, poukładać sobie to w głowie. Dlatego do niej przyjechał. Mimowolnie jego spojrzenie prześlizgiwało się po jej sylwetce, tym bardziej gdy rozpoznał swoje ubranie. Nie uśmiechnął się jednak, był cholernie spięty i chciał mieć to już za sobą. Wszystko mu się mieszało w głowie, w jednej chwili pożałował tego, że w ogóle tutaj przyszedł.
- Rozmawiajmy. – mruknął, obserwując jak się zbliża, zrobił z automatu krok w tył, jednak to jej nie powstrzymało, ściągnęła z niego kurtkę i zaciągnęła do pokoju. Trzymał dłoń sztywno, nie ściskał jej dłoni, nie miał na to siły. Dla niego rozmowę można było przeprowadzić w progu, najwidoczniej jednak ona chciała poczuć się nieco bardziej komfortowo. Opadł z cichym westchnieniem na kanapę i skrzyżował ramiona na piersi, budując tym samym dystans, którego najzwyczajniej w świecie potrzebował.
- Próbowała mnie uświadomić, jakim gnojkiem jestem, ale nie musiała, wiem o tym od samego początku. – prychnął cicho. Nigdy jej nie lubił, ale to była jej przyjaciółka, on się nie wtrącał, ale nie potrafił stać bezczynnie, gdy ktoś go otwarcie atakuje, więc nim została zrzucona na niego bomba, w dobitnych słowach oświadczył jej, by się nie wpieprzała w tą relację. Ale osiągnęła swój cel, pozbyła się go ze szpitala, sprawiła że miał ochotę zniknąć z życia El, by nie skrzywdzić jej jeszcze bardziej. By nie skrzywdzić ich kolejnego dziecka. Zacisnął zęby, słysząc jej kolejne słowa. Poczuł to uczucie irytacji, które towarzyszyło mu już jakiś czas, a które wcale nie wróżyło spokojnej rozmowy.
- To nie ty pobiłaś się do nieprzytomności. Nie zrobił tego nikt obcy. Tylko ja. Tymi rękami. – wyciągnął przed siebie dłonie zaciśnięte w pięści, jakby ledwo nad sobą panował. Oddychał ciężko, czując mocno bijące serce, które chciało wyrwać się z jego piersi. - Więc przestań mnie przepraszać. To ja powinienem to zrobić. Ale żadne przeprosiny czasu nie cofną. Żadne przeprosiny nie zamarzą krzywd. Rozumiesz to, prawda? – to wszystko nie mieściło mu się w głowie. Było tego za dużo. Miał ochotę wyć jak zranione zwierzę.

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Potrafiła być uparta.. potrafiła robić po swojemu nawet gdy się to drugiej osobie nie podobało, ale już taka po prostu była. Nie miała zamiaru tak po prostu wypuścić go z tego domu, pozwolić mu odejść tylko dlatego, że miał poczucia winy. To także była jej wina i to drugie dziecko dla Elene było niczym dar, mogli w ten sposób udowodnić samym sobie, że są godni na to, żeby stworzyć normalną rodzinę. Ona tego pragnęła i on także powinien nawet jeśli nie był w stanie normalnie myśleć o sobie jako o ojcu. Ona widziała w nim wspaniałego mężczyznę, nawet gdy wyrządził jej tyle krzywd. Jednak nadal go kochała a miłość to najsilniejsze uczucie jakie może się pojawić między dwójką ludzi. Widziała, że był wobec niej chłodny i próbował się odsunąć, ale nie pozwoliła na to. Przecież była kobietą, która potrzebowała jego bliskości nawet gdy ten chciał się opierać. Potrzebowała go tutaj i teraz, bo sama nie do końca wierzyła, że jest z nim w ciąży, dla niej nadal była to nowa nowina i nie do końca wiedziała co ma z tym wszystkim zrobić. Na pewno nie będzie dobrą matką.. a jeszcze samotną matką? To przyprawiało ją o dreszcz. Westchnęła delikatnie kiedy usiadła naprzeciwko niego na kanapie, podwijając nogi tak, że skrzyżowała je przed sobą. Ostatnio nie czuła się najlepiej o czym świadczyła jej blada twarz, poranne mdłości dawały o sobie znać częściej niż by sama przypuszczała. Także bolała ją głowa, a nie chciała faszerować się tabletkami.
- W moich oczach nie jesteś gnojkiem, wręcz przeciwnie. Wiem, że wyrządziłeś mi wiele złego Chase, ale ja Ci wybaczyłam - utkwiła w nim stanowcze spojrzenie rozchylając lekko usta, żeby złapać oddech. Lekarz powiedział, że pierwszy miesiąc jest ważny w życiu kobiety jeśli chodzi o ciążę i nie powinna się denerwować. Próbowała uspokoić kołatające w piersi serce, a do tego potrzebowała jego. Czy to nie absurdalne? Potrzebowała osoby, która ją skrzywdziła, ale tylko przy nim czuła się tak naprawdę bezpieczna. Czy to tak zwany syndrom sztokholmski? - Przepraszam za Viv, ona po prostu się o mnie martwiła i nadal martwi, ale jestem dorosła i sama decyduję czego chce - a chcę Ciebie.. ale te słowa dokończyła w myślach bojąc się jak mógłby zareagować na to. Patrzyła na niego z bólem, który był widoczny w jej oczach, jeszcze chwila a sama by się rozpłakała tak po prostu. Musiała być jednak silna, jak nie dla siebie to dla ich jeszcze nienarodzonego dziecka. W odruchu chwyciła jego dłonie kiedy tylko ten je wyciągnął przed siebie przysuwając się do niego bliżej, to nic że nie chciał tego. To nic, że mógłby się odsunąć od niej, musiała mu pokazać, że nie ma mu tego za złe.
- Tak, zrobiłeś to ale widzę, że tego żałujesz Chase. Nie cofniemy tego się stało, ale razem możemy zbudować nową przyszłość. My i nasze nienarodzone dziecko - wyszeptała cichym, trochę łamiącym się głosem patrząc na niego błagalnie. Samotna łza popłynęła jej po policzku, kiedy ta zaczerpnęła głośno powietrza.
- Ja sama sobie nie poradzę, potrzebuję Ciebie. Dziecko potrzebuje ojca Chase.. - nawet gdyby chciał wyrwać swoje ręce z jej uścisku to nie planowała tak po prostu go puścić, wręcz przeciwnie po prostu przylgnęła do niego niczym małe dziecko błagające o to, żeby jej nie opuszczał. - To jest szansa dla nas obojga, żeby naprawić swoje winy z przeszłości, szansa na to, żeby żyć na nowo. Chcesz ją tak po prostu zaprzepaścić? - wyszeptała w jego szyję, opierając głowę o jego ramię, drżała delikatnie na ciele bojąc się tego, że ten po prostu odepchnie ją. Ją i ich dziecko..

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

Och, doskonale wiedział, że jest uparta. Żył z nią przez wiele lat, chyba jako jeden z nielicznych zdołał poznać jej charakter i rozumiał, że dzisiaj czeka go ciężka przeprawa i za cholerę nie ma pewności, czy cokolwiek uda się wyjaśnić. Ona ma swoje racje, on także, są jak ogień i woda, przez co może się to okazać przeszkoda nie do pokonania. Nigdy jakoś specjalnie nie myślał o założeniu rodziny. Owszem, przez pewien czas byli szczęśliwi, ona coś wspominała, ale wtedy nie było za dobrze u niego z pracą, pojawiły się pierwsze problemy i potem już nie ciągnęli tego tematu. Jednak Chase znał wartość życia, wiedział że tamto dziecko mogło okazać się cudem które poprawiłoby ich relacje, nawet jeśli otoczenie twierdziło inaczej. Bał się jednak świadomości, że pozbawił ją dziecka, owszem, nieświadomie, ale jednak zabrał jej to szczęśliwe zakończenie, które chciał jej napisać. Dlatego otaczał się murem, ranił ją swoim zachowaniem by zrozumiała, że przy nim szczęście jej nie czeka. Że będą tylko łzy i smutki, zamiast radości. Widział, że ciąża specjalnie jej nie służy, jednak nie skomentował tego w żaden sposób.
- Ale ja sobie nie. I to się nie zmieni, El. – potrząsnął głową, zdając sobie sprawę z tego, że to prawda, szczera i bolesna prawda. Nigdy nie wybaczy sobie tego, że podniósł na nią rękę więcej niż jeden raz. Mógł nad sobą pracować, ale poczucie winy będzie zżerało go od środka, nawet jeśli będzie starał się o tym zapomnieć. Może rzeczywiście to był syndrom sztokholmski? Zakochała się w swoim prześladowcy? Może jednak to uczucie jest tylko z jego strony? Silne, bo silne, ale może nie wystarczająco, by wszystko zmienić? – Ona starała się ciebie uświadomić, jakim człowiekiem jestem. Powinnaś jej posłuchać. Naprawdę. – mówił cicho, wpatrując się w nią niebieskimi oczami, w których gdzieś tam głęboko chowała się miłość do niej, była jednak zasłaniana przez tą bolesną obojętność. Drgnął, czując jej dotyk. Bolał, palił, dokładał mu problemów. Wolno, aczkolwiek stanowczo zabrał dłonie, nie mogąc znieść jej bliskości, której z jednej strony pragnął, a z drugiej po prostu się obawiał.
- Mój żal nic tu nie da. Po tym co ci zrobiłem nie powinno być żadnej przyszłości i w głębi serca sama doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. – wiedział, że jego słowa ranią, widział to wyraźnie w jej oczach, w tej samotnej łzie jaka spłynęła po jej policzku. Ale wiedział, że tak będzie najlepiej. Że nie będzie w stanie już skrzywdzić jej. Ani ich dziecka. Już miał coś odpowiedzieć, gdy ta, uparta jak zawsze, przylgnęła do niego całym ciałem, szukając oparcia którego nie chciał jej dać. Spiął się momentalnie, ale nie odepchnął jej. Po prostu na to nie zareagował, trzymając ręce po bokach, co pewnie bolało znacznie bardziej. Odetchnął głęboko, w międzyczasie przez jego ciało przeszedł dreszcz. Złapał ją delikatnie za ramiona i odsunął od swojej szyi, by mogła spojrzeć mu w oczy, w te oczy które miały teraz cholerny mętlik różnych emocji. – Zabiłem. Nasze. Dziecko. – specjalnie zaakcentował każde to słowo, by do niej dotarł jego ból i poczucie winy. By zrozumiała, że nie czuje się z tym ani trochę dobrze. – Jak chcesz żyć z tą świadomością? Z tym że obok ciebie jest ktoś, kto pozbawił życia niewinną istotę? – zawahał się nad kolejnymi słowami. – Jaką możesz mieć pewność, że nie zrobię tego ponownie? – powiedział cicho. Nie mogła mieć przecież takiej pewności.

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Skoro wiedział, że jest taka uparta, to musiał także wiedzieć, że tak szybko Elene nie zrezygnuje z niego i z stworzenia z nim rodziny. Była na to zdecydowanie uparta i zbyt dumna, no i był jeszcze problem taki, że sama bała się wychowywać dziecko. Przecież będzie najgorszą matką, czyż nie? A dziecko chcąc czy nie chcąc musi mieć wzorca, musi mieć ojca. Pragnęła już dawno założyć rodzinę, ale paskudny los postanowił rzucić im kłody pod nogi, teraz tak naprawdę miała w poważaniu co takiego mogłoby się stać, chciała być z Athertonem i spróbować stworzyć z nim prawdziwą rodzinę. Czego innego może pragnąć kobieta w jej wieku? Za parę lat na dziecko może już być za późno i nawet gdy zachowali się dość nieodpowiedzialnie, to cieszyła się w duchu, że dostała taką szansę. Nie pozwalała mu na to, żeby otoczył się tym murem tak jak wtedy, przecież przyszedł tutaj na jej życzenie, żeby porozmawiać a ona chciała zrobić wszystko, żeby przemówić mu do tego oślego rozumu.
- Wiem o tym, ale to oznacza, że musisz rezygnować ze szczęścia? - zapytała po chwili cichym głosem, czując się jakby już w tym momencie ją odtrącił, tak po prostu. Może się mu tak po prostu znudziła? Może nigdy jej nie kochał, że tak po prostu odtrąca ją i dziecko? Nawet gdy w tym momencie chciała po prostu się poddać to tylko przygryzła dolną wargę prawie aż do krwi wpatrując się w jego przenikliwe spojrzenie. Pieprzyć to wszystko, ona chciała jego. Oczywiście większość można było zrzucić na hormony, które szalały w jej ciele i doskonale o tym wiedziała, jednak czy hormony są w stanie przyćmić prawdziwe uczucie, które do niego żywiła? A może tylko je spotęgowały?
- Mam gdzieś co mówi Viv, nie ona będzie decydowała z kim mam żyć i kogo mam kochać - wyrzekła po chwili, mieląc powoli te słowa w ustach. Cholernie nie lubiła kiedy ktoś miał jej dyktować to z kim powinna się zadawać. Atherton tak dość często robił w przypływach zazdrości odcinając kobietę od jej wszystkich starych znajomych. Teraz jednak jak patrzyła na niego widziała zupełnie innego człowieka, przede wszystkim takiego, który potrafił współczuć. Owszem, był zły na samego siebie za to co zrobił, gdyby nie był to wtedy Whitely zaczynała by się martwić.
- Nie. Ja widzę naszą wspólną przyszłość, nawet gdy tak po prostu się poddałeś. Myślisz, że to dobre posunięcie odsunąć mnie na boczny tor niczym niepotrzebną zabawkę? - zadrżała delikatnie na ciele na swoje słowa, tak po prostu łzy poleciały jej po policzkach i już nawet tego nie kontrolowała. Jednak jej spojrzenie było harde i przede wszystkim mógł zobaczyć w nim determinację. Nie pozwoliła w tym momencie tak po prostu siebie odsunąć, przerzuciła jedną nogę przez jego ciało siadając na nim okrakiem, tak żeby nie mógł jej po prostu odsunąć czy odepchnąć od siebie. Chwyciła stanowczym gestem jego twarz w swoje dłonie tak, żeby spojrzał prosto na nią. Kciukiem przesunęła po jego policzku.
- My to zrobiliśmy. To tak samo moja wina jak Twoja - wyrzekła patrząc mu prosto w oczy, owszem w jej oczach mógł zobaczyć bezgraniczny ból, że tak się właśnie stało, ale zdążyła się pogodzić z tym faktem. Utrata dziecka była karą, karą którą poniosła a teraz dostała nową szansę. - Wiem, że mnie nie skrzywdzisz Chase, widzę to jak się zmieniłeś przez ten cały czas, jak oboje się zmieniliśmy. To jest nasza szansa, na to żeby móc być szczęśliwi a Ty tak po prostu mnie odtrącasz? Ja nie straciłam nadziei i wiesz co? Będę o nas walczyć, nawet gdy Ty już się poddałeś - głos jej delikatnie drżał, tak samo jak całe jej ciało kiedy oparła jedną rękę o jego klatkę piersiową.
- Wierzę, że będziesz wspaniałym ojcem, a Twoje dziecko będzie Cię kochało równie mocno jak ja. Wierzę, że się zmieniłeś dla mnie... dla nas - wyrzekła cicho, chwytając jedną jego rękę, żeby położyć ją na swoim brzuchu w którym rozwijało się nowe życie. Ich dziecko.

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

I fakt, poddał się. Po tym, co usłyszał momentalnie się załamał. Przeszłość do niego wróciła, wyrzuty sumienia które na chwilę odpuściły wróciły do niego ze zdwojoną siłą sprawiając że jej słowa do końca do niego nie docierały. Nigdy nie chciał jej skrzywdzić, w tamtym momencie nad sobą nie panował, nie wiedział co robi, kierował się impulsami które doprowadziły do takiej, a nie innej sytuacji. Podejrzewał, że nawet jeśli on sam będzie chciał się poddać, ona nie zrezygnuje z walki, nadal jednak nie mógł zrozumieć, dlaczego kocha kogoś, kto wyrządził jej aż taką krzywdę, kto sprawił, że nie mogła sobie znowu ułożyć życia, że mimowolnie żyła przeszłością. Zasługiwała na to, co najlepsze, a on w brutalny sposób jej to odebrał. Gdzieś tam, w głębi serca i umysłu pobrzmiewała mu myśl, że to dziecko może być nowym początkiem, mimo że powstało z nieodpowiedzialności, jest owocem tej cholernej miłości, jaką ją darzył.
Potrząsnął głową, nie odpowiadając na to pytanie. Dla takich jak on nie jest pisane szczęśliwe zakończenie, dawno pogodził się z tym, że nie może być szczęśliwy, nie po tym co jej zrobił i do czego doprowadził. Gdyby mógł cofnąć czas do momentu, gdy było źle, zapanowałby nad sobą. Nie padłby pierwszy cios, nie padłyby bolesne słowa. Byliby szczęśliwi, mieliby cały świat w garści. Takiego życia dla niej chciał. Nie stresu i problemów. Nie bólu i smutku. Odtrącał ją by zrozumiała, że nie chce powtórki z historii, by nie cierpiała już więcej przez niego. Jednak takim zachowaniem ranił ją jeszcze mocniej. Wiedział o tym.
- Ale ma rację, El, musisz to zrozumieć. – jęknął wręcz błagalnie, starając się do niej dotrzeć, pokazać że jej przyjaciółka naprawdę miała rację co do niego. Ona zasługuje na kogoś znacznie lepszego, kogoś kto będzie ją kochał i traktował jak księżniczkę, nosił na rękach i będzie oparciem w trudnych chwilach. Kiedyś taki był. Teraz jest wrakiem człowieka który chce po prostu zniknąć, by nie narażać jej na żadne krzywdy. Nigdy więcej. Był zły. Był wściekły. Był załamany. Te wszystkie emocje szalały w nim, nie pozwalając racjonalnie myśleć, powodując jeszcze większą frustrację.
- Nie jesteś zabawką. Nigdy nie byłaś. Ja po prostu… – zaciął się, przygryzając dolną wargę, nie znajdując kolejnych słów. Ona nie rozumiała, jak się czuje, widziała tylko poczucie winy, które wręcz od niego emanowało. On jednak bał się samego siebie i tego, co może jeszcze zrobić. Skoro był w stanie zabić swoje własne dziecko, do czego jeszcze może się posunąć? Zmuszony, by spojrzeć jej w oczy, zrobił to, robiąc błagalne wręcz spojrzenie. Nie potrafił żyć ze świadomością, że wyrządził jej aż taką wielką krzywdę. Kochał ją. Kochał najmocniej na tym pieprzonym świecie. Ale wyrzuty sumienia były znacznie silniejsze niż się spodziewał. Chciał już zaprotestować, słysząc jej pierwsze słowa, ale odpuścił. Nie ma sensu jej tłumaczyć, że to jego działania sprawiły, że straciła dziecko. Dlatego po prostu na nią patrzył. Spojrzeniem człowieka pozbawionego całej nadziei. Coś w nim jednak pękło, gdy ułożyła jego rękę na swoim brzuchu, w miejscu gdzie rozwijało się nowe życie które razem, nieświadomie stworzyli. Zadrżał, nie kontrolując tego gestu, patrząc na swoją dłoń, jakby z wahaniem palcami muskając jej brzuch, jakby dopiero co przyswajał tą wiadomość.
- Nie chciałem, by tak to wyglądało. Miałem marzenia, plany, byłem szczęśliwy i chciałem by wszyscy mi zazdrościli. – mówił nie podnosząc wzroku, patrząc nadal na jej brzuch, jakby w nim widział motywację. – Jeśli jest tak jak mówisz, kim byłbym, by temu zaprzeczać? Ale nadal… boję się mała. Boję się, że wszystko wróci i znowu będziesz przeze mnie płakać. A nie chcę już nigdy więcej patrzeć na twoje łzy, na to jak cierpisz. I jak cierpi on. Albo ona. – czyżby w tej chwili pogodził się z tą myślą, zaakceptował fakt że będzie ojcem i nie ma zamiaru uciec? Ciężko określić. Jednak mogła to dostrzec w jego oczach, gdy ponownie uniósł na nią spojrzenie i wolną dłonią musnął jej policzek. – Jesteś najlepszym, co mnie spotkało. I to się nigdy nie zmieni. – dokończył. Los bywa cholernie kapryśny.

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Przeszłość potrafiła odcisnąć na nich swoje piętno, jednak Whitely była kobietą, która patrzyła w przyszłość z nadzieją. Wiedziała, że to na pewno będzie ciężka droga dla nich dwojga, oraz dla dziecka, które nosiła w sobie. Była jednak dobrej myśli, bo jaką byłaby matką? Pragnęła tylko stworzyć szczęśliwą rodzinę na którą tak naprawdę chyba zasługiwała, czyż nie? To było jej marzenie nie od dzisiaj, nie od paru dni, ale nawet od lat. Nie chciała przyjmować od niego żadnych tłumaczeń i nawet im obojga było ciężko, to starała się to ukryć, w końcu był jej winien szczęśliwego zakończenia, jako że ostatnio jej życie miało takie a nie inne zakończenie i znalazła się w szpitalu, pobita. Wiedziała, że się zmienił i przede wszystkim widziała to w jego oczach. Pokręciła głową, jakby w ten sposób chciała mu pokazać, że nie zgadzała się z jego słowami. Nie chciała go słuchać i przede wszystkim nie chciała przyznać mu racji, w końcu to ona decydowała z kim chciała spędzić resztę swojego życia, a chciała z nim. Kto móglby stanąć między nimi?
- Nie, nie mam zamiaru, dobrze? Kocham Cię Chase i nic tego nie zmieni, więc nawet nie próbuj mnie przekonywać - nawet gdy jej głos zabrzmiał dość chłodnie, to nie miała tego w planach ale z drugiej strony nie chciała go stracić i miała nadzieję, że przemówi mu do rozsądku a jak nie dzisiaj to jutro, a może kolejnego dnia. Nie chciała jednak, żeby ten nagle się rozpłynął w powietrzu niczym jakiś sen, bo jeśli to sen to chciała, żeby ten trwał wiecznie. Ciche westchnienie wyrwało się z jej ust, czyżby nie mogła mu przemówić do rozsądku? Nawet już miała wątpliwości, czy ten będzie chciał stworzyć z nią rodzinę, czy jednak się wycofa i wróci.. czy w ogóle miałby czelność wrócić?
- Ty co? - zapytała, może nawet głupio wlepiając w niego swoje spojrzenie, przygryzła ponownie dolną wargę walcząc ze swoimi myślami i przede wszystkim poczuciem winy, który tlił się w jej piersi. Nie mogła go trzymać na siłę, ale także nie mogła mu pozwolić tak po prostu odejść, dziecko nie tylko potrzebowało ojca, ale ona także potrzebowała wsparcia bo wiedziała, że sama nie jest w stanie je wychować, a z nim przy swoim boku była w stanie zdziałać wiele. Drgnęła delikatnie kiedy zobaczyła jego reakcję na przyłożenie ręki do jej brzucha, ale nic nie powiedziała. Tylko przykryła swoją ręką jego, jakby w ten sposób chciała mu oddać nie tylko ciepło ale i także pewność siebie. Jej ciemne oczy delikatnie wpatrywały się w jego twarz.
- Nie będziemy cierpieć, nikt już nie będzie cierpieć - wyrzekła cichym głosem, kiwając delikatnie głową. Przymknęła leniwie oczy kiedy ten musnął jej policzek automatycznie przytulając go do jego dłoni, rozchyliła delikatnie wargi.
- Kocham Cię - te słowa wyszły gładko z jej ust, bo przede wszystkim była ich pewna, Whitely bardziej przylgnęła do Athertona splatając swoje ręce na jego karku, oparła głowę o jego obojczyk wdychając jego zapach i uspokajając drżenie ciała w jego ramionach. - Nie wiem co przyniesie nam przyszłość, ale chcę stworzyć z Tobą prawdziwą rodzinę Chase, musisz jednak mi na to pozwolić - dodała tylko cichym tonem prosto w jego szyję, przytulając się do niego całym swoim cialem, które w ciągu paru miesięcy będzie jeszcze więcej. Obawiała się tego jak będzie wyglądać z brzuchem. może będzie paskudna?

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

Zazdrościł jej tej nadziei, tego że mimo krzywd, jakie jej wyrządził, ona naprawdę ma nadzieję na to, że uda im się stworzyć rodzinę, stworzyć coś, o czym marzyła od naprawdę dawna. Czyżby aż tak go kochała, że nie dość, iż wybaczyła mu to, co zrobił, to jeszcze jej jedynym pragnieniem jest być z nim? Nie pojmował tego, nie mieściło mu się to w głowie, każdy inny człowiek z miejsca by zerwał z nim relację. Ale ona była wyjątkowa, wiedział to od pierwszego spotkania na studiach, wiedział to podczas spotkania przy promie, wiedział to także teraz. To właśnie dla niej pracował nad sobą, zerwał z alkoholem który był początkiem ich końca, panował nad sobą, mimo że tym samym gromadził w sobie bardzo nieprzychylne emocje. Ale robił to wszystko dla tej, dla której już od lat biło jego serce, mimo tych wszystkich krzywd.
Uśmiechnął się blado.
- Uparta jak zawsze. – mruknął podsumowując temat, rozumiejąc że przekonanie jej do tego, że przyjaciółka miała rację, mija się z celem. Niemniej, nadal zapewne będzie próbował, by zrozumiała iż może popełnić błąd, wpuszczając go do swojego życia, chociaż sam powoli w to wątpił, bo w głębi serca pragnął z nią być, pragnął by było jak dawniej, teraz jednak do głosu dochodził zdrowy rozsądek, który nakazywał mu odejść i nie oglądać się za siebie.
- Pogubiłem się mała. W tym wszystkim. – odparł zgodnie z prawdą. Nie wiedział, co ma myśleć. O sobie. O niej. O nich samych. Bał się swoich myśli, bo czuł się tak, jak te lata temu, kiedy emocje przesłaniały zdrowy rozsądek i sprawiały, że nie myślał racjonalnie, zdając się na instynkt który sprawił że ich droga jest cholernie wyboista. Coś w nim chyba jednak pękło, gdy dotknął jej brzucha, gdy w końcu zrozumiał że będzie ojcem. Nadal mu się to w głowie nie mieściło, a jednak ta myśl uparcie wwiercała się w jego głowę, chcąc zostać na stałe i zmienić jego postępowanie. Dlatego muskał dłonią jej brzuch, dlatego zacisnął rękę, gdy poczuł jej dotyk. Skrzyżował z nią spojrzenie, jakby chciał by rozwiała wszystkie cholerne wątpliwości, jakie miał.
- Obiecaj mi to, proszę. Że nikt nie będzie już cierpiał. – powiedział cicho, patrząc na nią błagalnie. Odpokutował swoje winy, tracąc ją po raz pierwszy, mając nauczkę i naprawdę nad sobą pracował. Teraz chce złapać szczęście na nogi i przyciągnąć je do siebie, niczym tonący zyskać ten jeden, malutki promień który rozjaśniłby jego życie.
- Też cię kocham. Nigdy nie przestałem. – powiedział zgodnie z prawdą, dumny, że mimo tego co się dzieje, głos mu nie zadrżał. Z automatu rozłożył ramiona, zamykając ją w swoim uścisku, wtulając nos w jej włosy, czując jej zapach. Mimowolnie zadrżał, ale nie starał się tego w jakikolwiek sposób ukryć. – Mam nadzieję, że się uda, mała. – mruknął w jej włosy, godząc się z tym, co ma być. Przecież nie może jej zostawić. Nie po tym, jak znowu ją odzyskał. Chciał, by było jak dawniej. A czegoś mu w tym obrazku brakuje. Dlatego pewnie odchylił się i zmusił ją, by spojrzała mu w oczy. Wyraz jego twarzy był inny, niż parę minut wcześniej. Najwidoczniej zrozumiał. Przynajmniej większość. – Jednak czegoś brakuje, nie uważasz? Masz pierścionek? – nawet lekko się uśmiechnął. Doskonale wiedział, że zatrzymała go tuż po tym jak zniknęła z jego życia. Chyba wypadałoby zrobić teraz to jak należy, prawda?

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Była dość specyficznym człowiekiem, przede wszystkim wśród swoich przyjaciółek uchodziła raczej na szaloną, bo tylko szalona jak Elene wybaczyła mężczyźnie to co zrobił te parę lat temu. Żadna, inna skrzywdzona kobieta na pewno by tak nie postąpiła jak ona, wiedziała jednak że dziecko potrzebowało rodziców, nie mogła go przecież tak po prostu oddać a zapewne zrobiłaby to gdyby nie miała przy sobie Athertona. Macierzyństwo ją przerażało i nawet gdy robiła dobrą minę do złej gry i była uparta (hormony tutaj także robią swoje), to bała się tego co przyniesie jutro. Nawet nie chodziło tutaj o mężczyznę i o to, że mógłby ją skrzywdzić, bo była pewna że tego nie zrobi, ale chodziło bardziej o to, że nie sprawdzi się w roli matki i zawiedzie swoje dziecko.
Uśmiechnęła się delikatnie na jego stwierdzenie o to, że była uparta. Owszem, była i nawet zdanie jej przyjaciółki zarówno Viv jak i Devy ani trochę jej nie przeszkadzało w tym, żeby znowu mu zaufać i się do niego zbliżyć. Oczywiście obie dziewczyny ją ostrzegały, że może z tego wyjść tylko coś złego, ale nie słuchała i teraz cieszyła się w duchu, że podjęła taką a nie inną decyzję. Przechyliła delikatnie głowę na bok spoglądając na jego twarz, dotyk z jednej strony działał na nią kojąco, ale z drugiej szalały w niej hormony, na krótki moment wstrzymała powietrze przygryzając delikatnie dolną wargę.
- Wszystko będzie dobrze - nawet gdy te słowa była oklepane, to wierzyła w to tak cholernie, że aż bolało. Wierzyła, że wszystko będzie z nimi dobrze, że wspólnie razem znajdą szczęście i będą mogli nazywać siebie szczęśliwymi rodzicami. - Obiecuję - wyrzekła cicho nie odrywając spojrzenia od jego hipnotyzujących oczu, przez krótki moment widziała w nim tamtego człowieka, którego poznała podczas swoich studiów, uroczego i szarmanckiego Chase'a. Jej Chase'a. To nic, że potem się zmienił diametralnie, poradził sobie z tym i stawał się być lepszym człowiekiem, może nawet dziecko będzie motywacją do tego, żeby normalnie funkcjonować? Kto wie. Może dziecko to nowy początek dla ich obojga. Jej serce zabiło mocniej kiedy ten zapewnił, że nadal ją kocha a na ustach pojawił się szeroki uśmiech, którego wprawdzie nie mógł zobaczyć bo ta była wtulona w jego klatkę piersiową. Jej serce powoli się uspokajało, oraz oddech. Przymknęła nawet na moment oczy, jęknęła coś kiedy ten odsunął ją tak, żeby spojrzała mu w oczy a na pytanie o pierścionek uniosła brew.
- Mam - wyrzekła tylko cicho, patrząc na niego pytającym spojrzeniem. Zsunęła się jednak zgrabnie z jego kolan uprzednio muskając swoimi ustami jego w pieszczotliwym geście i zniknęła w sypialni z której przyszła z małą szkatułką gdzie trzymała te bardziej znaczące dla niej rzeczy. Był tam także pierwszy wisiorek, który jej podarował. Przysiadła na kanapie obok krzyżując nogi pod tyłkiem, żeby było jej wygodnie i otworzyła szkatułkę, wyjmując z dna pierścionek zaręczynowy.
- Nie miałam serca go wyrzucić - wzruszyła ramionami widząc jego spojrzenie.

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

Jej przyjaciółki starały się być głosem rozsądku brunetki, nie wierząc, że ktoś taki jak on może się zmienić. Nie mają jednak bladego pojęcia o tym uczuciu, jakie do niej żywi. Nie wiedziały, jak głębokie są to emocje i jak wiele włożył w naprawienie tej relacji. Mimo obaw, mimo tego paraliżującego wręcz strachu nadal ją kochał i chciał dla niej jak najlepiej. Przecież byli ze sobą tyle lat, znali się najlepiej, nigdy nikt nie stanął im na drodze. Chase potrafił więc zrozumieć obawy jej przyjaciółek, ale także jest uparty i jeśli chodzi o to uczucie, jakie w sobie ma, to się nigdy nie zmieni. Nie chciał jej skrzywdzić, już nigdy więcej nie chciał widzieć jej łez. To znowu złamałoby jego serce, tak jak ten strach, który widział wtedy w jej oczach.
Teraz, gdy powoli rozumiał, że nie może od tak odejść, miał gdzieś opinię innych. Liczyła się tylko i wyłącznie ona i nawet jeśli uważał siebie za kiepski materiał na ojca, powinien spróbować być dla niej oparciem, bo po jej minie wyraźnie widział, że i ona tą sytuację przeżywa, że i ona nie czuje się pewnie. Nie mając oparcia w swojej własnej rodzinie, liczy na niego. Zbyt wiele razy ją zawiódł, by pozwolić na to kolejny raz. Musnął nosem jej policzek, napawając się jej bliskością, rozumiejąc że swoimi wcześniejszymi słowami naprawdę ją zranił, a przecież tego teraz nie potrzebuje. Jedynie spokoju i zapewnienia, że nigdzie się nie wybiera. Że już zostanie.
- Musi być. – pokiwał głową, odgarniając zabłąkany kosmyk włosów z jej twarzy, przyglądając jej się spojrzeniem w którym czaiła się cała gama różnych emocji: miłość, niepewność, tęsknota i żal. Ile to razy modlił się, by było tak jak dawniej, gdy ich jedynym zmartwieniem było to, co zjedzą na kolację, albo gdzie wyskoczą w weekend. Teraz, gdy mają zostać rodzicami, wszystko musi się zmienić, muszą zmienić się priorytety, a co najważniejsze jego podejście. Gdzieś tam, w głębi serca, potrafił być odpowiedzialny, potrafił się o nią zatroszczyć. Przytulił ją do siebie jak dawniej, tak jak wtedy gdy w ten sposób spędzali wieczory na kanapie. To także może jeszcze powrócić. Wytrzymał jej spojrzenie, uśmiechając się jedynie kącikami ust, niewiele dając po sobie poznać.
- To przynieś. Proszę. – musnął ustami jej wargi odprowadzając ją spojrzeniem. Dopiero teraz zauważył że wstrzymuje powietrze, szybko je wypuścił, przeczesując dłonią włosy. Stresował się tak, jak za pierwszym razem. Teraz jednak okoliczności są inne, nie jest tak jak w tamtej restauracji do której ją zabrał w Bostonie, musi to jednak wystarczyć. Skoro nie ma zamiaru się ruszać i kocha ją do szaleństwa, co może pójść nie tak? Przybrał ponownie marsową minę, gdy wróciła, robiąc jej miejsce i zerkając na przyniesioną szkatułkę. Pokiwał lekko głową. - Dobrze zrobiłaś. Nie stać mnie na kolejny. – mruknął z tym swoim uśmiechem, wyjmując jej delikatnie pierścionek z rąk i zsuwając się z kanapy, by przed nią uklęknąć, kładąc ramiona na jej udach i wyciągając w jej stronę pierścionek. - Wiem, że nic nie przebije tamtych, też nie sądziłem, że będę pytał o to drugi raz w życiu. – muskał wolną ręką jej nogę, tym samym dodając sobie odwagi. - Wyjdziesz za mnie? – przekrzywił na bok głowę, przypatrując się jej uważnie.

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Nie potrzebowała głosu rozsądku, tak naprawdę wiedziała, że potrzebuje tylko i wyłącznie jego, potrzebowała nie tylko jego spojrzenia, czy czułości ale jego obecności w swoim pokręconym życiu, a że spodziewała się jego dziecka to jak to sobie wszystko wyobrażał? Nie mógł tak po prostu jej zostawić samej z takim cholernym obowiązkiem jaki na niej ciążył. Musiała zadbać o siebie, musiała zmienić tryb swojej pracy i przede wszystkim skupić się na tym, żeby z dzieckiem było wszystko w porządku. W duchu obawiała się, że coś może pójść nie tak i ta szansa, którą dostali pryśnie niczym bańka mydlana, była jednak dobrej myśli. Musiała być. Jej ciało instynktownie reagowało na jakąkolwiek pieszczotę z jego strony, serce biło mocniej w piersi a jej ramiona po prostu oplatały jego w uścisku jakby bała się, że tak nagle stwierdzi, że w sumie nie jest mu ona ani potrzebna ani dziecko i na zawsze zniknie z jej życia. Byli nieodpowiedzialni, że pozwolili na to, żeby ta zaszła w ciążę, ale tamtego wieczoru chyba oboje nie zwracali uwagi na możliwe konsekwencje pójścia razem do łóżka.
Pierwszy raz od dłuższego czasu tak po prostu czuła się kochana, czuła że komuś na niej zależy i pragnęła zatrzymać to uczucie, napawać się nim, nie wypuszczać go ze swoich rąk. Ciche westchnienie wyrwało się z jej ust, kiedy przytulił ją do siebie jak za dawnych czasów, a ta mogła ukryć twarz w zagłębieniu jego szyi. To było właśnie to czego w tym momencie potrzebowała, wdychała jego zapach od którego nie raz kręciło się jej w głowie. Tym razem było tak samo, oraz czuła dziwny uścisk w dole brzucha, także jej towarzyszył za każdym razem gdy pragnęła z nim bliskości, nigdy nie sądziła że to uczucie wróci. Przygryzła dolną wargę delikatnie kiedy wróciła i wręczyła mu pierścionek, który wyjęła z małej szkatułki. Odłożyła otwartą szkatułkę na stolik koło kanapy rozumiejąc w tym momencie do czego jest on mu potrzebny.
Serce mocniej zabiło jej w piersi, czyżby ona także się denerwowała? Pamiętała jakby było to wczoraj gdy ten tak po prostu uklęknął przed nią i spytał się czy za niego wyjdzie. Te miłosne uniesienie krótko po zaręczynach.. wróciła do rzeczywistości skupiając swoje spojrzenie na jego twarzy, poczuła nawet że do jej oczu nabiegły łzy. Była przez ciążę tak cholernie rozstrojona, że nawet nie była świadoma, że łzy pociekły jej po policzkach, tym razem nie były to łzy smutku, ale radości. Na moment nawet zaschło jej w gardle, a może po prostu straciła głos?
- Oczywiście, że tak - wyrzekła cichym głosem pozwalając mu na to, żeby wsunął pierścionek na jej palec, nachyliła się w jego kierunku składając na jego ustach długi pocałunek, zsunęła się nawet z kanapy, żeby wylądować swoim ciałem na jego klatce piersiowej z uśmiechem na ustach kiedy oderwała się od jego ust, przeniosła pocałunki na linię jego żuchwy.
- Mam ochotę.. - cichy szept wyrwał się z jej ust kiedy ta musnęła nimi płatek jego ucha przygryzając delikatnie, palcami muskała jego ramiona, zjeżdżając po klatce piersiowej do krawędzi jego koszuli. - .. na naleśniki - dokończyła, odchylając delikatnie głowę do tyłu, żeby zobaczyć jego minę. Wsunęła swoje ręce pod jego koszulkę muskając palcami jego idealnie wyrzeźbiony brzuch, nie mogła się przy tym nie uśmiechnąć. W końcu należała do niego, a on do niej..

Chase Atherton
mów mi/kontakt
Zablokowany