a
Awatar użytkownika
Pisze do gazety, wróciła po kilku latach życia w wielkim mieście do HV, bo wzięła po pijaku ślub z Taylorem.
27
163

Post


LORELAI
Villeda
data i miejsce urodzenia
12.08.1993, Hope Valley
orientacja seksualna
hetero
miejsce pracy
HOPE NEWS OFFICE
stanowisko pracy
dziennikarka
narracja
3 os./ cz. przeszły
wizerunek
Paola, Danna
about me
Podobno pesymiści żyją dłużej niż optymiści. - Bo rzeczywistość(...)nigdy nie jest tak zła jak to, co zdołamy sobie wyobrazić

Wychowując się jako jedno ze środkowych dzieci wśród licznego rodzeństwa, uczysz się lawirować wśród zdarzeń, osób, w idealnym momencie stajesz się niewidzialny. Za to widzisz wszystko. Mając zaledwie kilka lat, widziałam różnice między sobą, a resztą dziewczynek w moim wieku. Ich błyszczące złotem włosy i mlecznobiałe skóry sprawiały, że diametralnie różniły się ode mnie. Widziałam liczne, zaciekawione spojrzenia, wędrujące w moją stronę, bądź mojego rodzeństwa. Oczy wodzące po opalonej skórze i przedzierające się przez ciemną gęstwinę, gęstych włosów. Daleko było mi do Kopciuszka, czy Śpiącej Królewny. Nawet do Jasminy. Byłam Esmeraldą, z tym samym błyskiem w oku, niepokorna dla wiekowych tradycji i staroświeckich zasad. Mimo to, zrobiłabym wszystko dla swojej rodziny, dlatego wielokrotnie lądowałam na ławce przed gabinetem dyrektora. Na szczęście miałam starsze rodzeństwo, więc w późniejszym czasie obyło się bez wizyt mamy, którą przyprawiałam niemalże o zawał serca. Czy taty, który groził mi, że któregoś dnia zleje mnie tak, że nie będę mogła siedzieć przez tydzień na dupie. Ale nie mogłam się powstrzymać. Za każdym razem kiedy słyszałam coś niepochlebnego na temat, któregoś z Villedów, ogarniała mnie biała gorączka. To czy ktoś górował nade mną wzrostem nie było ważne. Szarżowałam zaciekle, celując pięścią w sam środek nosa. To
przydatna rzecz jakiej nauczyłam się, obserwując chłopców na szkolnym boisku. Nauczyciele byli wyrozumiali, ale tylko do czasu. Dyrektor w końcu skierował mnie do pedagoga szkolnego. Któregoś razu nawet on stracił cierpliwość i skazał mnie na cykl odsiadek. Wracając do domu tłumaczyłam się mętnie, że to próby szkolnej orkiestry. Co lepsze mama to łykała, mimo że jedynym instrumentem z jakim bym sobie poradziła byłby prawdopodobnie trójkąt. Może po prostu chciała w to wierzyć i nie winię jej za to. Ze mną nie było łatwo. Ale hej, byłam środkowa, więc łatwiej szło mi ukrywanie się.
Mojego Luke’a Skywalkera spotkałam na jednej z odsiadek. Nie miał ani na imię Luke, ani nie chodził po niebie. W tamtej chwili nawet nie miał żadnych wygórowanych marzeń. Oboje za to wariowaliśmy na punkcie Gwiezdnych Wojen. W dzieciństwie spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, rzucając petardy sąsiadom do ogródków, odkrywając każdy najgłębszy zakamarek Hope Valley na rowerach i grając w piłkę tak długo, że do domu wracałam dopiero wieczorami. W dodatku cała ubłocona. To on przez niemalże całe dzieciństwo, wciąż powtarzał mi, że mój głos marnuje się na karaoke i powinnam celować wyżej. No i przez chwilę tak było. Myślałam, że przez kilka krótkich chwil, będę w stanie chwycić gwiazd.
Mimo, że na pierwszej odsiadce z premedytacją się ignorowaliśmy, już po drugiej poszliśmy na piwo. Nic się nie zmieniło. Mimo upływu lat, dalej byliśmy w stanie się przyjaźnić tak samo mocno jak wcześniej. Tylko wysadzanie cudzych krasnali ogrodowych już nie sprawiało nam tyle przyjemności. Zastąpiliśmy to pustymi butelkami po piwie i tanim winie, które kupowaliśmy na podrabiane dowody.

Wszystko może się stać w mgnieniu oka. Dosłownie wszystko. Raz. Dwa. Trzy. Mrugnięcie.

Nie umiałam grać na instrumentach. Pod tym względem wydawałam się zupełnie nie pasować do swojej rodziny, a jednak zyskałam głos. Wspierali mnie rodzice, wspierał mnie Luke, ale... Marzenia małoletniej dziewuchy potrafią się rozprysnąć w jednym momencie. Przez chwilę wydaje Ci się, że jesteś na szczycie, a zaraz potem ktoś uświadamia Cię, że dziewczynka z cygańską krwią, nie ma szans wśród wylansowanej młodzieży na choćby liźnięcie podium. I kiedy ktoś używa słów tak ostrych, że tną Cię do żywego, Ty w całej swojej naiwności mu wierzysz. No i uwierzyłam, porzucając swoje ckliwe marzenia o zostaniu gwiazdą estrady.
Rok później nasunęło się kolejne pytanie. Jak ja, dziewczyna z małego miasteczka, miałam dostać się do ligi bluszczowej? To było zupełnie niemożliwe. Z tego założenia przynajmniej wychodziłam po raz kolejny, ale mimo wagarów i szaleństw, których się dopuszczałam, siedziałam po nocach z książkami, nikomu się do tego nie przyznając. Pierwszy raz w życiu widziałam mamę Villedę ze łzami w oczach, nie z powodu mojego kolejnego wyskoku. To był dzień, w którym pokazałam jej list z Brown. Przyjęli mnie na stypendium. To były ostatnie wakacje w Hope Valley, które spędziłam z Luke’em i moją rodziną. Może to zabrzmi dziecinnie, ale postanowiłam spisać listę rzeczy, których nie robiłam i je wszystkie zrealizować. Niestety nie wyszło. Skoki ze spadochronu wtedy nie były w zasięgu mojego budżetu, tak samo jak wypicie ultra taniego wina na dachu najwyższego budynku jaki w życiu widziałam. Ciężko było się na takie dostać w okolicznych miastach, a w HV wszystko było niskie. Resztę zrealizowałam. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy budziłam się, czując w ustach cały smak trupa. Bo jestem pewna, że kwaśny posmak przetrawionego alkoholu zmieszanego z niebotyczną ilością nikotyny tak właśnie smakował. Nie zawsze było to moje łóżko. Czasem była to podłoga, od której odklejałam twarz, przy pierwszych promieniach upierdliwego słońca, a innym razem cudze skarpetki, które wywoływały u mnie natychmiastowy odruch wymiotny. Największym problemem wtedy było, to że zupełnie nie wiedziałam gdzie w danym miejscu znajduje się łazienka. Ostatniego dnia wakacji byłam już gotowa zmienić swoje życie i wyjechać na Rhode Island. Potem już przyjeżdżałam tylko w wakacje i święta, z każdym rokiem swój pobyt coraz bardziej okrajając. Ostatecznie ograniczyłam się do świąt i niektórych weekendów, bo mimo, że brakowało mi bliskich, tutaj czułam jak rozwijają mi się skrzydła.

Czasami nie chodzi o to aby zmieniło się na lepsze. Najczęściej chodzi o to aby zmieniło się na cokolwiek.

Czułam jego wzrok na sobie. Przewiercał mnie na wylot, przyprawiając o nieprzyjemny dyskomfort, ale coś sprawiało, że nie mogłam uciec. Stałam i patrzyłam się uparcie w podłogę, udając że go nie widzę. W końcu podszedł do mnie i szturchnął, tak że już nie mogłam się silić na obojętność. A kiedy na niego spojrzałam, poczułam jakiś paraliż. Rzucił wtedy coś o tym, że to ostatni rok i głupio byłoby go zmarnować. To uczucie było elektryzujące. Nie umiem go inaczej nazwać, ale już dwa dni później byłam pewna, że razem spędzimy resztę życia. Może to wpływ Rhode Island albo nagła potrzeba zmiany czegokolwiek. Nie mam pojęcia. Bo ekscytacja uciekła gdzieś w miarę natłoku obowiązków i szaleńczej pogoni za stażem. Ale wciąż byliśmy dla siebie, niezmiennie trwając i się wspierając. On zaciekle walczył o środowisko, pikietując pod gmachami centrów handlowych, a ja od czasu do czasu pojawiałam się tam u jego boku, zdzierając gardło od wykrzykiwania haseł z transparentów.
I wiecie co? Dostałam się. Kolejny raz czułam jak rozpiera mnie duma, bo dostałam się na staż do New York Times. Świętować wyjechałam z koleżankami do Vegas i… Wtedy wszystko się skomplikowało. Kiedy pijesz czwarty dzień z rzędu, dni zlewają Ci się w kolorową masę i nie potrafisz ocenić czy to już piątek czy dopiero poniedziałek. Nie pamiętam kiedy się rozdzieliłyśmy, ale siedem szklanek ginu, które miałam tamtego wieczoru na koncie, dawały mi do tego święte prawo. Nie żeby coś, ale na tej ilości się nie skończyło. Budząc się po południu, wspomnienia z każdą godziną uderzały mnie rykoszetem, zwalając z nóg. Kiedy to się stało? Po raz kolejny w swoim życiu spotkałam Luke’a Skywalkera i to akurat w Vegas. Jego twarz majaczyła w mojej podziurawionej jak ser szwajcarski pamięci, a wraz z nią kolejny obraz. Czy to ja wpadłam na pomysł żeby zostać panią Skywalker? Szybko wyrzuciłam to wspomnienie z głowy, wiedząc że wyrzuty sumienia będą gryzły mnie do końca życia. W domu przecież czekał na mnie ktoś inny! Czy byłam wywłoką? Nie wiem. Chyba tak, ale nikomu się do tego nie przyznałam, skrobiąc na kartce liścik, w którym prosiłam żeby zostało to między nami. Teraz już byłam pewna tego, że będę smażyła się w piekle.

Wielka miłość zdarza się w życiu tylko raz, wszystko, co następuje potem, jest tylko szukaniem tej utraconej miłości.

W chwili, w której się oświadczył, chyba byłam szczęśliwa. Miałam to wszystko czego potrzebowałam. Radziłam sobie świetnie na stażu i powoli mogłam zacząć układać życie. Czasami tylko miałam wrażenie, że gdzieś po drodze zgubiłam to szaleństwo, które dawało mi tyle radości i ekscytacji, ale może to dobrze? To chyba nazywa się dorosłość. Tak sobie wmawiałam. Powiedziałam „tak”. Dwa dni później w urzędzie powiedzieli „nie”. Miałam cholerne szczęście, że przyszłam tam sama, bo nie wiem jak wytłumaczyłabym fakt, że wciąż jestem… mężatką!
To działo się szybko. Moment, w którym oznajmiłam, że muszę wrócić do rodzinnego miasta, tłumacząc się mętnie rodzinnymi problemami. Zastrzegłam, że muszę tam jechać sama. Bo jak inaczej poradziłabym sobie z całym tym syfem, który sobie nawarzyłam?

- Jest ogromną fanką Gwiezdnych Wojen i mimo, że w dzieciństwie była na zabój zakochana w Luke’u, bliższy jej sercu jest Han. Uwielbia niemalże wszystkie filmy o kosmosie, chociaż za Star Trekiem akurat nie przepada.
- Jest kawoholiczką, więc dopóki kofeina nie obudzi w niej człowieka, ciężko jej się skupić i zrobić coś sensownego. Poza tym jest wyjątkowo roztrzepana co czasami stwarza dodatkowy problem.
- Pisze powieści do szuflady i marzy o tym żeby zostać dziennikarką z prawdziwego zdarzenia. Najlepiej śledczą.
- Gotowanie nie idzie jej najlepiej. Często zapomina o tym, ze wstawiła wodę na makaron albo co gorsza – że ten makaron wciąż się gotuje. Dopiero zapach spalenizny jej o tym przypomina, ale wtedy już jest za późno.
- Po ukończeniu studiów na Rhode Island, na stałe przeprowadziła się do Nowego Jorku, odbywając staż w NYT, a po godzinach dorabiając w kawiarni żeby mieć jak się utrzymać w małym mieszkanku na Brooklynie.
- Ma specyficzne poczucie humoru i często jej rozmówcy czują się urażeni, mimo że nie miała takiej intencji. Czarny humor? Niestosowne żarty? Zawsze i wszędzie.
- Kocha wino, ale nie pogardzi też rumem i dobrą whiskey.
- Nienawidzi przegrywać, dlatego łatwo daje się podpuścić do zrobienia głupich rzeczy, zwłaszcza jeśli idzie to w parze z alkoholem.
- Gdyby tylko mogła, przygarnęłaby wszystkie zwierzęta ze schroniska. Niestety to niemożliwe, więc ograniczyła się do dwóch psów, którym imiona zmieniała jakieś 3 razy zanim finalnie nie zostali Sidem i Nancy.
- Jej lista rzeczy do zrobienia jest wciąż aktualna, tylko obecnie nie ma kompana do takich zabaw.
- Uwielbia biegać ze słuchawkami na uszach i robi to zwykle z samego rana, bądź wieczorem. Częściej tą drugą porą, bo lubi długo spać, a poranki to dla niej najgorsza część dnia.
.

midtown avenue
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? TYP OSOBOWOŚCI: ANIMATOR PISARZ CZARNA OWCA PIJAM TEQUILĘ
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Twoja karta została zaakceptowana!


Cieszymy się, mogąc Cię gościć w Hope Valley. Prosimy, czuj się u nas jak w domu! Aby ułatwić Ci rozpoczęcie rozgrywki, przygotowałyśmy listę tematów, które powinieneś odwiedzić w pierwszej kolejności:
> relacje zapewnią Ci niekończące się możliwości rozwoju postaci;
> telefon pozwoli Twojej postaci kontaktować się z przyjaciółmi;
> w kalendarzu możesz porządkować swoje rozgrywki, by już zawsze pamiętać o odpisach.

Koniecznie zerknij też do forum z odznakami i wybierz te, które chciałbyś zobaczyć w swoim profilu! I pamiętaj — w razie jakichkolwiek wątpliwości, nie wahaj się z nami kontaktować!
miejscowypowodzenia!
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
Zablokowany