Strykerl India
imiona India Alice
nazwisko Stryker
data urodzenia16.06.1993
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna hetero
miejsce pracy Stryker's gallery and antiques
stanowisko pracy właścicielka
narracja 3os / czas przeszły
wizerunek Pamuk Melisa Asli
Indię wychowywała babcia. Nie pamięta swoich rodziców - byli dla niej tylko uśmiechniętą parą na zdjęciach jej i jej siostry. Jednak i tak jej dzieciństwo należało do tych szczęśliwych. Babcia Stryker była najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek miała okazję poznać. Była wzorem do naśladowania i zrobiłaby dla niej wszystko. Energiczna kobieta pełna pasji prowadziła mały antykwariat - pełen dzieł sztuki, biżuterii, mebli i wszystkich tych pięknych przedmiotów z duszą i historią, o której kobieta uwielbiała opowiadać. To właśnie tam India spędzała większość swojego wolnego czasu - słuchając historii opowiedzianych przez babcię i podziwiając wszystko, co znajdowała na półkach.
Była żywym dzieckiem, pełnym energii i zapału do zabawy. Nie w głowie jej była nauka, czy spędzanie długich godzin nad książkami - jak łatwo się domyślić nie była prymusem. Miała swoje koniki - lubiła historię i była artystyczną duszą, dużo lepiej szło jej zamalowywanie kolejnych kartek szkicownika niż słuchanie nauczycieli. Oczywiście, marzyła o studiach i wielkiej karierze, ale dobrze jej było w Hope Valley. Jednak pod koniec liceum dała sobie wmówić, że jest stworzona do wyższych celów, phi - niby jakich? Jej ówczesny chłopak namówił ją, żeby wyjechała na studia tam, gdzie sam studiował. Była młoda, głupia i zakochana, więc się zgodziła. Dostała się na uczelnię, zaczęła też dorywczo pracować i cóż... szybko okazało się, że życie w wielkim mieście to nie jej bajka. India lubiła panować nad sytuacją, a tam się nie dało - wszystko ją przytłaczało. Z dnia na dzień czuła się coraz mniej szczęśliwa. Kochała jednak mężczyznę, z którym żyła i nie chciała tak łatwo odpuścić. Gdy się zaręczyli, znowu odżyła i naprawdę próbowała się przekonać do życia w wielkim mieście. Przez długi czas nie dawała po sobie poznać, jak bardzo jej to wszystko nie pasuje. Ostatecznie jednak nie wytrzymała. Za często w ich domu dochodziła do sprzeczek i kłótni o zwykłe drobnostki. Zdecydowała o swoim powrocie do Hope Valley w momencie, gdy dowiedziała się o chorobie babci. Pierścionek zaręczynowy zostawiła na kuchennym stole, a liścik z krótkim wyjaśnieniem przywiesiła na lodówce obok ich wspólnego zdjęcia z ostatniego pobytu w rodzinnym miasteczku - wtedy faktycznie byli szczęśliwi.
Babcia przyjęła ją z otwartymi ramionami, a India zaczęła jej pomagać w antykwariacie, a raczej stopniowo przejmowała wszystkie jej obowiązku. Okazało się, że dziewczyna nieźle sobie radzi w interesie - zawsze kochała to miejsce, a dodatkowo studia dały jej trochę dodatkowej wiedzy i przydatnych kontaktów. No i goście ją uwielbiali! Ani się obejrzała, a nie widziała już świata poza tym miejscem.
Niestety tylko ze Starszą Panią było coraz gorzej - lekarze wykryli u niej nowotwór i wkrótce India pochowała najbliższą jej osobę. Została w Hope Valley zupełnie sama, a od zawsze źle znosiła samotność. Nic dziwnego, że co chwilę pakowała się w nieudane związki, które miały jej zapewnić obecność kogoś bliskiego. Dziewczyna ma pecha do facetów... Z jednej strony chciałaby się zakochać i stworzyć normalną rodzinę, o której zawsze marzyła, a z drugiej trafia na nieodpowiednich typów. Jeden z nich na przykład lubił jeszcze bardziej panować nad sytuacją niż ona i do tego miał ciężką rękę. Ich kłótnie słyszało chyba pół miasteczka. Gdy skończyła z podbitym okiem, a nikt już nie uwierzył w wypadek w kuchni - postanowiła z nim skończyć i znowu została sama. Skupiła się więc na pracy i korzystaniu z uroków bycia singielką.
- Prowadzi interes odziedziczony po babci - niewielką lokalną galerię i sklep z antykami. To miejsce z duszą, a India wkłada w ten interes całe swoje serduszko.
- Dorastała w Hope Valley - większość ludzi pamięta ją jako organizatorkę wagarów na plaży i nielegalnych imprez w garażu jej babci. Nie była kujonką i nie miała przemówienia na absolutorium.
- Wyprowadziła się dokładnie na trzy lata i przy każdej możliwej okazji wracała do miasteczka. Nie udało jej się też skończyć studiów - przerwała je przez chorobę babci, ale coraz częściej myśli o tym, by je dokończyć w trybie niestacjonarnym.
- Zawsze miała słabość do imprez, a że ciągle jest piękna i młoda to korzysta. Jakoś trzeba odreagować czas spędzony w pracy i zawsze jest chętna na wieczorny wypad.
- Uwielbia tequilę! Ale ma niesamowicie słabą głowę… już zaledwie po paru kieliszkach rozwiązuje jej się język. Po alkoholu łatwiej też nawiązuje relacje damsko-męskie.
- Ma pecha do facetów. Od czasu zerwania zaręczyn wpakowała się w mnóstwo związków, a wszystkie były jedną wielką klapą.
- Jest najgorszym kierowcą świata i jest tego w pełni świadoma.
- Uwielbia piec! Niesamowicie ją to relaksuje. Gdy ma zły dzień, albo nie może usnąć, idzie do kuchni i próbuje nowe przepisy. Gotować również potrafi. Podobno robi najlepszą pizzę w mieście.
- Gdyby nie to, że codziennie biega i od czasu do czasu pojawia się w miejscowej siłowni pewnie byłoby ją łatwiej przeskoczyć niż okrążyć.
- Ma dwie lewe ręce jeśli chodzi o elektronikę - jej komputer i telefon ciągle odmawiają posłuszeństwa.
Była żywym dzieckiem, pełnym energii i zapału do zabawy. Nie w głowie jej była nauka, czy spędzanie długich godzin nad książkami - jak łatwo się domyślić nie była prymusem. Miała swoje koniki - lubiła historię i była artystyczną duszą, dużo lepiej szło jej zamalowywanie kolejnych kartek szkicownika niż słuchanie nauczycieli. Oczywiście, marzyła o studiach i wielkiej karierze, ale dobrze jej było w Hope Valley. Jednak pod koniec liceum dała sobie wmówić, że jest stworzona do wyższych celów, phi - niby jakich? Jej ówczesny chłopak namówił ją, żeby wyjechała na studia tam, gdzie sam studiował. Była młoda, głupia i zakochana, więc się zgodziła. Dostała się na uczelnię, zaczęła też dorywczo pracować i cóż... szybko okazało się, że życie w wielkim mieście to nie jej bajka. India lubiła panować nad sytuacją, a tam się nie dało - wszystko ją przytłaczało. Z dnia na dzień czuła się coraz mniej szczęśliwa. Kochała jednak mężczyznę, z którym żyła i nie chciała tak łatwo odpuścić. Gdy się zaręczyli, znowu odżyła i naprawdę próbowała się przekonać do życia w wielkim mieście. Przez długi czas nie dawała po sobie poznać, jak bardzo jej to wszystko nie pasuje. Ostatecznie jednak nie wytrzymała. Za często w ich domu dochodziła do sprzeczek i kłótni o zwykłe drobnostki. Zdecydowała o swoim powrocie do Hope Valley w momencie, gdy dowiedziała się o chorobie babci. Pierścionek zaręczynowy zostawiła na kuchennym stole, a liścik z krótkim wyjaśnieniem przywiesiła na lodówce obok ich wspólnego zdjęcia z ostatniego pobytu w rodzinnym miasteczku - wtedy faktycznie byli szczęśliwi.
Babcia przyjęła ją z otwartymi ramionami, a India zaczęła jej pomagać w antykwariacie, a raczej stopniowo przejmowała wszystkie jej obowiązku. Okazało się, że dziewczyna nieźle sobie radzi w interesie - zawsze kochała to miejsce, a dodatkowo studia dały jej trochę dodatkowej wiedzy i przydatnych kontaktów. No i goście ją uwielbiali! Ani się obejrzała, a nie widziała już świata poza tym miejscem.
Niestety tylko ze Starszą Panią było coraz gorzej - lekarze wykryli u niej nowotwór i wkrótce India pochowała najbliższą jej osobę. Została w Hope Valley zupełnie sama, a od zawsze źle znosiła samotność. Nic dziwnego, że co chwilę pakowała się w nieudane związki, które miały jej zapewnić obecność kogoś bliskiego. Dziewczyna ma pecha do facetów... Z jednej strony chciałaby się zakochać i stworzyć normalną rodzinę, o której zawsze marzyła, a z drugiej trafia na nieodpowiednich typów. Jeden z nich na przykład lubił jeszcze bardziej panować nad sytuacją niż ona i do tego miał ciężką rękę. Ich kłótnie słyszało chyba pół miasteczka. Gdy skończyła z podbitym okiem, a nikt już nie uwierzył w wypadek w kuchni - postanowiła z nim skończyć i znowu została sama. Skupiła się więc na pracy i korzystaniu z uroków bycia singielką.
- Prowadzi interes odziedziczony po babci - niewielką lokalną galerię i sklep z antykami. To miejsce z duszą, a India wkłada w ten interes całe swoje serduszko.
- Dorastała w Hope Valley - większość ludzi pamięta ją jako organizatorkę wagarów na plaży i nielegalnych imprez w garażu jej babci. Nie była kujonką i nie miała przemówienia na absolutorium.
- Wyprowadziła się dokładnie na trzy lata i przy każdej możliwej okazji wracała do miasteczka. Nie udało jej się też skończyć studiów - przerwała je przez chorobę babci, ale coraz częściej myśli o tym, by je dokończyć w trybie niestacjonarnym.
- Zawsze miała słabość do imprez, a że ciągle jest piękna i młoda to korzysta. Jakoś trzeba odreagować czas spędzony w pracy i zawsze jest chętna na wieczorny wypad.
- Uwielbia tequilę! Ale ma niesamowicie słabą głowę… już zaledwie po paru kieliszkach rozwiązuje jej się język. Po alkoholu łatwiej też nawiązuje relacje damsko-męskie.
- Ma pecha do facetów. Od czasu zerwania zaręczyn wpakowała się w mnóstwo związków, a wszystkie były jedną wielką klapą.
- Jest najgorszym kierowcą świata i jest tego w pełni świadoma.
- Uwielbia piec! Niesamowicie ją to relaksuje. Gdy ma zły dzień, albo nie może usnąć, idzie do kuchni i próbuje nowe przepisy. Gotować również potrafi. Podobno robi najlepszą pizzę w mieście.
- Gdyby nie to, że codziennie biega i od czasu do czasu pojawia się w miejscowej siłowni pewnie byłoby ją łatwiej przeskoczyć niż okrążyć.
- Ma dwie lewe ręce jeśli chodzi o elektronikę - jej komputer i telefon ciągle odmawiają posłuszeństwa.
miejscowy MIDTOWN AVENU