Lim Cordelia
imiona Cordelia Elizabeth
nazwisko Lim
data urodzenia14.02.2003
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna heteroseksualna
miejsce pracy Muffin's Corner
stanowisko pracy sprzedawca
narracja narracja trzecioosobowa, czas przeszły
wizerunek Hwang Yeji
Kim chcesz zostać w przyszłości?
Cordelia nigdy nie chciała być modelką, aktorką, czy piosenkarką, którą wielbiłby wianuszek wiernych fanów. Nie chciała sławy, ani bogactwa, bo to nie przyniosłoby jej tych wszystkich emocji, które pragnęła poznać, gdy tylko dorośnie. Delia chciała być detektywem albo policjantką. Kimś, kto mógłby przyczynić się do poprawy jakości życia innych ludzi i sprawić, aby jej bliscy czuli się bezpieczni. Chciała łapać bandziorów, którzy utrudniali normalne funkcjonowanie albo karać tych, którzy sprawiali innym przykrość. Była w stanie nawet skopać kilka tyłków, jeśli ktoś, dzięki jej odwadze, mógłby iść dumnie przez ulicę, bez obawy, że zostanie zaatakowany. A więc będąc dzieciakiem, Lim ścigała się ze swoim starszym bratem na rowerach, udając, że jest to wóz policyjny albo inny śmigacz, dzięki którym mogłaby w przyszłości łapać złych ludzi. Zamiast chodzić na balet albo na zajęcia artystyczne, uczyła się karate i wspinaczki górskiej. Była zawzięta i jak na tak młodą dziewczynkę, dość pewna w swoich działaniach; nienawidziła niesprawiedliwości albo podłości. Notorycznie stawała w obronie słabszych, początkowo pozwalając sobie wyłącznie na atak słowny, a ostatecznie na gesty (zgodne z zasadami, bo nie mogła sobie pozwolić na bójki w godzinach lekcji). Wielu uczniów jej ufało, wiele też powierzało jej swoje sekrety albo zmartwienia, wierząc, że pomoże im znaleźć właściwe rozwiązanie. I zazwyczaj robiła to, co mogła, aby nikogo nie zawieść. Działanie na rzecz szkoły i innych dzieciaków było proste, ale tylko dzięki jej rodzinie. Zarówno jej matka, jak i ojciec, bardzo ją wspierali. Zawsze powtarzali, że może osiągnąć wszystko, czego tylko zapragnie. Wystarczy, że będzie pracować, starać się i nie poddawać, a wtedy mimo przeciwności uda jej się osiągnąć wszystko, czego chciała.
Ciężko było powiedzieć, że jej życie było beztroskie. Nadal była tylko nastolatką, która mierzyła się z tymi samymi problemami, co inne dzieciaki w jej wieku. Bywały dni, gdy nie radziła sobie z nauką i oblewała testy, a potem biegała na korki, żeby poprawić swoje wyniki. Była przewodniczącą szkoły, więc organizowała różnego rodzaju akcje charytatywne, przyjęcia, czy załatwiała sprawy, które bez jej pomocy, nie zostałyby nawet wzięte pod uwagę. Spotykała się też z chłopcami, ale dość szybko traciła nimi zainteresowanie; nigdy nie zależało jej na relacji, na poważnym związku — zobowiązania względem kogokolwiek raczej jej nie bawiły. Wolała przyjaźnie. Wydawały jej się czyste, niewinne i porządne, a związki za każdym razem kończyły się tak samo. Dlatego nie skupiała się na żadnych randkach, próbując skupić się na swoich zajęciach i przeżyciu życia na swój wymarzony sposób. I szło jej to całkiem dobrze, aż do tego dnia.
Ojciec Cordelii zachorował; była to chwila i stało się z dnia na dzień, kiedy wezwano całą rodzinę do szpitala, gdy pan Lim, zasłabł w swojej pracy. Były to ciężkie dni, bardzo niepewne, bo nikt nie wiedział, co się właściwie stało. Okazało się, że dorwało go coś okropnego, coś, czego dziewczyna nie potrafiła zrozumieć. Może była w zbyt wielkim szoku, a może nie chciała przyjąć tego do świadomości. Pół roku ze swojego życia pamiętała jak przez mgłę; jej ojciec musiał zwolnić się z pracy, całe dnie, spędzając w domu lub w szpitalach. Brat Cordeli pracował teraz jako główny żywiciel rodziny, więc też nie miał na nic czasu. Nastolatka miała wyrzuty sumienia, że zbyt mocno skupiała się na szkole i swoich planach, więc obiecała matce, że po skończeniu liceum, odczeka pewien czas, zanim uda się na studia. Na ten moment najważniejszy był ojciec i jego powrót do zdrowia. To właśnie dlatego Cordelia zdecydowała się pójść do pracy dorywczej, żeby pomóc bratu i to właśnie dlatego, odsunęła swoje plany o pracy w policji o rok lub dwa. Musiała poprawić swoje oceny, które przez cały ten stres nieco się pogorszyły i skupić się na tym, aby nie być zbyt wielkim utrapieniem dla rodziny.
Cordelia nigdy nie chciała być modelką, aktorką, czy piosenkarką, którą wielbiłby wianuszek wiernych fanów. Nie chciała sławy, ani bogactwa, bo to nie przyniosłoby jej tych wszystkich emocji, które pragnęła poznać, gdy tylko dorośnie. Delia chciała być detektywem albo policjantką. Kimś, kto mógłby przyczynić się do poprawy jakości życia innych ludzi i sprawić, aby jej bliscy czuli się bezpieczni. Chciała łapać bandziorów, którzy utrudniali normalne funkcjonowanie albo karać tych, którzy sprawiali innym przykrość. Była w stanie nawet skopać kilka tyłków, jeśli ktoś, dzięki jej odwadze, mógłby iść dumnie przez ulicę, bez obawy, że zostanie zaatakowany. A więc będąc dzieciakiem, Lim ścigała się ze swoim starszym bratem na rowerach, udając, że jest to wóz policyjny albo inny śmigacz, dzięki którym mogłaby w przyszłości łapać złych ludzi. Zamiast chodzić na balet albo na zajęcia artystyczne, uczyła się karate i wspinaczki górskiej. Była zawzięta i jak na tak młodą dziewczynkę, dość pewna w swoich działaniach; nienawidziła niesprawiedliwości albo podłości. Notorycznie stawała w obronie słabszych, początkowo pozwalając sobie wyłącznie na atak słowny, a ostatecznie na gesty (zgodne z zasadami, bo nie mogła sobie pozwolić na bójki w godzinach lekcji). Wielu uczniów jej ufało, wiele też powierzało jej swoje sekrety albo zmartwienia, wierząc, że pomoże im znaleźć właściwe rozwiązanie. I zazwyczaj robiła to, co mogła, aby nikogo nie zawieść. Działanie na rzecz szkoły i innych dzieciaków było proste, ale tylko dzięki jej rodzinie. Zarówno jej matka, jak i ojciec, bardzo ją wspierali. Zawsze powtarzali, że może osiągnąć wszystko, czego tylko zapragnie. Wystarczy, że będzie pracować, starać się i nie poddawać, a wtedy mimo przeciwności uda jej się osiągnąć wszystko, czego chciała.
Ciężko było powiedzieć, że jej życie było beztroskie. Nadal była tylko nastolatką, która mierzyła się z tymi samymi problemami, co inne dzieciaki w jej wieku. Bywały dni, gdy nie radziła sobie z nauką i oblewała testy, a potem biegała na korki, żeby poprawić swoje wyniki. Była przewodniczącą szkoły, więc organizowała różnego rodzaju akcje charytatywne, przyjęcia, czy załatwiała sprawy, które bez jej pomocy, nie zostałyby nawet wzięte pod uwagę. Spotykała się też z chłopcami, ale dość szybko traciła nimi zainteresowanie; nigdy nie zależało jej na relacji, na poważnym związku — zobowiązania względem kogokolwiek raczej jej nie bawiły. Wolała przyjaźnie. Wydawały jej się czyste, niewinne i porządne, a związki za każdym razem kończyły się tak samo. Dlatego nie skupiała się na żadnych randkach, próbując skupić się na swoich zajęciach i przeżyciu życia na swój wymarzony sposób. I szło jej to całkiem dobrze, aż do tego dnia.
Ojciec Cordelii zachorował; była to chwila i stało się z dnia na dzień, kiedy wezwano całą rodzinę do szpitala, gdy pan Lim, zasłabł w swojej pracy. Były to ciężkie dni, bardzo niepewne, bo nikt nie wiedział, co się właściwie stało. Okazało się, że dorwało go coś okropnego, coś, czego dziewczyna nie potrafiła zrozumieć. Może była w zbyt wielkim szoku, a może nie chciała przyjąć tego do świadomości. Pół roku ze swojego życia pamiętała jak przez mgłę; jej ojciec musiał zwolnić się z pracy, całe dnie, spędzając w domu lub w szpitalach. Brat Cordeli pracował teraz jako główny żywiciel rodziny, więc też nie miał na nic czasu. Nastolatka miała wyrzuty sumienia, że zbyt mocno skupiała się na szkole i swoich planach, więc obiecała matce, że po skończeniu liceum, odczeka pewien czas, zanim uda się na studia. Na ten moment najważniejszy był ojciec i jego powrót do zdrowia. To właśnie dlatego Cordelia zdecydowała się pójść do pracy dorywczej, żeby pomóc bratu i to właśnie dlatego, odsunęła swoje plany o pracy w policji o rok lub dwa. Musiała poprawić swoje oceny, które przez cały ten stres nieco się pogorszyły i skupić się na tym, aby nie być zbyt wielkim utrapieniem dla rodziny.
MIEJSCOWY midtown avenue