Burkhart-Fraser Ruth
imiona Ruth
nazwisko Burkhart-Fraser
data urodzenia01/08/1988
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna heteroseksualna
miejsce pracy WSVN 7News
stanowisko pracy prezenterka serwisów informacyjnych i wiadomości
narracja 3 os. l.poj, czas przeszły
wizerunek Mikaela Sarah
Blizny. Wspomnienia zamknięte w perłowym śladzie.
Niecierpliwie przebierała nogami. Czekała na dziadka, który z niezwykłą starannością pakował sprzęt wędkarki do starego, wysłużonego pick upa. Rzadko zdarzało się, aby miał wolny dzień i mógł go poświęcić wyłącznie jej, a nie całej gromadce wnuków. Nad wodą bawiła się tak jak każde inne dziecko - budowała konstrukcje z piasku i błota, wyławiała kamienie z wody mocząc przy tym buty. Kiedy jej bystre oczęta dostrzegły w mule skorupę, bez zastanowienia zatopiła dłoń w piasku. Była pewna, że to muszelka, którą zabierze ze sobą do domu i wrzuci do kolekcji trzymanej na parapecie. Ku jej zdziwieniu wyciągnęła raka, który zareagował natychmiast na naruszenie jego prywatności, zatrzaskując szczypce na palcu dziewczynki. Dziadek pomógł jej nie tylko w tym momencie jej życia, lecz stanowi pewną podporę i źródło mądrości życiowej po dziś dzień.
Obozy żeglarskie sprawiały jej frajdę. Wyjeżdżała na nie każdego lata. Rywalizacja, gry terenowe, ogniska pod gołym niebem - była w swoim żywiole. Chociaż na co dzień dzielono ich na drużyny damskie i męskie, wolała spędzać czas z chłopcami. Uważała, że dziewczyny za bardzo marudzą i nie można się z nimi bawić w fajne zabawy. Gdy była starsza, podczas wyjazdów nad jezioro pozwalała sobie na bardziej pobudzające w żyłach adrenalinę doznania - skakali ze skał do wody, wspinali się bez zabezpieczeń. Lubiła jednego ze swoich kolegów w sposób mniej prozaiczny niż innych. Chciał ją pocałować, a ona bała się, że nie jest w tym dobra. Uciekając od drzewa do drzewa przed zdeterminowanym adoratorem, wpadła na gałąź i wbiła ją sobie w przedramię.
Nigdy nie nauczyła się jeździć na rowerze. Może dlatego, że miała o wiele bliżej do szkoły, niż inni? A może powodem były liczne upadki w dzieciństwie, przy pierwszych próbach opanowania tej umiejętności? Kiedy zwierzyła się z tego swojemu przyjacielowi - śmiał się. Postanowił, że z jego pomocą w końcu przejdzie swoje pierwsze kilka metrów na rowerze. Pojechali na teren dawnego rezerwatu. Siedziała na ramie, czując się jak mała dziewczynka. W drodze powrotnej z naprzeciwka nadjechała ciężarówka i zepchnęła rower chłopaka na pobocze. Jej noga zarysowała o stare ogrodzenie z siatki, zostawiając na skórze krwawe linie. Pomimo piekącego bólu, zagryzła zęby. Gdy wrócili do domu, chłopak z wielką czułością zaopatrzył skaleczenia, a ona czuła, że to jest on, a to jest ten dzień i ta noc.
Nie potrafiła już z nimi rozmawiać. Nie chciała po raz setny tłumaczyć rodzicom, dlaczego powiedziała tak, choć znała Owena formalnie rok, bo tak naprawdę czuła, jakby całe życie. Krzyki i wrzaski odbijały się od ścian jej rodzinnego domu, z którego zamierzała lada dzień wyprowadzić się do Miami. I do niego. Nie chcieli nawet spróbować ją zrozumieć, wyłącznie obwiniali o podrzucanie im pod nogi kolejnej kłody. Nie pozostawiła im wyboru, nie mogli mieć wpływu na jej decyzję. Nikt, ani nic. Ojciec złapał ją w kuchni. Po raz kolejny usłyszała z jego ust słowa o proszenie się o tragiczne zakończenie rzekomo wielkiej miłości. Nie słuchała go. Próbowała myślami w swojej głowie zagłuszyć dźwięki płynące z zewnątrz. Z kubkiem wrzącej wody chciała ominąć rodziciela i zaszyć się w swoim pokoju. Mężczyzna wykonał niefortunny ruch, a woda wylała się na jej przedramię dotkliwie parząc skórę.
Niecierpliwie przebierała nogami. Czekała na dziadka, który z niezwykłą starannością pakował sprzęt wędkarki do starego, wysłużonego pick upa. Rzadko zdarzało się, aby miał wolny dzień i mógł go poświęcić wyłącznie jej, a nie całej gromadce wnuków. Nad wodą bawiła się tak jak każde inne dziecko - budowała konstrukcje z piasku i błota, wyławiała kamienie z wody mocząc przy tym buty. Kiedy jej bystre oczęta dostrzegły w mule skorupę, bez zastanowienia zatopiła dłoń w piasku. Była pewna, że to muszelka, którą zabierze ze sobą do domu i wrzuci do kolekcji trzymanej na parapecie. Ku jej zdziwieniu wyciągnęła raka, który zareagował natychmiast na naruszenie jego prywatności, zatrzaskując szczypce na palcu dziewczynki. Dziadek pomógł jej nie tylko w tym momencie jej życia, lecz stanowi pewną podporę i źródło mądrości życiowej po dziś dzień.
Obozy żeglarskie sprawiały jej frajdę. Wyjeżdżała na nie każdego lata. Rywalizacja, gry terenowe, ogniska pod gołym niebem - była w swoim żywiole. Chociaż na co dzień dzielono ich na drużyny damskie i męskie, wolała spędzać czas z chłopcami. Uważała, że dziewczyny za bardzo marudzą i nie można się z nimi bawić w fajne zabawy. Gdy była starsza, podczas wyjazdów nad jezioro pozwalała sobie na bardziej pobudzające w żyłach adrenalinę doznania - skakali ze skał do wody, wspinali się bez zabezpieczeń. Lubiła jednego ze swoich kolegów w sposób mniej prozaiczny niż innych. Chciał ją pocałować, a ona bała się, że nie jest w tym dobra. Uciekając od drzewa do drzewa przed zdeterminowanym adoratorem, wpadła na gałąź i wbiła ją sobie w przedramię.
Nigdy nie nauczyła się jeździć na rowerze. Może dlatego, że miała o wiele bliżej do szkoły, niż inni? A może powodem były liczne upadki w dzieciństwie, przy pierwszych próbach opanowania tej umiejętności? Kiedy zwierzyła się z tego swojemu przyjacielowi - śmiał się. Postanowił, że z jego pomocą w końcu przejdzie swoje pierwsze kilka metrów na rowerze. Pojechali na teren dawnego rezerwatu. Siedziała na ramie, czując się jak mała dziewczynka. W drodze powrotnej z naprzeciwka nadjechała ciężarówka i zepchnęła rower chłopaka na pobocze. Jej noga zarysowała o stare ogrodzenie z siatki, zostawiając na skórze krwawe linie. Pomimo piekącego bólu, zagryzła zęby. Gdy wrócili do domu, chłopak z wielką czułością zaopatrzył skaleczenia, a ona czuła, że to jest on, a to jest ten dzień i ta noc.
Nie potrafiła już z nimi rozmawiać. Nie chciała po raz setny tłumaczyć rodzicom, dlaczego powiedziała tak, choć znała Owena formalnie rok, bo tak naprawdę czuła, jakby całe życie. Krzyki i wrzaski odbijały się od ścian jej rodzinnego domu, z którego zamierzała lada dzień wyprowadzić się do Miami. I do niego. Nie chcieli nawet spróbować ją zrozumieć, wyłącznie obwiniali o podrzucanie im pod nogi kolejnej kłody. Nie pozostawiła im wyboru, nie mogli mieć wpływu na jej decyzję. Nikt, ani nic. Ojciec złapał ją w kuchni. Po raz kolejny usłyszała z jego ust słowa o proszenie się o tragiczne zakończenie rzekomo wielkiej miłości. Nie słuchała go. Próbowała myślami w swojej głowie zagłuszyć dźwięki płynące z zewnątrz. Z kubkiem wrzącej wody chciała ominąć rodziciela i zaszyć się w swoim pokoju. Mężczyzna wykonał niefortunny ruch, a woda wylała się na jej przedramię dotkliwie parząc skórę.
MIEJSCOWY Bayside Vale