Coleman Odette
imiona Odette Chloe
nazwisko Coleman
data urodzenia17/08/1993
miejsce urodzenia Seattle
orientacja seksualna heteroflexible
miejsce pracy -
stanowisko pracy póki co bezrobotna
narracja 3 / przeszły
wizerunek Avgeropoulos Marie
Jej rodzice zawsze uważali, że będzie mieć łatwe życie. Od małego wyglądała jak aniołek, a z ładną buzią łatwiej jest w życiu. Jej matka sama tak złapała ojca — właśnie na ładną buzię. I tak ustawiła się w życiu. Nie musiała pracować, ojciec opłacał sprzątaczkę i pokojówkę, która przy okazji gotowała obiadki, więc mogła leżeć i pachnieć. I tego samego chciała dla córki.
Uczyła się całkiem dobrze, chociaż matka i tak wmawiała jej, że nie musi. Wystarczy, że wyjdzie dobrze za mąż i będzie ustawiona do końca życia. Słuchała jednym uchem, a i tak robiła swoje, bo wolała nie przypominać swojej sąsiadki, która była święcie przekonana, że rekiny to homoseksualne delfiny. Chyba była inspiracją dla jednej postaci z Glee.
Mając 20 lat wyszła za mąż za bogatego biznesmena Davida Colemana, którego poznała kilka miesięcy wcześniej na jednej z firmowych imprez swojego ojca. Oczywiście mamusia sama ją do tego namawiała i z pomocą jego pieniędzy zorganizowała wielkie wesele jak z bajki. Odette miała wielką suknię w stylu księżniczki, a sala ozdobiona była w odcieniach różu i złota. Na weselu zaśpiewała nawet sama Beyonce!
Byli szczęśliwym małżeństwem. Dostawała wszystko co chciała i nie musiała pracować. Mogła tak jak matka leżeć i pachnieć. Pan Coleman mimo czterdziestu lat na karku zachowywał się jak zakochany nastolatek. Zbierał ją na spontaniczne wycieczki, a w łóżku miał mnóstwo wigoru. Podczas firmowych imprez stała obok i robiła za żonę idealną. Mimo młodego wieku szybko złapała kontakt z żonami kolegów swojego męża. Spotykały się wieczorami na lampkę wina albo chodziły razem na zakupy. Było idealnie, nie licząc kilku porządnych sprzeczek, ale dość szybko się godzili. Nie widziała w tym niczego dziwnego, no bo które małżeństwo się nie kłóciło?
O dziecko zaczęli starać się dopiero po kilku latach. Odette nie chciała od razu zostać matką, a mąż chętnie na to przystał. I kiedy w końcu się udało, było bardzo szczęśliwa. Przekazała swojemu mężowi tę szczęśliwą nowinę pakując mu do teczki parę dziecięcych bucików, które zobaczył dopiero w pracy. Z prędkością światła wrócił wtedy do domu i świętowali cały weekend, wymyślając przy okazji całą listę imion dla dziecka.
Nie dane było jej się nacieszyć macierzyństwem. Od piątego miesiąca zaczęli się strasznie kłócić, a Pan Coleman zrobił się strasznie agresywny. Kilka razy podniósł na nią rękę przez co zamykała się na kilka dni w sypialni i wychodziła dopiero jak błagał ją na kolanach o wybaczenie. Obiecywał, że więcej tego nie zrobi i spokój miała przez tydzień. Przy dobrych wiatrach przez dwa. A potem powtórka z rozrywki. Tragedia wydarzyła się dopiero w ósmym miesiącu, kiedy zepchnął ją ze schodów. Niestety dziecka nie dało się uratować. I na kogo spadła wina? Na nią!
Nie mogąc dłużej znieść ciągłych kłótni i oskarżeń pod nieobecność męża spakowała wszystkie swoje rzeczy, wyciągnęła z konta bankowego dość sporą sumę pieniędzy zanim zdążyłby pomyśleć, żeby zablokować jej karty i uciekła, zostawiając na stole papiery rozwodowe. Nie mieli rozdzielności majątkowej, więc miała o co walczyć, ale po cichu liczyła, że nie zostawi jej z niczym po tylu latach.
Uciekła bez słowa do Hope Valley licząc na to, że nie przyjedzie za nią. Wynajęła jakiś domek i próbuje na nowo ułożyć swoje życie. Nie ma jednak łatwo, bo mąż nie chce dać jej tak łatwo rozwodu. Póki co korzysta jeszcze z jego nazwiska, ale liczy, że w końcu będzie mogła wrócić do panieńskiego i znowu być Odette Campbell.
Uczyła się całkiem dobrze, chociaż matka i tak wmawiała jej, że nie musi. Wystarczy, że wyjdzie dobrze za mąż i będzie ustawiona do końca życia. Słuchała jednym uchem, a i tak robiła swoje, bo wolała nie przypominać swojej sąsiadki, która była święcie przekonana, że rekiny to homoseksualne delfiny. Chyba była inspiracją dla jednej postaci z Glee.
Mając 20 lat wyszła za mąż za bogatego biznesmena Davida Colemana, którego poznała kilka miesięcy wcześniej na jednej z firmowych imprez swojego ojca. Oczywiście mamusia sama ją do tego namawiała i z pomocą jego pieniędzy zorganizowała wielkie wesele jak z bajki. Odette miała wielką suknię w stylu księżniczki, a sala ozdobiona była w odcieniach różu i złota. Na weselu zaśpiewała nawet sama Beyonce!
Byli szczęśliwym małżeństwem. Dostawała wszystko co chciała i nie musiała pracować. Mogła tak jak matka leżeć i pachnieć. Pan Coleman mimo czterdziestu lat na karku zachowywał się jak zakochany nastolatek. Zbierał ją na spontaniczne wycieczki, a w łóżku miał mnóstwo wigoru. Podczas firmowych imprez stała obok i robiła za żonę idealną. Mimo młodego wieku szybko złapała kontakt z żonami kolegów swojego męża. Spotykały się wieczorami na lampkę wina albo chodziły razem na zakupy. Było idealnie, nie licząc kilku porządnych sprzeczek, ale dość szybko się godzili. Nie widziała w tym niczego dziwnego, no bo które małżeństwo się nie kłóciło?
O dziecko zaczęli starać się dopiero po kilku latach. Odette nie chciała od razu zostać matką, a mąż chętnie na to przystał. I kiedy w końcu się udało, było bardzo szczęśliwa. Przekazała swojemu mężowi tę szczęśliwą nowinę pakując mu do teczki parę dziecięcych bucików, które zobaczył dopiero w pracy. Z prędkością światła wrócił wtedy do domu i świętowali cały weekend, wymyślając przy okazji całą listę imion dla dziecka.
Nie dane było jej się nacieszyć macierzyństwem. Od piątego miesiąca zaczęli się strasznie kłócić, a Pan Coleman zrobił się strasznie agresywny. Kilka razy podniósł na nią rękę przez co zamykała się na kilka dni w sypialni i wychodziła dopiero jak błagał ją na kolanach o wybaczenie. Obiecywał, że więcej tego nie zrobi i spokój miała przez tydzień. Przy dobrych wiatrach przez dwa. A potem powtórka z rozrywki. Tragedia wydarzyła się dopiero w ósmym miesiącu, kiedy zepchnął ją ze schodów. Niestety dziecka nie dało się uratować. I na kogo spadła wina? Na nią!
Nie mogąc dłużej znieść ciągłych kłótni i oskarżeń pod nieobecność męża spakowała wszystkie swoje rzeczy, wyciągnęła z konta bankowego dość sporą sumę pieniędzy zanim zdążyłby pomyśleć, żeby zablokować jej karty i uciekła, zostawiając na stole papiery rozwodowe. Nie mieli rozdzielności majątkowej, więc miała o co walczyć, ale po cichu liczyła, że nie zostawi jej z niczym po tylu latach.
Uciekła bez słowa do Hope Valley licząc na to, że nie przyjedzie za nią. Wynajęła jakiś domek i próbuje na nowo ułożyć swoje życie. Nie ma jednak łatwo, bo mąż nie chce dać jej tak łatwo rozwodu. Póki co korzysta jeszcze z jego nazwiska, ale liczy, że w końcu będzie mogła wrócić do panieńskiego i znowu być Odette Campbell.
Turysta bayside vale