Whitely Addison
imiona Addison
nazwisko Whitely
data urodzenia7 czerwca 1989
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna heteroseksualna
miejsce pracy do niedawna plan "Mordercze Tajemnice Miami"
stanowisko pracy aktorka serialowa
narracja trzecia / przeszły
wizerunek Kaitlynn Carter
Aktorką chciała być od zawsze. Regularnie podkradała ubrania czy to matce, czy to ojcu, udając, że jest kimś innym. Wyglądała komicznie w za dużych, męskich spodniach lub szpilkach, do których z pewnością zmieściłyby się jeszcze dwie stopy. Znała na pamięć wszystkie piosenki Judy Garland, regularnie uczyła się najpopularniejszych kinowych dialogów. Chodziła na zajęcia, wylewała z siebie siódme poty na siłowni. Wszystko po to, aby kiedyś móc trzymać w dłoniach złotą statuetkę Akademii Filmowej i ze łzami w oczach wygłaszać patetyczne przemówienie, z którego niewiele byłoby prawdą. Jak więc stało się to, że kojarzona była głównie z Morderczymi Tajemnicami Miami?
Dzieciństwo było marzeniem; piękny dom, kolorowy ogródek, idealnie przystrzyżona trawa i mama – kobieta zawsze pachnąca świeżą lawendą, ubrana w idealnie dopasowane sukienki i okulary godne hollywoodzkiej gwiazdy. Obok niej dumnie kroczył tata – burmistrz Hope Valley, z którym mieszkańcy niewielkiego miasteczka co rusz witali się na ulicy. W przeciwieństwie do dzieci z biedniejszych rodzin, nigdy nie miała pod górkę. Uczyła się dobrze, choć zdarzało jej się wszcząć ognistą dyskusję, gdy nie zgadzała się z czyimś zdaniem. Panią Whitely co najmniej dwa razy wezwano do szkoły, ale ta zawsze stawała w obronie Addison. Później, po śmierci kobiety, ojciec już tego nie robił.
Jako najstarszej z całego rodzeństwa, często zdarzało jej się pilnować młodsze siostry. Zawsze je kochała, mimo tego, że do dziś pozostają ogromnymi wrzodami na dupie. Przez Emmę regularnie traci włosy, ale drobna blondynka zdaje się nic z tym nie robić i co rusz znajduje nowego kandydata na męża. Co gorsze, zawsze trafia na tych dwa razy starszych. Addy z biegiem czasu zrozumiała jednak, że fakt, iż urodziła się pierwsza, nie daje jej prawa do sterowania życiem dziewczyn. Każda z panien Whitely musi uczyć się na własnych błędach i wyciągać z nich wnioski. Właśnie dlatego postanowiła wyjechać na studia do Kalifornii i spełnić swoje marzenia o byciu aktorką.
Mieszkanie w Los Angeles było jednocześnie jednym z najpiękniejszych, jak i najgorszych okresów w jej życiu. Przyjechała do Miasta Aniołów z wieloma marzeniami, a wyjechała ze złamanym sercem i pięcioma dolcami w tylnej kieszeni spodni. Dopiero w Miami dostała się na casting do niskobudżetowego serialu „Mordercze Tajemnice Miami”. Tytuł nie brzmiał zachęcająco, ale musiała od czegoś zacząć – chciała jakkolwiek zaistnieć w telewizji, pokazać, na co ją stać, aby później dostać rolę na dużym ekranie. Zaproponowano jej zagranie jednej z głównych bohaterek. Serial stał się bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych i finalnie wcielała się w postać odważnej i niepokonanej pani detektyw do momentu, w którym otrzymała scenariusz ostatniego odcinka; drżącymi dłońmi trzymała plik kartek, czytając o Elaine Maxwell, ginącej z rąk psychopatycznego mordercy. Straciła posadę na planie, bo screenwriterzy stwierdzili, że produkcji przyda się powiew świeżości.
Dla Addison powiewem świeżości był zaś powrót w rodzinne strony. Przynajmniej na jakiś czas. Sprzedała apartament w Miami i kupiła dom w Hope Valley. Wciąż jeździła na castingi do Miami i pozostawała w kontakcie ze swoim wyjątkowo bezużytecznym agentem, który próbował załatwić jej nowe role, jednak za każdym razem słyszała, że jest zbyt kojarzona z postacią Elaine i „Morderczymi Tajemnicami Miami”. W ten sposób została bez pracy, marzeń i… Konkretnego celu w życiu. Postanowiła więc skupić się na relacjach z siostrami i zadbać o siebie. Bo co innego pozostaje upadłej aktorce i – prawie – celebrytce, oprócz wdrożenia w życie pięknych zasad self care?
Dzieciństwo było marzeniem; piękny dom, kolorowy ogródek, idealnie przystrzyżona trawa i mama – kobieta zawsze pachnąca świeżą lawendą, ubrana w idealnie dopasowane sukienki i okulary godne hollywoodzkiej gwiazdy. Obok niej dumnie kroczył tata – burmistrz Hope Valley, z którym mieszkańcy niewielkiego miasteczka co rusz witali się na ulicy. W przeciwieństwie do dzieci z biedniejszych rodzin, nigdy nie miała pod górkę. Uczyła się dobrze, choć zdarzało jej się wszcząć ognistą dyskusję, gdy nie zgadzała się z czyimś zdaniem. Panią Whitely co najmniej dwa razy wezwano do szkoły, ale ta zawsze stawała w obronie Addison. Później, po śmierci kobiety, ojciec już tego nie robił.
Jako najstarszej z całego rodzeństwa, często zdarzało jej się pilnować młodsze siostry. Zawsze je kochała, mimo tego, że do dziś pozostają ogromnymi wrzodami na dupie. Przez Emmę regularnie traci włosy, ale drobna blondynka zdaje się nic z tym nie robić i co rusz znajduje nowego kandydata na męża. Co gorsze, zawsze trafia na tych dwa razy starszych. Addy z biegiem czasu zrozumiała jednak, że fakt, iż urodziła się pierwsza, nie daje jej prawa do sterowania życiem dziewczyn. Każda z panien Whitely musi uczyć się na własnych błędach i wyciągać z nich wnioski. Właśnie dlatego postanowiła wyjechać na studia do Kalifornii i spełnić swoje marzenia o byciu aktorką.
Mieszkanie w Los Angeles było jednocześnie jednym z najpiękniejszych, jak i najgorszych okresów w jej życiu. Przyjechała do Miasta Aniołów z wieloma marzeniami, a wyjechała ze złamanym sercem i pięcioma dolcami w tylnej kieszeni spodni. Dopiero w Miami dostała się na casting do niskobudżetowego serialu „Mordercze Tajemnice Miami”. Tytuł nie brzmiał zachęcająco, ale musiała od czegoś zacząć – chciała jakkolwiek zaistnieć w telewizji, pokazać, na co ją stać, aby później dostać rolę na dużym ekranie. Zaproponowano jej zagranie jednej z głównych bohaterek. Serial stał się bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych i finalnie wcielała się w postać odważnej i niepokonanej pani detektyw do momentu, w którym otrzymała scenariusz ostatniego odcinka; drżącymi dłońmi trzymała plik kartek, czytając o Elaine Maxwell, ginącej z rąk psychopatycznego mordercy. Straciła posadę na planie, bo screenwriterzy stwierdzili, że produkcji przyda się powiew świeżości.
Dla Addison powiewem świeżości był zaś powrót w rodzinne strony. Przynajmniej na jakiś czas. Sprzedała apartament w Miami i kupiła dom w Hope Valley. Wciąż jeździła na castingi do Miami i pozostawała w kontakcie ze swoim wyjątkowo bezużytecznym agentem, który próbował załatwić jej nowe role, jednak za każdym razem słyszała, że jest zbyt kojarzona z postacią Elaine i „Morderczymi Tajemnicami Miami”. W ten sposób została bez pracy, marzeń i… Konkretnego celu w życiu. Postanowiła więc skupić się na relacjach z siostrami i zadbać o siebie. Bo co innego pozostaje upadłej aktorce i – prawie – celebrytce, oprócz wdrożenia w życie pięknych zasad self care?
MIEJSCOWY wave hill