Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Ignorant, wieczny chłopiec i poszukiwacz jednonocnych miłości. Diler, amator używek wszelakich, fan social mediów. Zwiastun kłopotów i utraty sporej liczby pieniędzy.
31
185

Post

Emilio roześmiał się, wspierając o kij od mopa, przyglądając się przez chwilę siostrze.
- A wiesz, to nie taki głupi pomysł - przyznał. Od czegoś musieliby zacząć ogarnianie firmy, a co było lepsze niż najprostszy sponsoring? W Hope Valley byliby sławni. Cygańskie rodzeństwo do usług. Alladyni sprzątania. Na bank ich ciężarówkę zdobiłby latający dywan.
- Szafa jak szafa - wzruszył tymi kościstymi ramionami, jednocześnie myśląc jak najszybciej załatwić utylizację starej. Fakt. Wraz z Ines stanowili zgraną drużynę. Bardziej solidną, niż z resztą rodzeństwa, chociaż nadal kochali ich na swój własny, indywidualny sposób. Między nimi była mała różnica wieku i nawet podczas studiów Ines, znajdowali czas by jednak pobujać się razem, porozmawiać przez telefon czy pokłócić się o cokolwiek. Byli szaleni i bardziej impulsywni od reszty. A w tym szaleństwie zawsze mogli na siebie liczyć. Emilio nie wiedział, jak bardzo niebo musiałoby upaść, by ich kontakt stał się taki jak jego kontakt z Hugo. Wybaczyłby jej wszystko, nawet nóż w plecach.
Gdy w końcu oboje znaleźli się w kuchni, za namową gospodyni sięgnął po piwo, otwierając je zapalniczką. Zabrał też blanta, wspierając się biodrami o kuchenny blat i pozwalając, by dym rozszedł się leniwie po jego organizmie, rozluźniając mięśnie.
Oblizał wargi, słuchając siostry i najpierw po prostu wpatrując się w niedalekie okno. Nie, jej pytanie nie rozbawiło go, nie w chamski i obelżywy sposób, w jaki często reagował. Ot, zamyślił się, bo rozkminy Ines ani trochę go nie zaskoczyły. Była w końcu zaręczona, planowała swoje życie, rodzinę. Dzieci też.
- Strasznie pierdolisz - powiedział w końcu, spoglądając na nią. - Oczywiście, że byłabyś dobrą matką. Najlepszą. A wiesz czemu? - przysunął się do Ines i objął ją ramieniem, zwyczajowo cmokając ją w skroń.
- Bo dałabyś z siebie sto procent. Kochałabyś, dbała i broniła jak lwica. Twoje dziecko byłoby najpiękniejsze. Spójrz na siebie. Spójrz na Cesara! - uśmiechnął się szerzej, troskliwie mierzwiąc jej włosy. Ponownie się zaciągnął, by oddać używkę i zaśmiać się pod nosem.
- I hej, dla Twojego dziecka, na pewno bym spotulniał. Przecież musi mieć dobry przykład, prawda? - deklaracja była poważna, skoro Emilio był skory porzucić częściowo to, w jaki sposób żył.
Na moment ponownie się zadumał, zagryzając wargę i wzdychając.
- W sumie, to ja nawet Ci zazdroszczę. Tak trochę, nie myśl, że mnie pojebało. Ale jak o tym pomyśleć, to masz wszystko, co się w życiu liczy. A to naprawdę zajebiście dużo.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Lisbeth & Cesar In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Filling your dreams to the brim with fright I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! For all mankind SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer TUBYLEC Gram na nerwach Rzucam się na głęboką wodę Mam problem z dochowaniem wierności Lubię zapach męskich perfum Mam swoje demony Boje się zobowiązań Don Juan Mam mocną głowę Znajdziesz mnie w barze na plaży ryzykant ALKOHOLIK SEKSOHOLIK WULGARNY IMPREZOWICZ LEKKODUCH FAN DRAMATÓW RZUCIŁEM/AM STUDIA HAZARDZISTA LUBIĘ ZIÓŁKO PALACZ Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas I LOVE YOU, BABY! GROUP CHAT Heart attack W zakazanym lesie My bu-zzy best friend i've got this I'm Polish, kurwa! #*&!@%^ MATURA TO BZDURA HE WAS FIRST! RUPAUL'S DRAG RACE I'M SO HIGH! SING A SONG FAMILY TIME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I NEED A DOCTOR I hate you but ok
mów mi/kontakt
Panacea#4568
Ines Villeda
a

Post

Słowa brata trochę podbudowały ją na duchu; na pewno troszczyłaby się o swoje dzieci, zupełnie tak, jak ich matka troszczyła się kiedyś o nich. Wbrew pozorom Ines wyniosła z domu wszystko, co dobre. Państwo Villeda byli wspaniali i pomimo że mieli tyle dzieci, nigdy nie dali nikomu odczuć, że któreś jest gorsze czy mniej kochane. Nigdy nie było takie sytuacji i nigdy nawet nie dopuszczali, żeby coś takiego kiedykolwiek miało miejsce. Ich rodzina może i żyła skromnie, ale godnie. I było w niej tyle miłości, że można było obdarzyć ją dwunastkę dzieci i zostawała jeszcze nadwyżka.
- Nie o to chodzi - zaciągnęła się blantem, bo ten znów trafił w jej łapę. - Musiałabym zmienić całe swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, jeśli byłabym w ciąży. Skończyłoby się imprezowanie do rana, granie w barze, nocne powroty do domu, picie tequili na czas. Byłabym taką matką Polką, a tego bym nie chciała. Nie chcę rezygnować z przyjemności. Z palenia fajek, jarania dżointów. To mnie najbardziej przeraża. Zresztą, o czym ja w ogóle mówię? Przecież nawet nie wiem, czy Cèsar chciałby mieć dzieci - machnęła wolną ręką, żeby zaraz złapać za butelkę z piwem.
Zamajtała nogą i zaczepnie szturchnęła stopą Emilio gdzieś w bok. No, a co z nim? Skro tak jej zazdrościł, dlaczego dalej był sam?
- Powinieneś w końcu kogoś sobie znaleźć - stwierdziła od razu, chociaż wiedziała, że wcale nie musiała mu w tym pomagać. - Ty też jesteś dobry i masz w sobie mnóstwo miłości. Nie bądź takim chujkiem, bo ominie cię w życiu wiele wspaniałości. Jesteś Villedą, zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Nie zapominaj o tym - Ines uśmiechnęła się, ale bez żadnych złośliwości. Może i zrobiło się teraz trochę sentymentalnie, ckliwie i do porzygu, jednak czasem i takich rozmów potrzebowali. Byli rodzeństwem, mogli mówić sobie o wszystkim, jeśli tylko chcieli.
Cyganka wcale nie chciała zmuszać brata do zmian, co nie zmieniało faktu, że chciałaby, aby był szczęśliwy. Seks był zajebisty, dawał upust emocjom, ale przydałby się też ktoś do kochania.

Emilio Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Ignorant, wieczny chłopiec i poszukiwacz jednonocnych miłości. Diler, amator używek wszelakich, fan social mediów. Zwiastun kłopotów i utraty sporej liczby pieniędzy.
31
185

Post

Emilio na pewno zgodziłby się z Ines. Ich rodzice byli wspaniali. Obdarowywali ich miłością, wszystkim co tylko mieli, pragnąć dać im godne i szczęśliwe życie. Nawet pomimo kiepskiego charaktery Emilia, nigdy się od niego nie odwrócili. Ile to razu za szczeniaka wpadał w tarapaty, robiąc rodzicom same problemy? Nie był w stanie nawet zliczyć.
- To chyba jest po prostu wyrzeczenie związane z byciem matką - zauważył, zastanawiając się nad tym. - Oddajesz dziecku cząstkę siebie. I teraz możesz wszystko analizować, ale jak będziesz w ciąży, to będziesz. Nie będziesz miała wyboru jak odrobinę przewartościować swoje życie - uśmiechnął się. Był raczej kiepski w tych tematach, czuł się więc kulawo i nieco nie na miejscu. Nigdy nie będzie matką, nigdy też nie będzie miał dzieci. Był gejem, nie zamierzał tego zmieniać, i jako facet, ciężko było mu dyskutować o fizycznym i psychicznym aspekcie posiadania małego Villedy.
Roześmiał się na trącenie siostry i upił kolejnych kilka łyków piwa. Pokręcił czarnym łbem, trochę rozbawiony wizją posiadania kogoś na stałe.
Fun fact, on przecież nigdy, w całym swoim trzydziestojednoletnim życiu, nie był w związku. Stałym związku.
- To chyba nie jest dla mnie, Ines - przyznał spokojnie, puszczając jej oczko. Obrócił używkę, która znowu do niego wróciła w palcach, strzepując do stojącej obok popielniczki nagromadzony popiół.
- Wiesz co się stanie, jak przestanę brać. Jestem wtedy strasznie chujowym człowiekiem - zauważył. - Bezpieczniej dla wszystkich, w tym dla mnie, jak po prostu daję temu wszystkiemu być. Ruchanie jest super, żadnych problemów z relacjami. Ty nie jesteś gotowa porzucić swojego starego stylu życia dla dziecka, a ja dla miłości. No i serio, kto by ze mną wytrzymał? Przypominam Ci, że przed chwilą współczułaś moim współlokatorom - parsknął głośnym śmiechem i odsunął się, prawdopodobnie chcąc wymigać się od niewygodnego dla siebie tematu. No dobra, trochę pojojczyli, wystarczyło. Przynajmniej jeśli chodziło o jego osobę.
Nie ukrywał, że czasami potrzebował takich rozmów. Ale Ines wiedziała doskonale jak bardzo nienawidzi tego robić. Uzewnętrzniać się, wyrzucać z siebie problemy, przyznawać, że ostatecznie nie jest taki super, za jakiego się ma. Maska głupka była jego tarczą i trzymał się jej z całych sił.
- Niedługo organizują potańcówkę. Wiesz, Halloweenową, w szkole. Wybierasz się? Dostałaś pewnie taki fikuśny liścik? - przypomniał sobie, klaszcząc wesoło w dłonie.
Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Lisbeth & Cesar In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Filling your dreams to the brim with fright I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! For all mankind SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer TUBYLEC Gram na nerwach Rzucam się na głęboką wodę Mam problem z dochowaniem wierności Lubię zapach męskich perfum Mam swoje demony Boje się zobowiązań Don Juan Mam mocną głowę Znajdziesz mnie w barze na plaży ryzykant ALKOHOLIK SEKSOHOLIK WULGARNY IMPREZOWICZ LEKKODUCH FAN DRAMATÓW RZUCIŁEM/AM STUDIA HAZARDZISTA LUBIĘ ZIÓŁKO PALACZ Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas I LOVE YOU, BABY! GROUP CHAT Heart attack W zakazanym lesie My bu-zzy best friend i've got this I'm Polish, kurwa! #*&!@%^ MATURA TO BZDURA HE WAS FIRST! RUPAUL'S DRAG RACE I'M SO HIGH! SING A SONG FAMILY TIME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I NEED A DOCTOR I hate you but ok
mów mi/kontakt
Panacea#4568
Ines Villeda
a

Post

Z każdym kolejnym słowem Ines utwierdzała się w przekonaniu, że chyba nie chciała mieć dzieci, a na pewno jeszcze nie teraz. Może to i lepiej, dopiero się zaręczyła, nawet jeszcze nie wyszła za mąż i lepiej, żeby zrobiła wszystko po kolei. Wiadomo, jeśli okazałoby się pewnego dnia, że jednak nosi pod sercem dziecko Arreoli, przyjęłaby to z pokorą. No przynajmniej na pewno nie w taki sposób, w jaki zareagowała za wtedy, kiedy myślała, że wpadła. Wtedy cisnęła w mężczyznę testem ciążowym, krzyczała, że nie chce tego dziecka i ogólnie była mocno sfrustrowana. Na szczęście okazało się, że był to jedynie fałszywy alarm. A i tak to Cèsarowi oberwało się za wszystko, chociaż wina leżała po obu stronach. Powinni uważać. Teraz, biorąc tabletki, nie musiała się o nic martwić. Przynajmniej w teorii.
- Mógłbyś przestać brać, jeśli tylko postarałbyś się. Wiem, że odstawianie jest ciężkie, przerabiałam to, a brałam o wiele mniej niż ty - zjazdy, brak kontroli nad emocjami, ciągłe rozdrażnienie. Ines schudła wtedy kilka kilogramów. Aż dziwne, ze w ogóle miałaby z czego. - Ale gdybyś tylko spróbował... - urwała, widząc minę brata. - Nie, nie mam zamiaru cię umoralniać. Tak tylko mówię. Bo wiem, że gdybyś chciał, to mógłbyś przestać. Ale nie chcesz, a to już nie moja sprawa. To ty trochę nie masz życia, a trochę je przegrywasz - dopiła swoje piwo, odstawiła butelkę na blat i ponownie dźgnęła Emilio stopą. Tym razem po to, żeby sięgnął do lodówki i wyciągnął kolejne piwa. Oboje wiedzieli, że była tą siostrą, która w podbramkowej sytuacji zrobi interwencję i zaciągnie go na odwyk. I wtedy gówno będzie ją obchodziło, co Emilio ma do powiedzenia.
Potańcówka? Fikuśny liścik? Musiała sięgnąć w najodleglejsze zakamarki swojego mózgu, żeby cokolwiek sobie przypomnieć. Wiadomo, pamięć złotej rybki - dobra, ale krótka. Cyganka nie pamiętała, co jadła wczoraj na obiad, a tutaj takie skomplikowane.
- Mooożliwe - skrzywiła się nieco, próbując wybrnąć z sytuacji. - Coś tam obiło mi się o uszy. Ale nie wiem, czy pójdę, pewnie będę wtedy grała w Jimmy's. Też organizujemy jakieś bale przebierańców i inne pierdolety. A ty? Wybierasz się? - coś podejrzewała, że na pewno, przecież Emilio nie przegapiłby okazji, żeby upchnąć trochę dropsów na halloweenowej potańcówce.

Emilio Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Ignorant, wieczny chłopiec i poszukiwacz jednonocnych miłości. Diler, amator używek wszelakich, fan social mediów. Zwiastun kłopotów i utraty sporej liczby pieniędzy.
31
185

Post

Emilio doskonale wiedział, jak wyglądałoby jego odstawienie. Brak dragów najzwyczajniej w świecie by go zniszczył, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Bezsenność, brak apetytu, te jazdy w głowie. Radosny, żywy Emilio odszedłby w jebaną niepamięć, zastąpiony autentycznym wrakiem człowieka. Może nie mówił o tym na głos, ale myśl o tym przerażała go. I to do szpiku kości.
- Będzie co będzie - powiedział jedynie, biorąc ostatniego bucha i przymykając na moment powieki, które z trudem utrzymywał już otwarte. Bez trawy ta rozmowa nawet nie miałaby miejsca. To już jakiś plus, prawda?
- Jeśli kogoś znajdę, może o tym pomyślę. Ale teraz, nie susz mi głowy. Moje życie jest cholernie udane, szczególnie to łóżkowe - zacmokał przełączając tryb głupka i wzruszając ramiona w śmiechu.
- Dowiesz się pierwsza, kiedy przestanę brać. Na pewno zadzwonię zapłakany. A teraz rusz tyłek i dokończymy sprzątać, bo nie mam ochoty siedzieć tutaj całej nocy. Pieprzona gumka - jęknął, dopijając piwo i zgarniając odłożony wcześniej worek, by z miną poszukiwacza, przetrząsnąć salon i zebrać resztę syfu. Sprzatanie poszło im sprawnie, więc za wiele pracy przy tym nie miał.
Rozpromienił się na wspomnienie balu. Jak każda impreza i ta niosła ze sobą wielkie prawdopodobieństwo udanego wieczoru. Nie byłby sobą, gdyby przegapił to żałosne widowisko.
- Jasne. Ale...- urwał, konstruując napięcie - nie zamierzam sprzedawać. Ile można. Zapakuję porcję dla siebie, przebiorę się za seksownego wampira i przetańczę całą noc. Prawdopodobnie naćpam się i chleję jak świnia, wyrwę jakiegoś typa, a na drugi dzień zdam Ci relację. Może znajdę współlokatora! Tyle możliwości - no, cieszył się jak trzydziestojednoletnie dziecko. Pójdzie sam, bo na bank kogoś ze znajomych spotka. A jeśli nie? Imprezowanie w pojedynkę nigdy nie było dla niego problemem. Był jak kot. Chadzał własnymi ścieżkami, łasił się i drapał na zmianę, zostawiając po sobie sierść i zniszczony wazony.
- Nie stój tak. Zostawię Ci jeszcze blanta na później. Chodź już.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Lisbeth & Cesar In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Filling your dreams to the brim with fright I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! For all mankind SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer TUBYLEC Gram na nerwach Rzucam się na głęboką wodę Mam problem z dochowaniem wierności Lubię zapach męskich perfum Mam swoje demony Boje się zobowiązań Don Juan Mam mocną głowę Znajdziesz mnie w barze na plaży ryzykant ALKOHOLIK SEKSOHOLIK WULGARNY IMPREZOWICZ LEKKODUCH FAN DRAMATÓW RZUCIŁEM/AM STUDIA HAZARDZISTA LUBIĘ ZIÓŁKO PALACZ Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas I LOVE YOU, BABY! GROUP CHAT Heart attack W zakazanym lesie My bu-zzy best friend i've got this I'm Polish, kurwa! #*&!@%^ MATURA TO BZDURA HE WAS FIRST! RUPAUL'S DRAG RACE I'M SO HIGH! SING A SONG FAMILY TIME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I NEED A DOCTOR I hate you but ok
mów mi/kontakt
Panacea#4568
Ines Villeda
a

Post

Przekręciła oczami, bo jak zwykle próbował ją zbyć. Ale dobrze, niech tak będzie, koniec suszenia głowy. Zresztą chyba oboje byli za trzeźwi na takie pogaduszki. Zbyt ckliwie zrobiło się w pewnym momencie, dlatego Ines odchrząknęła i zeskoczyła z parapetu, czy gdzie tam wcześniej usadowiła swój chudy tyłek.
- Nie chcę słuchać o twoim życiu łóżkowym - automatycznie przycisnęła sobie ręce do uszu. Nie, żeby miała coś przeciwko stosunkom homoseksualnym, wręcz przeciwnie, bo uważała, że wszystko było dla ludzi i sama swego czasu sypiała z kobietami. Po prostu miała zbyt bujną wyobraźnię i nie chciała obrazować sobie tego w głowie.
Opuściła ręce, bo gdzieś tam usłyszała coś o gumce, dlatego prychnęła tylko pod nosem i klepnęła Emilio w ramię.
- Już nie jojcz, szybko się uwiniemy - zapewniła, drepcząc do salonu, gdzie podłoga zdążyła już prawie całkowicie wyschnąć. - Trzeba jeszcze raz odkurzyć. Nie chciałabym, żeby ktoś wdepnął przypadkowo w szkło. Jeszcze tego nie brakuje - wolała zająć się sprzątaniem niż dyskutować z bratem o jego nawykach.
Jasne, że wolałaby, żeby przestał brać, ale nie mogła go do niczego zmusić. Był dużym chłopcem i chociaż jako starszy brat nie dawał zbyt dobrego przykładu, to Cyganka była przekonana, że ze wszystkim sobie poradzi. Nawet, jeśli w jej mniemaniu marnował się i niszczył sobie życie. A przede wszystkim zdrowie, nie wspominając o reputacji. Dobrze, że jego rodzeństwo też miało w mieście średnią reputację, to nie rzucał się tak w oczy i nie wyróżniał spośród tuzina Villedów.
Posprzątali do końca, wynieśli na śmietnik połamaną szafę, spalili ze dwa blanty, pewnie coś obejrzeli, dopili piwka i finalnie Emilio zawinął się do swojego mieszkania jakoś bardzo późno, a raczej bardzo wcześnie, z ledwością zdążając na poranny prom.

/zt x2

Emilio Villeda
mów mi/kontakt
Zablokowany