#3
Yannis wciąż oswajał się ze swoim domem i wciąż miał coraz to nowsze pomysły, na to co można zrobić na jego terenie. Myślał o tym, jakie drzewa chciałby zasadzić, jakie warzywa może jeszcze posadzić w swoim małym ogródku warzywnym. Rozważał też hamak, basen, piec do pizzy... no całkiem sporo było tych pomysłów w jego głowie i większości nie wprowadził jeszcze w życie poza jednym, którego po prostu nie mogło zabraknąć. I był to oczywiście duży grill! Wakacje to idealny czas na spędzanie czasu na zewnątrz, a skoro już człowiek tam siedzi, to może też tam gotować. Nie miał jeszcze rozplanowanej strefy rekreacji, póki co miał tylko dwa leżaki kupione w Ikea i jakiś rozkładany stolik, który zawsze może się przydać. Ale to wystarczało, póki co, bo akurat dzisiaj na obiad zaprosił tylko swoją siostrę, a nie jakiś tłum swoich znajomych. Poza tym kupił ten dom, więc jednak nie mógł za bardzo szaleć z wydatkami na remonty i takie inne, był w końcu elektrykiem i nie chciał sięgać po rodzinne hajsy. Był dorosły, okej, prawie trzydziestka na karku zobowiązuje. Trzeba być odpowiedzialnym człowiekiem, uczyć się oszczędzania i powoli zastanawiać się nad tym, jak ma wyglądać jego przyszłość i ostatecznie emeryturka. A kiedy jego siostra przyszła, grill był już idealnie rozpalony, a on siedział w kuchni, doprawiając rybki i warzywka, które zaraz wrzuci na ruszt. Otworzył jej w stylowym fartuszku i uśmiechnął się wesoło - cześć staruszko, przyniosłaś nam jakieś dobre wino do obiadu? - zapytał na starcie, bo skoro mieszkała w winnicy, to mogła coś fajnego ze sobą przytachać. Wpuścił ją też ładnie do środka i skierował się do kuchni - i nie ściągaj butów, dzisiaj jemy na zewnątrz - dodał jeszcze, rzucając szybkie spojrzenie przez ramię i wracając do ryby, którą zaczął nacinać, żeby nie tylko wpakować przyprawy i cytrynę do środka, ale także pomiędzy kawałeczki.
a
mów mi/kontakt
paula
a
#2 outfit
Drugie podejście do odwiedzin u brata w końcu się jej chyba udało. Za pierwszym razem akurat nie było go w domu i niestety wpadła wtedy na pewnego dużego rudzielca, z którym kiedyś jakaś przeszłość ją łączyła, a teraz dzieliła ich jego obrączka na palcu. Takie rzeczy się zdarzały, a ich życie nie było komedią romantyczną więc Pal wcale nie liczyła na jakieś wesołe zakończenie, wręcz przeciwnie. Przyzwyczaiła się już do tego, że jest jak jest i też nie można było powiedzieć, że jest jej jakoś źle, co to, to nie. Miała super pracę, w której się spełniała, pilnowała jeszcze winnicy więc czasu na głupie rozmyślanie nie było. Tym bardziej, że jeszcze trzeba było zająć się ojcem, który czasem wynajdował jakieś problemy, których oczywiście nie było i nie raz, ani nie dwa się z nim Paloma o to musiała pokłócić.
No ale skoro teraz się udało jej w końcu dotrzeć do tego brata to była z siebie bardzo dumna. Tutaj to naprawdę było bardzo ciężko się dostać. Promy nie kursowały aż tak często, więc i tak cudem się tu dostała. Była z siebie zadowolona i w dobrym humorze dotarła do brata. Oczywiście przytargała ze sobą całą masę rzeczy, którą ich ojciec chciał przekazać swojemu syneczkowi. - Wino i nie tylko wino - rzuciła gdy już z bratem się przywitała. - Ojciec dał mi całą reklamówkę dla Ciebie, nie mam pojęcia do w niej jest - dodała i położyła pakunek na stole żeby sobie sam sprawdził co takiego tatuś mu dał. - Uuu a co zrobiłeś już taras? - zapytała ciekawa i no skoro kazał nie ściągać to od razu przeszła do kuchni żeby mu pozaglądać przez ramię co tam robi. - Aż sie zdziwiłam wiesz? Nie miałam pojęcia, że z Ciebie taka kuchareczka - stwierdziła uśmiechając się do brata i założyła ręce na wysokości piersi. - Napije się wody, gdzie masz szklanki? - no chyba się może rozgościć u własnego brata nie? Czy nie?
Drugie podejście do odwiedzin u brata w końcu się jej chyba udało. Za pierwszym razem akurat nie było go w domu i niestety wpadła wtedy na pewnego dużego rudzielca, z którym kiedyś jakaś przeszłość ją łączyła, a teraz dzieliła ich jego obrączka na palcu. Takie rzeczy się zdarzały, a ich życie nie było komedią romantyczną więc Pal wcale nie liczyła na jakieś wesołe zakończenie, wręcz przeciwnie. Przyzwyczaiła się już do tego, że jest jak jest i też nie można było powiedzieć, że jest jej jakoś źle, co to, to nie. Miała super pracę, w której się spełniała, pilnowała jeszcze winnicy więc czasu na głupie rozmyślanie nie było. Tym bardziej, że jeszcze trzeba było zająć się ojcem, który czasem wynajdował jakieś problemy, których oczywiście nie było i nie raz, ani nie dwa się z nim Paloma o to musiała pokłócić.
No ale skoro teraz się udało jej w końcu dotrzeć do tego brata to była z siebie bardzo dumna. Tutaj to naprawdę było bardzo ciężko się dostać. Promy nie kursowały aż tak często, więc i tak cudem się tu dostała. Była z siebie zadowolona i w dobrym humorze dotarła do brata. Oczywiście przytargała ze sobą całą masę rzeczy, którą ich ojciec chciał przekazać swojemu syneczkowi. - Wino i nie tylko wino - rzuciła gdy już z bratem się przywitała. - Ojciec dał mi całą reklamówkę dla Ciebie, nie mam pojęcia do w niej jest - dodała i położyła pakunek na stole żeby sobie sam sprawdził co takiego tatuś mu dał. - Uuu a co zrobiłeś już taras? - zapytała ciekawa i no skoro kazał nie ściągać to od razu przeszła do kuchni żeby mu pozaglądać przez ramię co tam robi. - Aż sie zdziwiłam wiesz? Nie miałam pojęcia, że z Ciebie taka kuchareczka - stwierdziła uśmiechając się do brata i założyła ręce na wysokości piersi. - Napije się wody, gdzie masz szklanki? - no chyba się może rozgościć u własnego brata nie? Czy nie?
mów mi/kontakt
c.
a
Nie wiem czy Yannis by o tym sądził. Był jednym z tych braci, którzy woleli nie myśleć o wpadaniu swojej siostry... heh. I wolałby też, gdyby po prostu pisała, zanim do niego wpadnie, bo jednak jego praca czasem wymagała wyskoczenia gdzieś, zupełnie niespodziewanie. Kiedy komuś robiło się spięcie, czy po prostu nagle odcinało prąd, nie mogli czekać. To było niebezpieczne i trzeba było jak najszybciej się uporać z ewentualną usterką. No nie ma żartów z prądem, bo łatwo może się komuś coś stać, albo może wzniecić się pożar i masz babo placek. Jego praca była niesamowicie odpowiedzialna, musiał pilnować, żeby każdy kabelek był nowy, nieuszkodzony i dobrze podłączony, bo inaczej wszystko zostanie na jego sumieniu. Czasem żartował, że trochę był jak lekarz, ale lekarz dla domów i mieszkań, co miało prawie taki sam prestiż przecież!
- Umm, mam się bać? To ten moment na trudne rozmowy z synem, część druga? - zapytał, niby żartobliwie, ale w sumie to nigdy nie wiesz! Ojcowie mają czasem dziwne pomysły. Dlatego podszedł od razu do tej tajemniczej przesyłki i zerknął do środka. A ty musisz mi powiedzieć, co takiego tam było.
- Nie, nie mam jeszcze tarasu.. ale mam grilla i dwa krzesła - pochwalił się, z łobuzerskim uśmieszkiem. - Zresztą, jeszcze nie wiem czy chce jakieś zadaszenie, czy altanę... czy w ogóle jeszcze coś innego. Rozważam wiele opcji - podsumował, z westchnieniem, bo to wcale takie łatwe nie było.- Tak, krojenie i posypywanie rzeczy to ostatni rok najbardziej prestiżowych szkół kulinarnych - rzucił sarkastycznie, ale z wesołym uśmieszkiem. A potem wskazał jej gdzie ma szukać. - A jak ojciec? Przyjadę tam jutro chyba - wyjaśnił, bo cóż, ciężko mu było ojca oglądać w takim stanie... i chyba odrobinę się od tego migał.
- Umm, mam się bać? To ten moment na trudne rozmowy z synem, część druga? - zapytał, niby żartobliwie, ale w sumie to nigdy nie wiesz! Ojcowie mają czasem dziwne pomysły. Dlatego podszedł od razu do tej tajemniczej przesyłki i zerknął do środka. A ty musisz mi powiedzieć, co takiego tam było.
- Nie, nie mam jeszcze tarasu.. ale mam grilla i dwa krzesła - pochwalił się, z łobuzerskim uśmieszkiem. - Zresztą, jeszcze nie wiem czy chce jakieś zadaszenie, czy altanę... czy w ogóle jeszcze coś innego. Rozważam wiele opcji - podsumował, z westchnieniem, bo to wcale takie łatwe nie było.- Tak, krojenie i posypywanie rzeczy to ostatni rok najbardziej prestiżowych szkół kulinarnych - rzucił sarkastycznie, ale z wesołym uśmieszkiem. A potem wskazał jej gdzie ma szukać. - A jak ojciec? Przyjadę tam jutro chyba - wyjaśnił, bo cóż, ciężko mu było ojca oglądać w takim stanie... i chyba odrobinę się od tego migał.
mów mi/kontakt
paula
a
- Nie wiem czy chcę wiedzieć cokolwiek o waszych ciężkich rozmowach, bo jeżeli ojciec uczył Cie jak zakładać gumki to musiało to być suuuuper dziwne - no nawet sobie nie chciała tego wyobrażać, chociaż na pewno, by się z tego mocno uśmiała. Co, by jednak o ojcu nie mówić to zawsze dbał o swoje dzieci i teraz Pal mu się odwdzięczała dbając o niego, co nie było łatwe patrząc na to jaki ojciec był uparty. Na jego nieszczęście Pal tą upartość po nim odziedziczyła, dlatego wcale nie było im łatwo razem żyć. No i pewnie ojciec dbał o zdrowe odżywianie syna więc zapakował mu jakieś warzywa i owocki prosto z ich ogrodu, może też jakieś świeżo zerwane zioła się tam znalazły.
- Grill i dwa krzesła są spoko - powiedziała kiwając głową, bo lepsze to niż brak grilla i dwóch krzeseł. Cieszyła się, że brat zaczął coś tutaj w tym swoim domku powoli ogarniać, bo wtedy będzie mogła mu się zwalac na chatę jak tylko ojciec ją wkurwi. - Może zatrudnij architekta zieleni - zaproponowała, bo tacy ludzie się znali na swojej pracy i na pewno, by mu doradzili co tutaj będzie najlepiej wyglądać, a także jakie rośliny warto zasadzić w takim miejscu. - Idź do Master Chefa albo Hells Kitchen, będę Ci kibicować przed telewizorem - no bo rodzina to się musiała wspierać prawda?! - Denerwujący jak zawsze, mówię mu żeby się nie przemęczał, ale on jak zwykle wie lepiej i ma to gdzieś więc łazi po całej winnicy i się użera z pracownikami - wywróciła oczami, bo ze starym to życie ciężkie - przyjedź, możesz mu nagadać, kto wie, Ciebie może posłuchać, bo ja już nie wiem jak do niego dotrzeć - martwiła się o niego naprawdę, miał już swoje lata na karku, a po śmierci matki mocno się zaniedbał.
- Grill i dwa krzesła są spoko - powiedziała kiwając głową, bo lepsze to niż brak grilla i dwóch krzeseł. Cieszyła się, że brat zaczął coś tutaj w tym swoim domku powoli ogarniać, bo wtedy będzie mogła mu się zwalac na chatę jak tylko ojciec ją wkurwi. - Może zatrudnij architekta zieleni - zaproponowała, bo tacy ludzie się znali na swojej pracy i na pewno, by mu doradzili co tutaj będzie najlepiej wyglądać, a także jakie rośliny warto zasadzić w takim miejscu. - Idź do Master Chefa albo Hells Kitchen, będę Ci kibicować przed telewizorem - no bo rodzina to się musiała wspierać prawda?! - Denerwujący jak zawsze, mówię mu żeby się nie przemęczał, ale on jak zwykle wie lepiej i ma to gdzieś więc łazi po całej winnicy i się użera z pracownikami - wywróciła oczami, bo ze starym to życie ciężkie - przyjedź, możesz mu nagadać, kto wie, Ciebie może posłuchać, bo ja już nie wiem jak do niego dotrzeć - martwiła się o niego naprawdę, miał już swoje lata na karku, a po śmierci matki mocno się zaniedbał.
mów mi/kontakt
c.
a
Zmarszczył brwi, trochę zniesmaczony w tym momencie. Zdecydowanie nie chciał rozmawiać z siostrą o gumkach, ani tym bardziej seksie. Dlatego powoli pokręcił głową - uważaj, bo gumką to ty zaraz dostaniesz. Albo bananem - dodał, bo cóż, no zdecydowanie, nie chciał iść tą drogą. A ojciec owszem, zrobił mu kiedyś pogadankę o bezpiecznym seksie, ale nie było żadnych pomocy wizualnych. Ostatecznie mieli już wtedy internet, książki do biolki też, mógł sprawdzić co jak wygląda, co jak działa i co jak trzeba założyć, żeby nie zepsuć sobie życia nastoletnią ciążą albo poważną wenerką. I jak widać, chyba szło mu całkiem nieźle! Całkiem nieźle mu też szło odganianie zalotników spod okien swojej siski, więc hehs, tyle jeśli chodziło o antykoncepcje dla córki.
- Zawsze mogło być tylko jedno - przytaknął - ale nie zepsuj mi go, bo wtedy będzie tylko jedno... - dodał, żeby nie miała jakichś głupich pomysłów. Oczywiście poskutkowałoby to tylko tym, że Pall siedziałaby na ziemi....
- Nie chce zatrudniać architekta. To ma być mój dom i moja przestrzeń, więc musi być po mojemu - wyjaśnił, z rozbawionym uśmiechem. Całe życie się kierował taką zasadą, jak na rozpieszczonego młodszego syna przystało, więc czemu teraz miałby przestać. - Ale planuje małą dżunglę gdzieś z boku, na pewno chce bananowca - dodał, bo cóż, jego przestrzeń będzie... artystyczna nieco. Jak on.
- Nie wiem czy stanie oko w oko z Gordonem byłoby dobrym pomysłem - przyznał, marszcząc lekko brwi - ale zawsze chciałem się do jego knajpy wybrać na obiad - dodał, bo czemu nie, dobre jedzenie zawsze lubił. - Ej a może wyślemy go do jakiegoś sanatorium? Tam nie będzie mógł nikogo poganiać do pracy, ani pracować - zaproponował, a potem włożył jej do rąk tacę z pierwszą partią warzyw - idź, połóż na grillu - dodał, bo jednak był głodny, a to mówienie o programach z jedzeniem wcale nie zmniejszało jego apetytu.
- Zawsze mogło być tylko jedno - przytaknął - ale nie zepsuj mi go, bo wtedy będzie tylko jedno... - dodał, żeby nie miała jakichś głupich pomysłów. Oczywiście poskutkowałoby to tylko tym, że Pall siedziałaby na ziemi....
- Nie chce zatrudniać architekta. To ma być mój dom i moja przestrzeń, więc musi być po mojemu - wyjaśnił, z rozbawionym uśmiechem. Całe życie się kierował taką zasadą, jak na rozpieszczonego młodszego syna przystało, więc czemu teraz miałby przestać. - Ale planuje małą dżunglę gdzieś z boku, na pewno chce bananowca - dodał, bo cóż, jego przestrzeń będzie... artystyczna nieco. Jak on.
- Nie wiem czy stanie oko w oko z Gordonem byłoby dobrym pomysłem - przyznał, marszcząc lekko brwi - ale zawsze chciałem się do jego knajpy wybrać na obiad - dodał, bo czemu nie, dobre jedzenie zawsze lubił. - Ej a może wyślemy go do jakiegoś sanatorium? Tam nie będzie mógł nikogo poganiać do pracy, ani pracować - zaproponował, a potem włożył jej do rąk tacę z pierwszą partią warzyw - idź, połóż na grillu - dodał, bo jednak był głodny, a to mówienie o programach z jedzeniem wcale nie zmniejszało jego apetytu.
mów mi/kontakt
paula
a
- Myślę, że by Cię nie wpuścili do knajpy Gordona - powiedziała z łobuzerskim uśmiechem pokazując mu język. Z tego co wiedziała to raczej Gordon nie miał jakiś super mega fancy miejscówek, ale i tak można było trochę braciszkowi pocisnąć, że jego chamskie podniebienie, by się nie nadawało to takich dań. Paloma miała do czynienia z kucharzami bardzo często, szczególnie przy organizacji różnego rodzaju wesel. Musiała próbować ich potrawy i wybrać tego, który będzie najbardziej odpowiadać młodej parze, a z tym czasem były problemy, bo Panny Młode często zachowywały się jak powalone gdy wesele zbliżało się coraz to większymi krokami. Zdecydowanie najmniej lubiła zajmować się weselami, ale niestety paradoksalnie to one jej sie najczęściej zdarzały, a zaraz za nimi imprezy integracyjne, które były już o niebo lepsze!
- Sanatorium... hmm to nie jest taki głupi pomysł - przyznała kiwając lekko głowę - chociaż wiesz co tam się dzieje... może nam jeszcze przywiezie jakąś drugą mamę czy coś - albo drugiego tatę, bo wiele się rzeczy może jeszcze okazać! - Ale zdecydowanie lepiej, by wszystkim zrobiło gdyby z domu na trochę zniknął - stwierdziła jeszcze, bo ona sama miałaby wtedy jeden problem mniej. Ojciec niby stary facet, a trzeba go było pilnować jak dziecko, bo w ogóle nie miał w planach przestrzegać zaleceń lekarza.
- No dobra - mruknęła i wzięła od niego jedzenie, które później ładnie i zgrabnie ułożyła na grillu tak żeby wszystko dobrze się mogło usmażyć. - A co u Twojej żony słychać? - zapytała, bo dawno się z nią nie widziała. No i okej, to już była niby była żona, ale Pal uważała, że akurat z jej bratem tworzyliby całkiem niezłą parę, gdyby oboje traktowali to trochę bardziej na poważnie. Z drugiej strony Blackwood za wiele doświadczenia w związkach to nie miała, więc nie mogła się tutaj jakimiś radami eksperta dzielić i jeszcze wymądrzać na tematy, o których nie miała pojęcia.
- Sanatorium... hmm to nie jest taki głupi pomysł - przyznała kiwając lekko głowę - chociaż wiesz co tam się dzieje... może nam jeszcze przywiezie jakąś drugą mamę czy coś - albo drugiego tatę, bo wiele się rzeczy może jeszcze okazać! - Ale zdecydowanie lepiej, by wszystkim zrobiło gdyby z domu na trochę zniknął - stwierdziła jeszcze, bo ona sama miałaby wtedy jeden problem mniej. Ojciec niby stary facet, a trzeba go było pilnować jak dziecko, bo w ogóle nie miał w planach przestrzegać zaleceń lekarza.
- No dobra - mruknęła i wzięła od niego jedzenie, które później ładnie i zgrabnie ułożyła na grillu tak żeby wszystko dobrze się mogło usmażyć. - A co u Twojej żony słychać? - zapytała, bo dawno się z nią nie widziała. No i okej, to już była niby była żona, ale Pal uważała, że akurat z jej bratem tworzyliby całkiem niezłą parę, gdyby oboje traktowali to trochę bardziej na poważnie. Z drugiej strony Blackwood za wiele doświadczenia w związkach to nie miała, więc nie mogła się tutaj jakimiś radami eksperta dzielić i jeszcze wymądrzać na tematy, o których nie miała pojęcia.
mów mi/kontakt
c.
a
Jakaś taka inna ta siostra, hehs! No ale cóż, Yannis tylko wywrócił oczami, bo doskonale wiedział, że z Gordonem by się totalnie bawił w psiapsie, tak samo z tym, Bearem Gryllsem, totalnie by jeździli razem na misiach syberyjskich i próbowali jeść robaczki. Aczkolwiek no, Yannis był podróżnikiem, więc robaczki już mu się zdarzyło zjadać… i nie smakowały jakoś super dziwnie. Pewnie nawet wysłał siostrze jakieś czipsiki z żuczków, czy innej szarańczy.
I cóż, miał doświadczenie z jedną panną młodą, heh, ale wcale nie była powalona. I wcale nie mieli wesela… co było o wiele łatwiejsze w organizacji i mniej stresujące. O ile w ogóle można mówić o stresie przed ślubem, kiedy jest się aż tak pijanym, jak oni wtedy.
- Może to dobrze? Należy mu się jeszcze trochę od życia? - zauważył ,nabijając się oczywiście. W sumie zaakceptowałby ojca niezależnie od tego, co by tam robił, co nie. Nie należał do osób, które mówią innym jak mają żyć, prawią kazania i tak dalej. I nigdy nie chciał być takim człowiekiem.
- Czemu? Aż tak ci daje w kość? - zapytał, zaciekawiony. No zdecydowanie powinien spędzać tam trochę więcej czasu, wyrodny syn. Ostatecznie mogli pomyśleć o jakiejś pielęgniarce do pomocy Palomie, on by się przecież dołożył. A po jej kolejnym pytaniu zmarszczył lekko brwi - szczerze mówiąc to mam wrażenie, że czegoś mi nie mówi. Ale nie zmuszę jej do zwierzeń, muszę poczekać aż sama będzie chciała o tym pogadać - przyznał, bo co miał zrobić? A no nic nie mógł. - I byłej żony, teraz ma nowego przecież - przypomniał jej i zaśmiał się cicho, biorąc szczypczyki, żeby zaraz poprzewracać jedzonko na drugą stronę. - A ty jakiegoś męża znalazłaś? - zapytał, odbijając piłeczkę. No piękną siostrę miał, teraz to już w ogóle, więc nie powinna mieć z tym trudności.
I cóż, miał doświadczenie z jedną panną młodą, heh, ale wcale nie była powalona. I wcale nie mieli wesela… co było o wiele łatwiejsze w organizacji i mniej stresujące. O ile w ogóle można mówić o stresie przed ślubem, kiedy jest się aż tak pijanym, jak oni wtedy.
- Może to dobrze? Należy mu się jeszcze trochę od życia? - zauważył ,nabijając się oczywiście. W sumie zaakceptowałby ojca niezależnie od tego, co by tam robił, co nie. Nie należał do osób, które mówią innym jak mają żyć, prawią kazania i tak dalej. I nigdy nie chciał być takim człowiekiem.
- Czemu? Aż tak ci daje w kość? - zapytał, zaciekawiony. No zdecydowanie powinien spędzać tam trochę więcej czasu, wyrodny syn. Ostatecznie mogli pomyśleć o jakiejś pielęgniarce do pomocy Palomie, on by się przecież dołożył. A po jej kolejnym pytaniu zmarszczył lekko brwi - szczerze mówiąc to mam wrażenie, że czegoś mi nie mówi. Ale nie zmuszę jej do zwierzeń, muszę poczekać aż sama będzie chciała o tym pogadać - przyznał, bo co miał zrobić? A no nic nie mógł. - I byłej żony, teraz ma nowego przecież - przypomniał jej i zaśmiał się cicho, biorąc szczypczyki, żeby zaraz poprzewracać jedzonko na drugą stronę. - A ty jakiegoś męża znalazłaś? - zapytał, odbijając piłeczkę. No piękną siostrę miał, teraz to już w ogóle, więc nie powinna mieć z tym trudności.
mów mi/kontakt
paula
a
- Byle nie była jego o 20 lat młodszą opiekunką - powiedziała, bo nie chciałaby mamy, która była w jej wieku, albo jeszcze młodsza. To mogło by być dla niej za wiele! Już wystarczająco dużo sie z ojcem musiała przepychać, nie potrzebowała jeszcze do tego tracić nerwów na jakąś małolatę i dziunie od siedmiu boleści. Normalnie aż jej się ciśnienie podniosło na samą myśl o czymś takim! Młoda już nie była, to może zaraz tu jeszcze na zawał zejdzie.
- A kiedy ostatni raz byłeś z naszym ojcem 24/7? - zapytała, bo cóż... głupio się jej pytał. Ich ojciec był perfekcjonistą i dbał o swoją winnicę, tak samo zresztą jak Pal. Mieli do siebie tak podobne charaktery, że po prostu kłótnia była murowana gdy tylko się ze sobą w jakiejś kwestii nie zgadzali. To nie było zdrowe, ale niestety, było jak było i czasem Pal nawet się starała ugryźć się w język i po prostu nic już nie mówić, ale... no było to ciężko i nie zawsze się jej udawało, a w sumie prawie nigdy nie to udawało.
- W sumie to z jednej strony Was podziwiam, że jednak jesteście w stanie się ze sobą teraz przyjaźnić, a z drugiej strony to trochę dziwne... - stwierdziła lekko marszcząc czoło. Pewnie gdyby ona była albo nowym chłopakiem Ver, albo nową dziewczyną Yannisa to trochę, by ją irytował fakt, że się przyjaźni ze swoim byłym małżonkiem. No ale może tylko ona miała takie podejście do sprawy? W sumie chyba lepsze to niż gdyby mieli się ciągle kłócić i targać po sądach. - Nie wiedziałam, że ma... chyba muszę się z nią spotkać na jakieś ploty - no dawno się najwyraźniej z Ver nie widziała i może trzeba będzie po nadrabiać stracony czas, chociaż w sumie nie wiele się działo u Palomy więc ona co najwyżej mogła sobie pogadać tylko o pracy. - Nie mam czasu na męża - była zajętą kobietą pracującą, która goniła za karierą okej? Czasem co prawda odczuwała skutki samotności, ale starała się jak mogła zapełnić sobie wolny czas tak bardzo żeby nie pozostawało jej za wiele minutek na takie złe myśli.
- A kiedy ostatni raz byłeś z naszym ojcem 24/7? - zapytała, bo cóż... głupio się jej pytał. Ich ojciec był perfekcjonistą i dbał o swoją winnicę, tak samo zresztą jak Pal. Mieli do siebie tak podobne charaktery, że po prostu kłótnia była murowana gdy tylko się ze sobą w jakiejś kwestii nie zgadzali. To nie było zdrowe, ale niestety, było jak było i czasem Pal nawet się starała ugryźć się w język i po prostu nic już nie mówić, ale... no było to ciężko i nie zawsze się jej udawało, a w sumie prawie nigdy nie to udawało.
- W sumie to z jednej strony Was podziwiam, że jednak jesteście w stanie się ze sobą teraz przyjaźnić, a z drugiej strony to trochę dziwne... - stwierdziła lekko marszcząc czoło. Pewnie gdyby ona była albo nowym chłopakiem Ver, albo nową dziewczyną Yannisa to trochę, by ją irytował fakt, że się przyjaźni ze swoim byłym małżonkiem. No ale może tylko ona miała takie podejście do sprawy? W sumie chyba lepsze to niż gdyby mieli się ciągle kłócić i targać po sądach. - Nie wiedziałam, że ma... chyba muszę się z nią spotkać na jakieś ploty - no dawno się najwyraźniej z Ver nie widziała i może trzeba będzie po nadrabiać stracony czas, chociaż w sumie nie wiele się działo u Palomy więc ona co najwyżej mogła sobie pogadać tylko o pracy. - Nie mam czasu na męża - była zajętą kobietą pracującą, która goniła za karierą okej? Czasem co prawda odczuwała skutki samotności, ale starała się jak mogła zapełnić sobie wolny czas tak bardzo żeby nie pozostawało jej za wiele minutek na takie złe myśli.
mów mi/kontakt
c.
a
Zaśmiał się cicho - wiesz, w języku angielskim jest takie słowo, określające dyskryminację ze względu na wiek. Ageism, wiesz? To, że ktoś jest starszy albo młodszy, wcale nie sprawia że nie jest fajny - wywrócił oczami - różnica wieku nie ma znaczenia… a na wszystkie problemy wynaleziono już odpowiednie tabletki, do których opiekunka na pewno ma dostęp - uśmiechnął się lekko, bo w sumie co mają ojcu żałować, przecież udowodniono że seks to samo zdrowie i wydłuża życie. Oczywiście Yann nie chciałby słyszeć żadnych detali na ten temat, ale skoro to miałoby uszczęśliwić ich ojca, to czemu nie, niech się bawi.
- Wiesz że jak chcesz odpocząć, to mogę posiedzieć z nim dłużej - odpowiedział, dopiero po chwili, bo trochę miał wyrzuty sumienia, że wszystko jest na głowie Palomy. Ale tak było jednak łatwiej, ona miała o wiele więcej doświadczenia w zarządzaniu winnicą niż on. Zrobiłby jej tam tylko więcej bałaganu, zamiast faktycznie pomóc. Pomagał też finansowo, oczywiście, ale trochę potrzebował swojego domu i przestrzeni. Wciąż się oswajał z życiem tutaj, a nie… no właściwie to na całym świecie.
- Czemu dziwne? Nigdy nikt nikogo nie zdradził, nie skrzywdził… nie byliśmy też tak naprawdę razem przed samym ślubem, dopiero po. Wiesz, tak naprawdę ludzie robią zbyt wielką sprawę z powodu obrączki. Czy jest czy nie, związek jest taki sam. Trzeba o niego dbać i go szanować, no i rozstać się, kiedy płomień nie zmienia się w ogień - zmarszczył brwi pod koniec, szukając jakiejś dobrej, poetyckiej metafory, a potem uśmiechnął się, uznając że chyba dobrze zabrzmiała. Mieli jakieś tam iskierki, uważał Veronicę za piękną kobietę, ale wiedział, że to po prostu nie jest wielka miłość. Yannis od czasu rozwodu nie był w poważnym związku, więc jego takie dylematy nie dotyczyły. Inna sprawa z mężem Ver, ale nie wyjebał Yannisa ze swojego wesela, więc chyba nie było źle.
- Ale z Ciebie wścibska baba. Znudziły ci się wszystkie telenowele brazylijskie, że szukasz dramatów w prawdziwym życiu? - zapytał, rozbawiony. Ale nabijał się, to przecież nic złego, jak pogadają. A może nawet wyjdzie z tego coś dobrego.
- A na żonę? - dopytał, drażniąc się trochę, ale niech wie, że ją zaakceptuje wtedy w takim samym stopniu.
- Wiesz że jak chcesz odpocząć, to mogę posiedzieć z nim dłużej - odpowiedział, dopiero po chwili, bo trochę miał wyrzuty sumienia, że wszystko jest na głowie Palomy. Ale tak było jednak łatwiej, ona miała o wiele więcej doświadczenia w zarządzaniu winnicą niż on. Zrobiłby jej tam tylko więcej bałaganu, zamiast faktycznie pomóc. Pomagał też finansowo, oczywiście, ale trochę potrzebował swojego domu i przestrzeni. Wciąż się oswajał z życiem tutaj, a nie… no właściwie to na całym świecie.
- Czemu dziwne? Nigdy nikt nikogo nie zdradził, nie skrzywdził… nie byliśmy też tak naprawdę razem przed samym ślubem, dopiero po. Wiesz, tak naprawdę ludzie robią zbyt wielką sprawę z powodu obrączki. Czy jest czy nie, związek jest taki sam. Trzeba o niego dbać i go szanować, no i rozstać się, kiedy płomień nie zmienia się w ogień - zmarszczył brwi pod koniec, szukając jakiejś dobrej, poetyckiej metafory, a potem uśmiechnął się, uznając że chyba dobrze zabrzmiała. Mieli jakieś tam iskierki, uważał Veronicę za piękną kobietę, ale wiedział, że to po prostu nie jest wielka miłość. Yannis od czasu rozwodu nie był w poważnym związku, więc jego takie dylematy nie dotyczyły. Inna sprawa z mężem Ver, ale nie wyjebał Yannisa ze swojego wesela, więc chyba nie było źle.
- Ale z Ciebie wścibska baba. Znudziły ci się wszystkie telenowele brazylijskie, że szukasz dramatów w prawdziwym życiu? - zapytał, rozbawiony. Ale nabijał się, to przecież nic złego, jak pogadają. A może nawet wyjdzie z tego coś dobrego.
- A na żonę? - dopytał, drażniąc się trochę, ale niech wie, że ją zaakceptuje wtedy w takim samym stopniu.
mów mi/kontakt
paula
a
- Ugghhhhh... przestań - prychnęła, bo nie chciała w ogóle słyszeć o życiu seksualnym własnego ojca. Naprawdę nie, to było za wiele. No i nie chodziło jej o to, że młoda kobieta nie mogła być fajna, ale po prostu nie ma się co oszukiwać, że mało jaka laska chciałaby chorego 60-latka i to tak bezinteresownie. Paloma się martwiła, nie chciałaby żeby jakaś laska wykorzystywała jej ojca, bo już zbyt wiele smutków staruszek miał w życiu. Wolała mu ich oszczędzać, tak samo jak nerwów, stresu czy przepracowania, szkoda tylko, że pan Blackwood miał do tego nieco inne podejście i zdecydowanie wolał się przepracowywać, nawet jeżeli lekarz zalecił mu inaczej.
- Na razie nie mam czasu na odpoczynek, może na zimę się coś ruszy - bo no teraz sezon wesel i imprez, do tego dochodziły zbiory winogron i cóż, nie mogła teraz wszystkiego zostawić i wyjechać, zresztą nawet nie za bardzo miała z kim, a samej to trochę słabo. Mogłaby co najwyżej odwiedzić rodzinę we Francji... ale chyba nie chciała im się zrzucać na głowę.
- Może dlatego, że ma męża i w sumie na pewno nie za bardzo mu się podoba to, że się koło niej kręcisz. Też bym nie była zachwycona gdyby mój facet się przyjaźnił ze swoją byłą żoną - tak jej się przynajmniej wydawało, ale nie była pewna, bo jednak nigdy w takiej sytuacji nie była, męża też nie miała, nawet nie posiadała chłopaka także cóż, chyba nie za bardzo była w stanie się tak w stu procentach wczuć w sytuację.
- Zdecydowanie, nie mam własnego życia, muszę więc się angażować w cudze żeby nie zwariować - nie było to dobre, ale cóż, tak już miała. Nie najlepsza cecha, ale z drugiej strony organizowała ludziom śluby i wesela, a przez to wciskała im się całkiem nieźle do życia. - Nawet żony - zaśmiała się - chociaż to pewnie byłoby łatwiejsze, kobiety są bardziej ogarnięte - westchnęła i pokręciła głową, z facetami to przecież zawsze problemy jakieś!
- Na razie nie mam czasu na odpoczynek, może na zimę się coś ruszy - bo no teraz sezon wesel i imprez, do tego dochodziły zbiory winogron i cóż, nie mogła teraz wszystkiego zostawić i wyjechać, zresztą nawet nie za bardzo miała z kim, a samej to trochę słabo. Mogłaby co najwyżej odwiedzić rodzinę we Francji... ale chyba nie chciała im się zrzucać na głowę.
- Może dlatego, że ma męża i w sumie na pewno nie za bardzo mu się podoba to, że się koło niej kręcisz. Też bym nie była zachwycona gdyby mój facet się przyjaźnił ze swoją byłą żoną - tak jej się przynajmniej wydawało, ale nie była pewna, bo jednak nigdy w takiej sytuacji nie była, męża też nie miała, nawet nie posiadała chłopaka także cóż, chyba nie za bardzo była w stanie się tak w stu procentach wczuć w sytuację.
- Zdecydowanie, nie mam własnego życia, muszę więc się angażować w cudze żeby nie zwariować - nie było to dobre, ale cóż, tak już miała. Nie najlepsza cecha, ale z drugiej strony organizowała ludziom śluby i wesela, a przez to wciskała im się całkiem nieźle do życia. - Nawet żony - zaśmiała się - chociaż to pewnie byłoby łatwiejsze, kobiety są bardziej ogarnięte - westchnęła i pokręciła głową, z facetami to przecież zawsze problemy jakieś!
mów mi/kontakt
c.
a
Zaśmiał się wesoło na jej reakcję, ale zdecydowanie sam też nie chciał takich informacji o jej łóżkowych sprawach słuchać. Ani tak naprawdę u ojca, no ale naprawdę nie widział w tym nic złego. I w sumie, Yannis jednak był zbyt optymistyczną osobą, żeby cokolwiek złego widzieć… no w czymkolwiek. Zdecydowanie wolał podbijać świat uśmiechem i pozytywnym uśmiechem, wolał też widzieć w ludziach to co najlepsze i dać szanse opiekunce. Podejrzewał, że winnica już dawno jest gdzieś tam w testamencie zapisana jemu i Palomie, pół na pół, chociaż nie zamierzał się wtrącać, jeśli siostra będzie chciała przejąć biznes. Była w tym naprawdę dobra, a on był z niej bardzo dumny i się z tym nie krył. A alkohol dla niego to dodatkowe plusy! No i czasem lubił odwiedzać winnicę, tak dla samego bycia tam, miała w końcu naprawdę niezwykły klimat. A miłość patrzy ponad chorobami, w to też swoją drogą wierzył! Nie można być aż takim pustaczkiem i tak negatywnie patrzeć na świat. I ostatecznie trochę wątpił, że ojciec by się tak dał wykorzystać i jakoś specjalnie omamić….
- Dobra dobra, tylko żeby nie skończyło się dwoma kalekami z łóżkowym reżimem - mruknął, martwiąc się jednak o siostrę. I co tu kręcić, martwił się też, że zawalona pracą nie będzie miała czasu zadbać o siebie. I tak po prostu się zrelaksować, nawiązać jakieś znajomości, no żyć po prostu.
- Daj spokój, przecież nie byliśmy nigdy taką… no zakochaną na zabój parą. Nie było nawet prawdziwego pierścionka zaręczynowego - dodał, wzdychając sobie cicho. A potem zabrał się za nakładanie im jedzenia.
- Więc trzeba to zmienić - zdecydował. I w sumie sobie coś tam pogadali jeszcze, pośmiali się, zjedli i popili, no na pewno był to super wieczór w rodzinnym gronie, ot co!
/zt x2
- Dobra dobra, tylko żeby nie skończyło się dwoma kalekami z łóżkowym reżimem - mruknął, martwiąc się jednak o siostrę. I co tu kręcić, martwił się też, że zawalona pracą nie będzie miała czasu zadbać o siebie. I tak po prostu się zrelaksować, nawiązać jakieś znajomości, no żyć po prostu.
- Daj spokój, przecież nie byliśmy nigdy taką… no zakochaną na zabój parą. Nie było nawet prawdziwego pierścionka zaręczynowego - dodał, wzdychając sobie cicho. A potem zabrał się za nakładanie im jedzenia.
- Więc trzeba to zmienić - zdecydował. I w sumie sobie coś tam pogadali jeszcze, pośmiali się, zjedli i popili, no na pewno był to super wieczór w rodzinnym gronie, ot co!
/zt x2
mów mi/kontakt
paula