Lokatorzy: Daniel Calvert
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

ubranie

Rzeczywistość go przytłaczała z każdym kolejnym dniem coraz bardziej. Miał wrażenie, że nie potrafił już udawać, że wszystko jest w porządku, z wolna zatracając się w ciemności, która powoli rozrastała się w jego umyśle. Dopadały go myśli, tak mało przychylne, siejąc w chłopaku ziarenka obrazów, które być może już niedługo miały stać się rzeczywistością. Może tak byłoby lepiej? Nie oczekiwał od świata zrozumienia, przestał się łudzić już dawno. Zmiany nie nadejdą. Nie te, które każdy inny określiłby jako dobre. Ludzie nadal nie pałali do niego sympatią, dostrzegając kozłą ofiarnego. Kogoś, na kim można było się wyżyć za wszystkie krzywdy, których społeczeństwo doznało z winy Hoffmanów. Słaby przedstawiciel rodu, którego nie szanowała nawet własna rodzina.
Tego dnia również dość boleśnie przekonał się o tym, że go tu nie chciano. Miał być wiadomością dla pozostałych członków. Przesłanką, że i na nich przyjdzie pora.
Nic nie zwiastowało, że tak wszystko się skończy. Nie zakładał z góry, że znajdzie się w położeniu, w którym będzie chciał po prostu umrzeć. Może powinien? Założyć, przewidzieć, biorąc pod uwagę, jak do tej pory wyglądało jego życie.
Ale nie zrobił tego, może pozwalając sobie zbyt naiwnie na myśl, że teraz będzie stabilnie.
Nie było i nigdy miało nie być.
Wracał do domu dość późno, wybierając drogę tak mało uczęszczaną o tej porze. Pogrążony w myślach nie zauważył, że znalazł się w okolicy, która niemal krzyczała, by się tu nie zbliżać. Nie samemu. Nie, kiedy miało się na nazwisko Hoffman.
Na ziemię sprowadziła go czyjaś obecność. Przegapił to w najważniejszym momencie, teraz nie mając najmniejszych szans.
-Nie chcę kłopotów - powiedział jedynie, głosem, który zdradzał jak bardzo się boi. Nie miał z nimi szans, wiedział to każdy, wiedział i on.
Nie podziałało. Nie miało prawa.
Pierwsze uderzenie sprawiło, że się zachwiał. Nie zabolało z początku, ból pojawił się z opóźnieniem.
Drugie sprawiło, że upadł, nie znajdując żadnego oparcia, pomimo rozpaczliwego machania rękami.
Poczuł pod plecami mokrą ziemię. Chwilę później zaczęło się prawdziwe piekło, z którego nie potrafił uciec.
Zasłonił głowę rękami w akcie rozpaczliwej próby ochrony chociaż jej. Czuł, jak spada na niego bolesny grad, odbierający oddech, odbierając nadzieję.
Czy naprawdę na to zasłużył?
Niespodziewanie wszystko ustało. Nie był pewien, czy to wina utraty przytomności, czy oprawcy postanowili odpuścić. W jednej chwili pojawił się jedynie chłód wiatru, który napotkał opór w postaci jego zwiniętego ciała.
Nie poruszał się. Nie, kiedy całe jego ciało promieniowało bólem tak intensywnym, że każde najdrobniejsze drgnięcie sprawiało, że go paraliżowało.
Otworzył powoli oczy, widząc z bliska podłoże. Widział kałużę, w której leżał. Chłodna, dająca dziwne ukojenie.
Zadrżał, kiedy z jego oczu pociekły pierwsze łzy. Wcześniej nie płakał, skupiony na czymś innym. Teraz, kiedy na około nie było nikogo, mógł na to pozwolić.
Uniósł się lekko, tym samym cicho jęcząc, kiedy ciało przeszył elektryzujący ból. Nie potrafił. Powinni go dobić. Czemu zostawili? Aż tak zależało im, aby cierpiał?
Podjął kolejną rozpaczliwą próbę uniesienia ciała, odnosząc kolejną porażkę. Nie wróci do domu. Zostanie w tym miejscu, w tej chłodnej kałuży z nadzieją, że jutra nie będzie. Bo czy w ogóle jakieś go czekało, kiedy każdego kolejnego dnia był narażony na nienawiść mogącą skończyć się znacznie gorzej, niż teraz?

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

#6 + Outfit

Coraz bardziej miał dość tego miasta i wspomnień z nim związanych. Nie mógł doczekać się dnia, kiedy opuści je na zawsze by zacząć życie na nowo, mając Erica przy swoim boku. Tak póki co go nazywał, dopóki nie pozna jego prawdziwej tożsamości. Ale nie miał co do niego żadnych wątpliwości. Był pewien, że nie będzie zawiedziony, niezależnie od tego jak wygląda naprawdę. Liczyło się jego wnętrze, które było naprawdę piękne i smutne. Miał nadzieję, że uda mu się wprowadzić do jego życia więcej radości.
Nie mogąc znaleźć sobie miejsca w domu wybrał się na wieczorny spacer, odwiedzając miejsca, które kiedyś pokazał mu brat. Tam mógł poczuć jego obecność, której na pewno będzie mu brakowało gdziekolwiek się przeniesie.
Widząc leżącą postać trochę się zaniepokoił. Nie mogło to świadczyć o niczym dobrym. Skąd miał wiedzieć czy to nie podstęp i ktoś go nie napadnie kiedy tylko podejdzie bliżej chcąc pomóc? Ale coś mu mówiło, że nie może tego tak zostawić. A jeśli ten ktoś naprawdę potrzebuje pomocy? Będzie miał tę osobę na sumieniu jeśli za jakiś czas usłyszy o znalezionych zwłokach, bo stchórzył.
Westchnął i ruszył w kierunku osoby, rozglądając się dookoła za kimś podejrzanym. Nikogo nie widział, nic nie słyszał, więc chyba zostawili go tu samego. Im bliżej był tym bardziej mógł dostrzec, że go mężczyzna.
Zdziwił się, rozpoznając w leżącej osobie Adriana. Płakał. Widział to po sposobie w jaki trzęsło się jego ciało. Nie powinien go tu tak zostawić. Wiedział to, chociaż potem pewnie będzie miał z tego powodu problemy. Jego rodzice nie wiedzieli, że od jakiegoś czasu nie pała do niego nienawiścią jak kiedyś. Miał okazję go na tyle poznać, żeby mu współczuć i żałować, że tak go traktował, chociaż nie był niczemu winień.
— To ja, Daniel. Nic Ci nie zrobię, nie bój się. — powiedział spokojnie, kładąc delikatnie dłoń na ramieniu chłopaka. — Chodź, nie możesz tu zostać. — dodał, ostrożnie pomagając mu się podnieść do pozycji siedzącej co musiało być dla niego bolesne, ale musiał go jakoś podnieść. Zarzucił sobie jego rękę na ramię i obejmując go mocno w pasie udało mu się go podnieść do pozycji stojącej. Musiał go cały czas podtrzymywać, bo nie był w stanie utrzymać się na nogach. Zrobił kilka kroków do przodu, ale Adrian ledwo był w stanie się poruszyć.
— To nam zajmie wieczność. — mruknął, ostatecznie decydując się wziąć chłopaka na ręce i nieść go do domu. Na szczęście nie był ciężki i nie miał problemów z podniesieniem go. — Nie wierć się. — polecił mu, ruszając do domu. Pewnie nie powinien go zabierać do siebie, ale rodzice wyjechali, więc mógł się tam nim zająć, bo w jego domu chyba nie potrafiłby się odnaleźć, a tak przynajmniej wiedział co gdzie ma.
Szedł zbyt wolno jak na siebie, więc droga do domu chwilę zajęła. Musiał się mocno namęczyć, żeby otworzyć drzwi, podtrzymując chłopaka jedną ręką, ale w końcu mu się udało. Położył Adriana na kanapie i przykrył go kocem, żeby się ogrzał.
— Kto Ci to zrobił? — zapytał, przyglądając mu się. Rozumiał, że całe miasto pałało do niego niechęcią. Było w tym też sporo jego winy, bo on zbuntował przeciwko niemu wszystkich na uczelni, a oni kolejne osoby. Ale rodzina Hoffmanów nigdy nie szczyciła się dobrą opinią.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

Jak duża potrafiła być nienawiść człowieka względem drugiej osoby? Jak bardzo ludzie pragnęli zniszczyć życie innych, zadając im ból? Czy istniały jakiekolwiek granice, których nie można było przekraczać, skoro zabójstwo zdawało się być niemal niczym?
Wydał z siebie kolejny jęk czując, jak woda coraz bardziej wsiąka w jego ubranie. Czuł. Czuł chłód i ból przeszywający drobne ciało. Oznaka, że jeszcze żył, chociaż był przekonany, że śmierć byłaby dla niego wybawieniem ze świata, który go nie akceptował. Nie pozwalano mu żyć jego własnym życiem, zostawiając samego sobie. Nie mógł trzymać się od wszystkiego z dala, udając, że nie istnieje. Oni wiedzieli, że tu był. Wiedzieli i nienawidzili go jeszcze bardziej.
Przekonał się o tym dzisiaj. Nie padł powód. Nie padły żadne teksty. Bez ostrzeżenia zadawano mu kolejne ciosy, przed którymi nie potrafił się bronić. Był na to zbyt słaby i teraz płacił.
Przymknął oczy. Może jeśli zaśnie, więcej się nie obudzi. Kusząca propozycja Powinien sobie pomóc. Sięgnąć po coś, dzięki czemu uwolniłby się od bólu na zawsze.
Nie spodziewał się, że ktoś się nim zainteresuje. O tej porze nie oczekiwał nikogo, a tym bardziej nie zakładał, że znajdzie się osoba, która postanowi mu pomóc. I że będzie nią Daniel.
Usłyszał kroki, ignorując je. Czy to oni wrócili dokończyć robotę, upewniwszy się, że w pobliżu nikogo nie ma? A może ktoś inny uznał, że stał się ofiarą, z której można było jeszcze coś wycisnąć?
Nie drgnął. Nie miał szans pod żadnym względem, a jakiekolwiek starania się skazane były z góry na porażkę.
Kiedy Daniel się odezwał, otworzył lekko oczy. Mówienie sprawiało mu ból, dlatego darował je sobie. Zresztą co miałby powiedzieć? Że dostał to, na co najwidoczniej zasłużył w opinii społeczności? Że miał dość i chciał umrzeć? Że każdego dnia walczył ze sobą, by podnieść się z łóżka, wtapiając się w tłum i udając, że wszystko było dobrze?
Nie było, ale komu mógłby to powiedzieć?
Pozwolił by łzy spływały po policzku umorusanym krwią. Nie wstydził się ich. Nie miało dla niego znaczenia, co myślał chłopak, który się nad nim pochylił. A może dokończy robotę? Może on będzie tym, który go uwolni?
Niemal go sparaliżowało, kiedy został uniesiony do pozycji stojącej. Nie był w stanie poruszać się samodzielnie. Nie był w stanie nawet ustać, z czego z całą pewnością ten drugi zdał sobie sprawę, przyjmując na siebie cały ciężar ciałą Hoffmana.
Jęknął żałośnie, kiedy został wzięty na ręce. W innych okolicznościach ten gest byłby nie tylko romantyczny, co przyjemny. Teraz był kolejną mało istotną rzeczą.
Miękkość kanapy była przyjemnie kojąca. Dawała złudne poczucie bezpieczeństwa, w które nie powinien wierzyć.
-A jakie to ma znaczenie? - szepnął cicho, zamykając oczy i kuląc się pod kocem, którym został przykryty.

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

Adrian nie był ciężki, ale on chyba nigdy nikogo nie nosił na rękach aż tak długo. Chwilę dla zabawy tak, ale nie przez całą drogę do domu. Nie przejmował się tym, że ktoś mógłby ich zobaczyć. To w tej chwili nie było ważne. Najważniejsze było to, żeby doniósł chłopaka bezpiecznie do domu i się nim zajął zanim się przeziębi od leżenia w kałuży. Przecież nie mógł go tam zostawić. Nawet kiedy obrażał go na uczelni zaraz po śmierci brata nie był aż takim potworem, żeby zostawić go na ulicy w środku nocy. Co jeśli ktoś by go okradł albo postanowił się nad nim poznęcać dla zabawy skoro już i tak leżał tam skatowany? Co jeśli ktoś by go naćpał i wyciąłby mu nerkę czy coś takiego? Miałby wyrzuty sumienia, bo jednak był człowiekiem i oprócz dokuczania mu zdecydowanie nie chciałby usłyszeć o jego śmierci.
Nie do końca znał się na opatrywaniu ran, ale musiał sobie jakoś poradzić. Przecież nie zostawi go w takim stanie. Musiał go chociaż umyć i oczyścić rany, żeby zobaczyć czy nie potrzebuje pomocy lekarza. Musiał zrobić cokolwiek. Ale Adrian najwidoczniej nie zamierzał mu tego ułatwiać, kuląc się pod kocem.
— Przestaniesz się tak zachowywać? — mruknął. Tego właśnie w nim nie lubił. Zachowywał się tak jakby nic nie miało znaczenia. Jakby jego życie nie miało znaczenia. Już ostatnim razem miał dość tego, że tak bardzo chciałby umrzeć by odpłacić mu za śmierć brata. Nie sądził, żeby się kiedykolwiek zmienił, nie mając pomocy z niczyjej strony. Ale co on miał na to poradzić?
Westchnął, idąc do łazienki po ręcznik, który zmoczył letnią wodą. Wyciągnął też z szafki apteczkę, bo przecież nie może go tak zostawić. Co jeśli wda się jakieś zakażenie?
I czemu tak nagle się o niego martwił? To była dla niego nowość, ale póki co się tym nie przejmował. Nikt ich tutaj nie widział, więc w sumie mógł robić co chciał. O dziwo przez myśl nawet mu przeszło, że mógłby pozwolić mu się do siebie przytulić i zasnąć jeśli to mu pomoże. Wiedział, że czasem bliskość drugiej osoby działała na niektórych kojąco, ale nie wiedział jak jest z Adrianem. Wydawał się unikać bliskości innych ludzi, ale ostatnim razem kiedy u niego był przez sen przytulił się do jego ręki, więc może tego właśnie potrzebował?
— Słuchaj, musimy Cię opatrzyć. Ale najpierw Cię umyję, dobrze? Możesz usiąść czy wolisz leżeć? — zapytał, bezwiednie gładząc go po ramieniu. Nie chciał nic robić wbrew jego woli, ale jeśli będzie musiał to zrobi to siłą. Miał przewagę, chociaż nie chciał jej nadużywać. A może powinien skoro byli w jego domu? Nie chciał jednak, żeby ten znowu się go bał. Nie zamierzał go skrzywdzić, chociaż ten pewnie tak o nim myślał.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

W innych okolicznościach zapierałby się rękami i nogami, byleby tylko nie pozwolić, by Daniel wziął go na ręce. Teraz jednak, kiedy ledwie miał siłę oddychać, czując ból niemal w każdej komórce swojego ciała, było mu to zwyczajnie obojętne. Nie miało znaczenia, czy chciał mu zrobić krzywdę, zabawić się jego kosztem, jeszcze bardziej upokorzyć. Adrianowi z pewnością nie zrobiłoby nawet różnicy, gdyby Calvert ostatecznie postanowił się zemścić za śmierć swojego brata, odbierając życie młodszemu Hoffmanowi.
Nie oponował, kiedy znaleźli się w jego domu. Był mu tak obcy, a jednak panowała w nim dziwnie miła atmosfera. Jak na rodzinę, którą spotkała taka tragedia, Calvertowie wydawali się być zżyci. Tym większe wyrzuty miał chłopaka, że odebrano im coś tak cennego.
Pociągnął nosem, wpatrując się beznamiętnie przed siebie. Jak żałośnie musiał się teraz prezentować.
Ale czy nie jesteś żałosny całe życie? Jaką teraz widzisz różnicę?
Zerknął na Daniela, który nadal przy nim stał. Po co, skoro nawet go nie lubił? Ba, on miał go nienawidzić, bo inaczej to wszystko nie miałoby najmniejszego sensu.
-Czemu po prostu mnie nie zostawisz? - szepnął, odwracając się plecami do niego. Powinien go tam zostawić. Być może wtedy Hoffman nie musiałby się zastanawiać, co takiego spotka go jutro.
Jesteś taki żałosny. Nic dziwnego, że nie masz prawdziwych przyjaciół. Pewnie nawet George zadaje się z tobą z litości.
Cichy głos w głowie nie chciał dać mu spokoju sprawiając, że czuł się jeszcze gorzej. Tylko czy faktycznie było to możliwe?
Ponownie przymknął oczy, nieprzerwanie płacząc. Już nie wiedział, czy chodziło o żal, ból, czy jeszcze o coś innego.
Kiedy poczuł na ramieniu dłoń Daniela, wzdrygnął się. Ostatnimi czasy każdy rodzaj dotyku, czy bliskości kojarzył mu się źle. Nikt nie mógł mieć mu tego za złe, zwłaszcza po dzisiejszym.
Odetchnął, cicho jęcząc. Czemu to on musiał być tym, który przyjmował na siebie wszystkie ciosy?
-Obojętne - szepnął jedynie. Nie miał siły się podnosić, poddając całkowicie woli swojego wybawiciela.
Pozwolił zsunąć z siebie koc. Poczuł chłodny powiew w okolicy pleców, kiedy Calvert unosił jego koszulkę. Całą sytuacja była dla niego nowością. Do tej pory bowiem nikt się nim nie zajmował. Nic dziwnego, że nijak nie rozumiał, jaki w tym wszystkim interes miał kolega z uczelni.

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

— Tego chcesz? Żeby każdy Cię zostawił? — westchnął, patrząc jak ten odwraca się do niego plecami. Jak uparte dziecko. Wiecznie przekonany, że nikt go nie lubi. Musiał mieć przecież przyjaciół. Kogokolwiek kto się nim interesuje. Daniel nigdy tego nie zauważył, bo wiecznie patrzył na niego z niechęcią, ale od jakiegoś czasu traktował go neutralnie. Nie rzucał uszczypliwych komentarzy i nie zachęcał ludzi, żeby mu dokuczali. Widział jaki jest zagubiony i zrozumiał, że jego zachowanie tylko powodowało, że czuł się jeszcze gorzej. Było mu głupio i do tej pory go za to nie przeprosił. A powinien. Ale czy to dobry moment? I czy to cokolwiek zmieni? Pewnie nie, ale chociaż powinien to powiedzieć, żeby mieć czyste sumienie.
Czuł się źle, widząc w jakim stanie jest Adrian. Nawet nie miał siły się ruszyć i teraz leżał na jego kanapie płacząc. Udusi sukinsynów, którzy mu to zrobili. Dokuczanie mu słownie było złe, ale pobicie go i zostawienie w takim stanie na ziemi było niewybaczalne. Zwłaszcza, że widać po chłopaku jak jest z nim źle. Pewnie nawet nic takiego nie zrobił, żeby sobie na to zasłużyć.
Adrian na szczęście pozwolił mu się sobą zająć, więc powoli zsunął z niego koc i delikatnie podniósł jego koszulkę do góry. Zobaczył kilka ran i brudu, więc ostrożnie mył jego plecy ręcznikiem, żeby oczyścić rany. Nie wyglądało to tak źle jak mu się wydawało, ale i tak na kilka otwartych ran założył opatrunki.
— Zdejmę to z Ciebie, dobrze? I dam Ci coś czystego. — powiedział, zsuwając z chłopaka koszulkę, którą odrzucił na bok. Powinien ją wyprać o ile jeszcze się do czegoś nadawała. Potem zajął się klatką piersiową chłopaka, ostrożnie pomagając mu się przekręcić na plecy. Będzie miał sporo siniaków, ale nic poważnego mu nie zrobili, więc nie musieli wzywać lekarza. Twarz miał jedynie brudną, bo z tego co się dowiedział to chłopak zasłaniał się rękami co było dobrym pomysłem. Nie był pewny czy powinien sprawdzać w jakim stanie jest dolna część ciała chłopaka, ale jego spodnie były brudne i przemoczone, więc i tak musiał to zrobić, więc zapytał go o pozwolenie i kiedy uzyskał odpowiedź pozbył się reszty ubrań chłopaka. Wyglądały lepiej, ale i tak omył je ręcznikiem.
— Zaraz wrócę. — powiedział, idąc do swojego pokoju, żeby przynieść chłopakowi czyste ubrania. Podał je chłopakowi i dał mu chwilę na ubranie się, kiedy on w tym czasie zajął się przygotowywaniem herbaty i kanapek. Hoffman powinien coś zjeść i napić czegoś ciepłego, bo na pewno strasznie tam zmarzł.
— Lepiej? — zapytał, wracając do salonu z tacą jedzenia i dwoma kubkami herbaty. Uśmiechnął się, widząc chłopaka ubranego w czyste ubrania. Wyglądał o wiele lepiej niż kilka chwil temu.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

-Miałoby to znaczenie, gdyby faktycznie ktoś przy mnie był - rzucił beznamiętnie.
Nie rozumiał Daniela. Jego zachowania i tych dziwnych wahań w stosunku do Adriana. Jednego dnia obrzucał go wyzwiskami, czekając na chwilę, w której Hoffmanowi potknie się noga, a drugiego pomagał mu podczas huraganu. Jak miał nie brać tego wszystkiego z dystansem, skoro ten mętlik sprawiał, że nijak nie mógł odgadnąć intencji Calverta. Normalnie ludzie się tak nie zachowywali. Jak nienawidzili, to całym sobą. Czemu ten musiał jeszcze bardziej wszystko komplikować?
Przetarł dłonią noc, nie chcąc zmoczyć kanapy Daniela. Już wystarczy, że z pewnością zostaną na niej ślady krwi, o które później będą pytali jego rodzice. Gdzie teraz byli? I jak zareagują na widok członka rodziny, która doprowadziła do całej tragedii? Był pewien już teraz, że nie będą zachwyceni. Może wyrzucą go za próg? Mieli prawo, był intruzem w ich domu.
Oddychał krótko czując, jak bolą go mięśnie. Jutro będzie wyglądał jeszcze gorzej. Może powinien zakopać się pod kocem i nie wychodzić przez kolejny tydzień? Plan idealny, gdyby tylko siedzenie w domu nie sprawiało, że wariował mając okazję jeszcze bardziej skupić się na własnych myślach.
Nadal się nad sobą użalasz. On też ma cię za żałosnego, nie widzisz tego? W jego oczach jest tylko litość, nic więcej, więc nie rób sobie nadziei.
Starał się powstrzymać ciche stęknięcia, kiedy jego rany były opatrywane. Bolało, ale może dzięki temu mógł być pewien, że nadal żyje? Tylko czy właśnie tego chciał?
Starał się nie drgnąć. Czuł się niezręcznie, kiedy ten zajmował się poszczególnymi skrawkami jego ciała, ale nie komentował.
Pomógł mu ściągnąć z siebie koszulkę. Chłód owiał jego nagi, posiniaczony tors, sprawiając, że na skórze pojawiła się gęsia skórka.
Podczas całego procesu ani razu nie spojrzał na twarz Daniela, chociaż co rusz znajdowała się blisko niego.
Niepewnie wziął czyste ubrania, ostatecznie powoli się w nie ubierając. Czuł się trochę lepiej, jednak nadal nie można było mówić o perfekcji. Czy w jego słowniku istniało takie słowo?
Czekając na Daniela wpatrywał się tępo w podłogę, myślami uciekając znacznie dalej, niż dom, w którym siedział.
Skinął głową na jego pytanie.
-Dziękuję - wyszeptał. Miał ochotę ponownie skulić się pod kocem leżącym obok niego. - Pójdę, zanim twoi rodzice wrócą - rzucił, jakby potrzebował to zaznaczyć. Nie chciał, by miał kłopoty, a tym mogło się skończyć przyjmowanie takich gości, jak Hoffman.

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

— Na pewno masz jakiegoś przyjaciela. — odparł. Nie chciał się przyznać, ale widział na jego instagramie, że się z kimś spotykał, więc nie był sam. Tylko czemu jego przyjaciel go nie bronił? Czemu nie postawił się Danielowi i jego znajomym, by chronić przyjaciela? On na pewno by to zrobił na jego miejscu, ale nie będzie przecież typa uczył jak powinien dbać o swojego przyjaciela. A może Adrian po prostu mu nie mówił co się dzieje i dlatego tamten zupełnie nieświadomy niczego nie robił? Tego chyba nigdy się nie dowie.
Starał się zbytnio nie gapić na jego ciało i nie oceniać tego jak bardzo był wychudzony. Po prostu robił swoje, by oczyścić rany i upewnić się, że nic takiego mu się nie stało. Kto wie czy tamci nie użyli jakiegoś ostrego narzędzia albo nawet kija bejsbolowego. Ale zrobił swoje i teraz postanowił zająć się kolejnymi potrzebami chłopaka.
— Nie ma za co. Odpocznij trochę. Potrzebujesz czegoś przeciwbólowego? — zapytał, niepewnie siadając na kanapie, zostawiając jednak trochę wolnej przestrzeni Adrianowi. Nie chciał zbytnio się zbliżać, wiedząc jak zareagował, kiedy go dotykał.
— Nie przejmuj się tym. Wyjechali i wrócą dopiero za dwa dni. Możesz tu zostać jeśli nie chcesz być sam. Bo chyba nie powinieneś być sam, wiesz? — mruknął, sięgając po koc i narzucając go na ramiona chłopaka. Chciał, żeby poczuł się bezpiecznie chociaż przez chwilę. Nic mu tu nie groziło, a zwłaszcza z jego strony. Nie chciał go skrzywdzić. Już wystarczająco ucierpiał tej nocy i martwił się o niego, że nie da sobie rady jak zostanie sam.
— Zjedz coś. I wypij herbatę póki jest ciepła, a potem możesz się przespać. Nie wyganiam Cię ani nic. A jak wszystko będzie dobrze to jutro odprowadzę Cię do domu, dobrze? Nie krępuj się. — powiedział, zachęcając go do jedzenia. Przysunął bliżej chłopaka kubek z herbatą i talerz z kanapkami. Powinien zjeść chociaż jedną, zanim pójdzie spać.
Zaskakujące jak ten chłopak wywoływał w nim instynkt opiekuńczy, chociaż wcześniej za nim nie przepadał. Miał dziwną chęć zaopiekowania się nim, a że nikt ich w tej chwili nie widział nie miał w tym żadnych oporów. Tak naprawdę nie był niczemu winien i nie powinien się na nim wyżywać, bo za śmierć jego brata odpowiedzialny był ktoś inny.
— Przepraszam, że pytam… ale jesteś w stanie rozpoznać ludzi, którzy Ci to zrobili? Albo któregokolwiek z nich? — zapytał niepewnie, sięgając po swój kubek z herbatą. Nie będzie przecież chodził po mieście i pytał każdego, kto pała niechęcią do Hoffmanów o to, czy to ich sprawka. Ale ktoś musiał za to zapłacić i na pewno ich znajdzie.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

-Mam, ale… zresztą, mniejsza. Przecież i tak cię to nie interesuje, Daniel - powiedział cicho. Nie pokusił się nawet o spojrzenie na swojego kolegę. Nie byli znajomymi i nimi nie zostaną, a przez chłopaka Adrian miał jedynie większy mętlik w głowie, starając się rozpracować o co właściwie mu chodziło i jaki miał interes w pomaganiu mu. Czy nie na rękę powinno mu być, gdyby Hoffman zniknął z tego świata? Ostatnim razem kiedy u niego był Calvert był dla niego miły, podobnie jak teraz. Skąd ta nagła zmiana nastawienia?
Zadrżał, kiedy ponownie dotknął jego ciała, przemywając kolejną ranę. Jak wiele nowych pojawiło się na jego skórze? Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz oberwał, chociaż do tej pory nie było to tak dotkliwe. Stare siniaki mieszały się z tymi nowymi sprawiając, że ciało chłopaka wyglądało w jego oczach jeszcze mniej atrakcyjnie. Zupełnie, jakby w ogóle mógł się komuś podobać.
W innych okolicznościach zapewne gdyby ktoś go dotykał w taki sposób, na jego twarzy pojawiłby się rumieniec. Ale teraz, chociaż było dziwnie i krępująco, wszelkie podobne reakcje były blokowane przez mózg Adriana. Myślami był zbyt daleko, aby skupiać się na fakcie, że w sumie Daniel widział go niemal nago.
-Hm? - zerknął na niego, wracając do normalności. - Nie, dziękuję - rzucił.
Podciągnął kolana pod brodę, obejmując je ramionami. Chociaż wszystko go bolało nie chciał się niczym faszerować. Była to pewnego rodzaju kara, którą narzucał na siebie. Nie miał powodu, powinien to kiedyś zrozumieć, jednak jego umysł był zbyt chaotyczny by pozwolić chłopakowi odpocząć. Za dużo myśli krążyło w głowie, by ot tak skupić się na ratowaniu siebie.
-Zbyt wiele razy nadużywałem twojej gościnności. A przecież sąsiedzi patrzą. Nie chcę, byś miał kłopoty dlatego, że to właśnie ja tu jestem - powiedział. Ostatnie o czym marzył to gniew kolejnego członka rodziny Daniela. Wystarczyło, że on sam potrafił być nieprzyjemny. - Posiedzę chwilę i… i pójdę - zapewnił. Jeszcze było za wcześnie na spacer, ciało musiało się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości, w której większa jego część pulsowała nieprzyjemnie przypominając o zdarzeniu.
Spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem, gdy narzucił na niego koc. To było miłe. Ponownie.
-Dlaczego Daniel? Dlaczego znowu mi pomagasz? - spytał. Ciążyło mu to, bo nie rozumiał.
Sięgnął po kubek czując, jak przyjemne ciepło napoju ogrzewa jego dłonie.
-Nie wiem, może. Czemu pytasz?

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

— Interesuje. Może wolałbyś, żeby tu był? Mogę po niego zadzwonić jeśli chcesz. — teraz dopiero pomyślał, że może Adrian lepiej by się poczuł przy swoim przyjacielu? Może on umiałby się nim zająć, znając go lepiej?
— Na pewno? W razie czego mów, a Ci przyniosę. — zapewnił. Nie rozumiał czemu Adrian wolał się męczyć zamiast wziąć coś przeciwbólowego i zapomnieć chociaż na chwilę o bólu. Nigdy nie przytrafiła mu się taka sytuacja, więc nie wyobrażał sobie co musiał w tej chwili czuć, ale na pewno nie było to przyjemne.
— Nie obchodzą mnie sąsiedzi. Przestań o tym myśleć. Dopiero co znalazłem Cię leżącego na ziemi i nie wypuszczę Cię, dopóki nie upewnię się, że wszystko z Tobą w porządku, jasne? Lepiej zrelaksuj się i odpocznij, dobrze? — naprawdę nie chciał wyganiać Adriana w takim stanie. Widać było, że wciąż cierpi. A co jeśli zemdleje w swoim domu i nikt mu nie pomoże, kiedy uderzy się o coś? On mógł tego nie zauważyć, ale jeśli miał połamane żebra i będzie miał problemy z oddychaniem? Wolał mieć na niego oko chociaż tej nocy, a potem spróbuje go namówić na wizytę u lekarza. — Jutro. Jutro możesz iść. — powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Jeśli trzeba będzie to zamknie drzwi albo zamknie chłopaka w swojej sypialni, żeby nie miał jak uciec.
— A nie powinienem? Wiem, że to dziwne, patrząc na ostatnie miesiące naszej znajomości… ale zrozumiałem, że ty nie jesteś niczemu winien i niepotrzebnie się na Tobie wyżywałem. Jestem Ci winien przeprosiny. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i przestaniesz zastanawiać się czemu jestem dla Ciebie miły. — powiedział, spuszczając głowę. Było mu wstyd, ale w końcu nadszedł czas, żeby go przeprosić. Nie zostaną od razu przyjaciółmi, ale może chociaż ich relacje się polepszą?
— Nie pytaj. Po prostu powiedz kto to był i tyle. — odparł, chcąc się dowiedzieć z kim będzie musiał się wkrótce policzyć. Nie zostawi tego w ten sposób. Powinni to zgłosić na policję, ale Adrian pewnie nie chciał robić problemów i się na to nie zgodzi. Nie musiał jednak wiedzieć, że Daniel załatwi to na swój sposób.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

-Nie, nie chcę, by widział mnie w takim stanie. Wystarczająco się martwi - zaprzeczył gwałtownie. Ostatnie, czego pragnął, to obecność George’a, który miał na głowie własne problemy. Jasne, uwielbiał go i ufał jako jednej z dwóch osób, nie licząc chłopaka z internetu, którego nigdy na oczy nie widział. Niemniej nie chciał dokładać mu zmartwień. Przecież musiał ułożyć sprawy z Oliverem, który nie był łatwą osobą. Stan Adriana nie powinien go od tego odwodzić. Obawiał się również, że Leeds weźmie go za wyjątkowo żałosnego, a nie zniósłby rozczarowania w jego spojrzeniu.
Skinął głową, by zapewnić go, że nie potrzebuje tabletek. Mógł wziąć, każda normalna osoba z pewnością by po podobne sięgnęła, ale on chciał czuć ten ból. Nie dość, że był dziwną karą, tak również sprawiał, że chłopak czuł coś więcej poza samotnością.
-Ale twoich rodziców mogą obchodzić. Jak to będzie wyglądało? Jeden z Hoffmanów w twoim domu - skomentował. Jego rodzina z pewnością byłaby wściekła, gdyby tylko w jakikolwiek sposób przejmowała się Adrianem. Był im obojętny i potrzebowali go jedynie po to, by nie wywoływać niczym niepotrzebnego skandalu. Ostatecznie przecież uchodzili za pozornie niewinną rodzinę. Tak niewiele brakowało, by Adi zniszczył ten wizerunek.
-Niczego nie jesteś mi winien, Daniel. Miałeś prawo do tego wszystkiego. Moja rodzina wyrządziła ci krzywdę, obaj o tym wiemy. A ja jestem jej członkiem - wzruszył lekko ramionami. Nie winił go, zresztą nawet nie potrafił tego robić. Był zbyt słaby na negatywne emocje, które powinny go zżerać od środka. - Nie musisz mnie lubić, serio. Nie musisz mi też współczuć tylko dlatego, że mnie widzisz w takim stanie. Nie pierwszy i nie ostatni raz - dodał. Jeśli Calvert mówił to wszystko dlatego, że Adrian prezentował się żałośnie, mógł sobie darować. Nie potrzebował litości.
Upił łyk herbaty, przymykając na chwilę oczy. To ciepło było przyjemne. Dodatkowo kiedy się nie ruszał, wszystko bolało go jakby mniej.
-Nie wiem kim byli. Zresztą gdybym wiedział, nie powiedziałbym ci. Wystarczy, że mi się oberwało - zerknął na niego. Nie był idiotą, mógł się domyślić, czemu wypytywał. Albo chciał im pogratulować, albo na nich donieść. A zemsty Hoffman nie potrzebował.

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

— Dobrze, rozumiem. Ale nie krępuj się jeśli będziesz chciał po niego zadzwonić. Poza tym prędzej czy później na pewno się dowie, że coś takiego Ci się stało. Jeśli to dobry przyjaciel nie powinieneś tego przed nim ukrywać — doradził, zerkając na Adriana. Tajemnice nigdy nie były dobre, zwłaszcza w przyjaźni.
— Trudno. Porozmawiam z nimi i na pewno zrozumieją. Nie są w końcu tacy źli jak Ci się wydaje. Po prostu są rozgoryczeni, bo stracili syna… zawsze się kogoś obwinia, ale to nie powinieneś być ty… Oni Cię nawet nie znają. — powiedział. Jego rodzice i tak najwięcej złego mówili o bracie Adriana i jego rodzicach, którzy pomogli swojemu synowi. O jego koledze z uczelni praktycznie nie rozmawiali. Ale nazwisko chłopaka pewnie spowoduje, że nie będą zachwyceni, ale przecież nie wyrzucą go w takim stanie.
— Ale ty nic nie zrobiłeś. Nie jesteś taki sam jak oni, teraz to widzę. A ja się na Tobie wyżywałem dla zabawy, bo byłeś blisko, a twój brat chodzi sobie jak gdyby nigdy nic po mieście. I nie spotkała go żadna kara, a przecież powinien siedzieć w więzieniu… tak mi przykro. Już więcej nie powiem o Tobie złego słowa. — obiecał, zerkając na chłopaka. Trudno mu teraz będzie przekonać wszystkich na uczelni, żeby dali mu spokój, ale może się uda jak zobaczą, że on już nic do niego nie ma? Adrian nic im nie zrobił, więc nie mieli powodu by mu dokuczać, a robili to tylko dlatego, że on sobie na to pozwalał i szli za tłumem. Ludzie są naprawdę dziwni i żaden z nich nie wpadł na pomysł, żeby go powstrzymać. — To nie dlatego, że Cię znalazłem. Powinienem Ci to powiedzieć ostatnim razem, kiedy siedzieliśmy tutaj podczas huraganu. Rozmawiając z Tobą po prostu widzę, że różnisz się od swojej rodziny. Może nie będę twoim przyjacielem, ale na pewno nie chcę już być twoim wrogiem. Możemy… zacząć od nowa? — zapytał, przegryzając dolną wargę. Czy tak to powinno wyglądać? — Oczywiście zrozumiem, jeśli nie chcesz. Po prostu… nie chcę dłużej tego ciągnąć. — dodał.
— Adrian… nie kryj ich. Jeśli wiesz to po prostu mi powiedz. Nie martw się, więcej nic Ci nie zrobią. Obiecuję. Nie bój się ich. — próbował go przekonać, żeby wyjawił mu chociaż jedno nazwisko. Ale możliwe, że Ci ludzie będą na tyle bezczelni, żeby chwalić się na prawo i lewo jak załatwili synka Hoffmanów. Będzie czekał na tą wiadomość, ale jeśli to nie był nikt z ich szkoły będzie miał problem. Dlatego liczył, że Adrian poda mu chociaż jedno nazwisko.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
ODPOWIEDZ