Lokatorzy: Daniel Calvert
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

-Będzie spokojniejszy jeśli dowie się po fakcie. Zresztą sam ma swoje problemy, a dokładanie mu nowych jest dość egoistyczne - stwierdził. Czemu w ogóle rozmawiał z Danielem na takie tematy? Jasne, wiele razy słyszał opinię, że znacznie łatwiej jest wygadać się komuś kogo się nie znało, czego sam doświadczył podczas rozmów ze swoim internetowym przyjacielem, niemniej czy naprawdę musiał to być właśnie Calvert? Był ostatnio dla niego milszy, ale gdzieś w głowie nadal świeciła się lampka, że wszystko może być grą, by znaleźć najbardziej słaby punkt Adriana. Mało przyjemne myśli, ale nadal nie wiedział do końca w co powinien wierzyć.
-Nigdy nie miałem ich za złych. Mają prawo nienawidzić mojej rodziny i nie muszą znać poszczególnych członków, by pałać niechęcią. Skoro mój brat jest jaki jest, ja z założenia powinienem być taki sam. Tak myślą ludzie - skomentował.
Czuł się dziwnie zmęczony, zarówno wcześniejszym pobiciem, jak również myśleniem, czy powinien uważać przy Danielu na słowa, czy jednak nie. Bo ostatecznie jakie teraz miało znaczenie, czy dowie się czegoś, co później mógłby wykorzystać? Do tej pory Adi dał mu tyle materiału do zemsty, że śmiało miał w czym przebierać. Kilka informacji więcej z całą pewnością różnicy nie zrobi.
-Zrobiłem więcej, niż sądzisz. Nie powstrzymałem go, nie upierałem się, że jest winny. Wiem, że jest, ale… walka z moją rodziną jest skomplikowana i trudna. Mają zbyt wielką władzę, co sam zauważyłeś - zerknął na niego, lekko obracając głowę w bok. Nienawidził ich za to, że rujnowali nie tylko jego życie, ale i życie innych ludzi, którzy nie powinni cierpieć z ich powodu. Jakim prawem mogli żyć bezkarnie po tym wszystkim, co się stało? Śmierć brata Daniela była tylko jedną z rzeczy, którą mieli na sumieniu.
Poczuł się nieswojo kiedy usłyszał kolejne słowa.
Zacząć od nowa.
Żeby to wszystko było takie proste. By dało się wymazać złe wspomnienia, napychając głowę przyjemniejszymi.
-Ludzie cię za to znienawidzą. Nie chcesz być ich wrogiem i zdrajcą - rzucił. Nie powinien się tak narażać z powodu Adriana, który i tak niewiele wnosił do jego życia. Niejedna osoba na uczelni pałała jawną niechęcią do Hoffmana, głównie dlatego, że to właśnie Daniel był tym bardziej popularnym.
-Nie mam zamiaru nikogo narażać, przykro mi, Daniel - powiedział po raz pierwszy twardo, przynajmniej jak na niego. - Zapomnij o tym. To w żaden sposób cię nie dotyczy, więc udawaj, że nic się nie stało.

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

— To twój przyjaciel i na pewno to zrozumie. Ale zrobisz co chcesz… nie wezmę przecież twojego telefonu i do niego nie zadzwonię. — westchnął, wzruszając ramionami. Nie będzie go przecież zmuszał do rozmowy z przyjacielem, ale on na pewno lepiej by go zrozumiał niż Daniel. I na pewno czułby się z nim swobodnie, mogąc się przytulić i wypłakać na ramieniu przyjaciela. On nie był w tym najlepszy i chyba nie powinien go dotykać w ten sposób.
— Bo nie dajesz im szansy Cię poznać. Stoisz z tyłu i udajesz, że nie istniejesz. Jak mają traktować Cię inaczej? — zapytał. Zawsze w rodzinie jest ktoś, kto nie pasuje do schematu i kimś takim właśnie był Adrian. Zwykle myślał, że po prostu jest dziwny, a po wypadku i tej całej sytuacji po prostu woli trzymać się z daleka, ale po kilku ostatnich spotkaniach rozumiał, że tam coś się dzieje. Został odrzucony przez swoich rodziców i brata, mieszka sam w domu obok i nikomu nie ufa. To nie jest normalne.
— Adrian… nie obwiniam Cię. Naprawdę. Rozumiem, że nie mogłeś nic zrobić. Chyba nikt by sobie z tym nie poradził. — westchnął. Ta rodzina mogła zbyt wiele i skoro ktoś należący do niej nie mógł nic zmienić, tak pewnie nikt nie da rady. Całe miasto liczyło na sprawiedliwość i co? Nic.
— Ja to wszystko zacząłem i tylko ja to mogę zakończyć. Tylko daj mi szansę. Nie obchodzi mnie co ludzie powiedzą. Po prostu chcę… zrobić coś dobrego. Pozwól mi… — szepnął, zerkając na chłopaka. I tak miał gdzieś zdanie innych, skoro jak tylko skończy studia spakuje torbę i się wyniesie z tego miasta. Nawet się za siebie nie obejrzy. Wolał skupić się na tym, żeby zacząć od nowa w innym miejscu ze swoim internetowym przyjacielem. Tylko to go jeszcze trzymało w tym miejscu. Obietnica, której dotrzyma i wreszcie będzie mógł to wszystko zakończyć. Zapomnieć i żyć normalnie, bo tutaj nie mógł tego zrobić.
— Adrian… Czemu kryjesz tych dupków? Powinni za to zapłacić. Albo chociaż zrozumieć, że tak nie wolno. Nic im nie zrobiłeś, a oni zrobili to dla zabawy. Jak mogę udawać, że nic się nie stało? — zapytał, przyglądając się mu. To wszystko było jego winą. Hoffmanowie nigdy nie mieli dobrej opinii w mieście, ale po wypadku to Daniel i jego rodzina sprawili, że całe miasto pałało do nich nienawiścią. Nic dziwnego, skoro pomogli uniewinnić swojego syna, gdzie każdy normalny człowiek trafiłby do więzienia i miał chociaż wyrzuty sumienia, że z jego winy zginął człowiek. Hoffmanowie byli jednak inni, a Adrian do nich nie pasował. On jeden rozumiał, że jego brat zrobił coś złego i nawet chciał za to zapłacić, ale Daniel nie uważał, że to zrekompensuje mu stratę. Naprawdę wystarczyły chociaż przeprosiny i poczucie winy, a Hoffmanowie chodzili dumni jak pawie i nic sobie z tego nie robili.
— Jedz. Na pewno jesteś głodny. — powiedział po chwili, nie wiedząc jak już powinien przekonywać chłopaka, do wyjawienia mu kim byli napastnicy.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

-Czyli tak to działa? Jeśli człowiek nie chce na siłę wepchnąć się do czyjegoś środowiska, trzeba go traktować w taki sposób? Jak mam dać się komukolwiek poznać, skoro z góry zostałem skreślony? Doskonale wiesz, jak to działa - powiedział, lekko ramionami wzruszając. Nie należał do osób, które potrafiły przebić się aparycją przez pewność siebie innych ludzi. Był skazany na stan, w którym się znajdował i nic nie zapowiadało jakiejkolwiek zmiany. Zresztą nie liczył na nią. Bo chociaż niekiedy dopadały go wątpliwości; przemyślenia, że nie zasłużył, tak w środku zaczynał coraz bardziej się poddawać, czekając na dzień, w którym nie będzie miał już kompletnie siły podnieść się z łóżka. Wtedy będzie wiedział, że to czas, w którym całkiem powinien się usunąć.
Nie oczekiwał zrozumienia pod tym względem; nie mówił o tym nawet internetowemu przyjacielowi.
-A jednak… a jednak mnie winiłeś. Nie mam ci tego za złe, po prostu sam widzisz, że świat rządzi się swoimi prawami - zerknął na niego bez wyrzutu. Nigdy nie chował urazy, nie umiał tego robić. Może dlatego nie pasował do swojej rodziny. Nie był mściwy, nie był pamiętliwy i nie szukał zemsty za każdą rzecz, która mu nie odpowiadała. Reszta Hoffmanów była inna, kierując się każdą z wymienionych rzeczy. Im bardziej, tym bardziej był szanowany. Jak to mogło być normalne?
-Po prostu o tym zapomnijmy. Nie ma sensu sprawiać, że nagle ty staniesz się wrogiem publicznym numer jeden. Nie mam nic przeciwko, byś na uczelni mnie ignorował. Zrozumiem to - rzucił, lekko się uśmiechając. Jego życie było już skopane. Wciąganie w coś podobnego Daniela było zdaniem chłopaka niepotrzebne. Już niedługo skończą studia, być może każdy z nich wyjedzie. Po co robić sobie wrogów w ostatnich latach?
-Masz aż takie zapędy masochistyczne? Nie masz z nimi szans, a policja niczego nie zrobi. Moja rodzina też nie. Najlepiej uznać, że nic się nie stało. Nie będę narażał się im jeszcze bardziej - odpowiedział. Czy tego też Daniel nie potrafił zrozumieć? Co, jeśli te typy zaatakowałyby George’a? Albo inne osoby, z którymi sporadycznie się spotykał? Nigdy by sobie nie wybaczył, a już wystarczy, że jego psychika była na granicy wytrzymałości.
Zerknął na kanapki, niepewnie sięgając po jedną. Chwilę później ugryzł kawałek i zaczął wolno przeżuwać. Nie wiedział, czy jest głodny, jednak nie chciał odmawiać, by nie urazić gospodarza.

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

— Wiesz jacy są ludzie. I moje zachowanie wobec Ciebie wcale nie pomagało… Przepraszam. — powiedział. Ludzie zwykle chodzą stadami, więc jeśli pojawia się jakiś odludek od razu zostaje skreślony. Do tego Daniel wyrobił mu taką opinię, że nikt nie chciał się do niego zbliżać na uczelni, żeby nie podpaść Calvertowi i jego ekipie. Dopiero od niedawna rozumiał, że nie powinien się tak zachowywać i nie wiedział co ma z tym zrobić. Ale na pewno powinien wyjaśnić wszystkim, żeby dali chłopakowi spokój, bo nie jest niczemu winny.
— Wiem. Ale wtedy o tym nie myślałem. Byłem załamany. Praktycznie nie wychodziłem z domu przez pierwszy tydzień, myśląc o tym jak bardzo nienawidzę twojego brata i twojej rodziny. Nie cofnę czasu i w pełni nie wynagrodzę Ci wszystkich krzywd, które zostały Ci wyrządzone z mojego powodu. Naprawdę żałuję, że do tego doszło. — wyznał. Mógł go przepraszać milion razy, ale to nic nie zmieni w tym co było. Mógł jedynie postarać się o to, żeby ich przyszłość była lepsza. Zemsty powinien szukać u reszty jego rodziny. Ale znając Hoffmanów pewnie sam skończy w więzieniu za chociażby dotknięcie ich syna małym palcem, a jego rodzice skończyliby na ulicy czy coś w tym rodzaju. Czemu ta rodzina miała tak wielkie wpływy w tym miejscu? On niby znał Olivera i jego rodzina mogłaby zjeść Hoffmanów na śniadanie, ale nie chciał mieszać w to wszystko przyjaciela. To nie był jego problem.
— Nie będę wrogiem, nie martw się. I nie musimy się ignorować. Możemy rozmawiać. W końcu mamy razem zajęcia i trafiają nam się wspólne projekty. Jak mamy je robić bez rozmów? — zapytał, chcąc jakoś przekonać chłopaka, żeby dał mu szansę. Miał gdzieś co ludzie pomyślą, kiedy zobaczą go rozmawiającego z chłopakiem. Czasem nawet najwięksi wrogowie dochodzą do porozumienia, więc czemu oni mieliby się nie dogadać? Nie byli już dziećmi.
— Jeśli się boisz nie będę naciskał. Ale jeśli to się powtórzy proszę nie kryj ich. Załatwię to w taki sposób, że nie będą wiedzieli czyja to sprawka. — postanowił odpuścić, ale tylko na razie. Albo po prostu czekał, aż sprawcy sami zaczną o tym mówić i tak ich znajdzie, ale o tym chłopak nie musiał wiedzieć.
Uśmiechnął się lekko widząc, że Adrian je kanapkę. To dobrze. Nabierze trochę sił zanim pozwoli mu spać w swoim pokoju.
— Czemu właściwie znalazłeś się w tamtej okolicy o tak później porze? To niebezpieczne. — stwierdził. Sam wolałby nie ryzykować i pójść dłuższą drogą, ale on przynajmniej umiał się bronić. Adrian niekoniecznie.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

Czuł się dziwnie prowadząc te wszystkie rozmowy z Danielem. Wiele wypowiadanych zdań ociekało emocjami, jak również ukrywanymi uczuciami, o których nikt nigdy wcześniej nie mówił. Nie rozumiał czemu właściwie postanowili porozmawiać ze sobą niczym normalni ludzie - bez agresji, chłodu, czy nienawiści. I chociaż Adrian nie chciał się przyzwyczajać do tego stanu, tak musiał przyznać, że było to miłe, kiedy drugi człowiek nie patrzył na niego z niechęcią. Nie chciał współczucia czy litości, a normalności, na którą zasługiwał każdy człowiek. Calvert co prawda miał w spojrzeniu pewnego rodzaju współczucie, niemniej nie zionął nim tak mocno, by Hoffmanowi zrobiło się przesadnie głupio.
Poprawił się na kanapie, odstawiając pusty kubek z herbatą. Ułożył się tak, by ponownie podkulić pod siebie nogi, przyjmując pozycję obronną. Tylko czy teraz była potrzebna, skoro Daniel najwidoczniej zrezygnował z próby uprzykrzenia mu życia.
-Nie mam ci tego za złe, Daniel. Mówiłem ci. Stało się, po prostu - odpowiedział. Co da mu ciągłe powtarzanie, że tak, bolało go to, co robił, że tak, ma mu to za złe. Nienawiść nie była tym, co potrafiło znaleźć swoje miejsce w ciele studenta.
-Wcześniej nam się to udawało - stwierdził, ponownie lekko się uśmiechając. Czyżby faktycznie w towarzystwie kolegi z roku czuł się coraz lepiej? Trafił czujność, głos w głowie próbował mu usilnie to wmówić, ale skutecznie go ignorował. Chociaż dzisiaj uzna, że nastawienie Calverta do jego osoby uległo zmianie. Nawet, jeśli jutro przyjdzie mu zapłacić za naiwność, dzisiaj chciał poczuć namiastkę normalności.
-To nie jest dobre rozwiązanie. Wiesz… przemoc. Bo ona nigdy się nie kończy, a ja nie mam na nią siły. Tak po prostu - zerknął na niego, opierając brodę o podkulone kolana. Miał wrażenie, że negatywne emocje go opuszczają. Ciało nadal przypominało mu, że jutro będzie miał poważne problemy z poruszaniem się, niemniej wewnętrznie było jakoś inaczej.
-Spacerowałem - odpowiedział. Co innego mógłby powiedzieć? - Czy to nie przykre, że nie można wyjść z domu i iść dokąd się chce bez obawy, że nagle znajdzie się w mało przyjemnej sytuacji? - westchnął. Ile by dał, by nie było nienawiści na świecie. Marzenie, które nie miało prawa się spełnić.

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
180

Post

Westchnął, patrząc na chłopaka. Czemu taki był? Czemu nie mógł mu powiedzieć, że go nienawidzi za to co mu zrobił i dać mu w twarz? Albo cokolwiek, żeby poczuł się lepiej. Bo jak miał odpokutować to wszystko, kiedy Adrian nawet nie był na niego zły? Nie widział tej niechęci w jego oczach. Nie chciał uciekać jak najszybciej z jego domu, żeby więcej się tu nie pojawiać. Wszystko było nie tak, ale każda inna osoba na pewno poczułaby się super, że nikt się na nich nie wścieka. On już by wolał usłyszeć parę przykrych słów.
— Wcześniej. Ale teraz chyba jest inaczej? — zapytał. Sam się sobie dziwił, że jakimś cudem dogadywał się z chłopakiem, którego wcześniej tak nienawidził. Mieli różne spojrzenia na świat, niewiele wspólnych tematów, ale jednak jakoś złapali wspólny język. Projekty wychodziły im świetnie i dostawali najwyższe oceny, a z każdym spotkaniem rozmawiali coraz więcej. Podczas pierwszego projektu prawie się do siebie nie odzywali, a teraz rozmawiają sobie jak koledzy. Ciekawe ilu osobom opadnie szczęka jak kiedyś porozmawiają na uczelnianym korytarzu.
— Rozumiem… — westchnął, zerkając na chłopaka. Siedział taki skulony na kanapie, taki niewinny. Jak on mógł traktować go tak źle przez cały ten czas? Co on miał do niego, skoro ten chłopak nawet nie jest zdolny do przemocy i nienawiści? A przynajmniej tego nie widział, bo w umyśle chłopaka mogło dziać się wszystko. Mógł już mieć zaplanowane dwadzieścia różnych opcji zamordowania go we śnie, ale to zrozumiałe. Każdy czasem miał podobne myśli.
— Tak nie powinno być. Ale sam widzisz, że lepiej zostać w domu. Nie wychodź proszę sam o tej godzinie, dobrze? Jak już musisz to wyjdź gdzieś z przyjacielem czy coś, ale nie bądź wtedy sam. — poradził mu, mając nadzieję, że więcej nie spotka go taka sytuacja. Zawsze uważał Hope Valley za mimo wszystko bezpieczne miejsce, ale jak widać zdarzają się wyjątki. Co jeśli następnym razem nie będzie nikogo w pobliżu i Adrian będzie tak leżał przez całą noc nie mogąc się ruszyć? Wolał nawet o tym nie myśleć, ale głupio było mu zaproponować, że on również może towarzyszyć chłopakowi w spacerach. W końcu lepsze to niż nic.
— Właściwie… czujesz się trochę lepiej? — zapytał, bo w sumie wcześniej się tym nie zainteresował, a powinien.

Adrian Hoffman
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Prima Aprilis! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG PHONE ADDICTED DUSZA TOWARZYSTWA I killed Laura Palmer TUBYLEC URODZONY ZIMĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU STUDENT
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
177

Post

-Teraz nie chcesz zepchnąć mnie ze schodów, więc chyba nie ma tak źle. Jakiś postęp jest - odpowiedział. Obawy istniały, zawsze będą, do Adrian nie potrafił się ich pozbyć. Nie, kiedy w życiu doświadczył naprawdę nieprzyjemnych rzeczy, kiedy tylko zaufał szybko ludziom, którym nie powinien. Miał obok siebie osoby, którego go nie zawiodły i które zdawały się mieć na uwadze jego dobro, niemniej były to jednostki niestety nieliczne. Tłumy go przerażały, ale o ile życie byłoby przyjemniejsze, gdyby otoczenie pozwoliło mu egzystować bez jakiejkolwiek negatywnej interakcji.
-Nie masz czasami tak, że czasami myśli nie dają ci spokoju i musisz wyjść, niezależnie od wszystkiego? To właśnie był taki dzień - rzucił.
Musiał się wyciszyć. Sprawić, że chaos w jego głowie chociaż na chwilę przestanie być tak uciążliwy. Zresztą nie mógł wtedy spać; już od jakiegoś czasu miał większe problemy z zasypianiem i momentami miał wrażenie, że lekarstwa, które brał, niewiele mu pomagały. Nie chciał zwiększać dawki obawiając się, że w którymś momencie zupełnie by się na to wszystko uodpornił. A co, jeśli kiedyś będzie potrzebował tego wyjątkowo bardzo?
-Lepiej. Jeszcze raz dziękuję, Daniel. Wiem, że mimo wszystko pomaganie mi kosztowało cię wiele - odpowiedział, po raz kolejny na niego zerkając. W jego postawie można było dostrzec szczerość, więc może faktycznie Adrian powinien przyjąć do wiadomości, że Calvert nie planuje chorej zemsty, kiedy ten będzie spał.
Skończył kanapkę, godząc się na film, który zaproponował kolega. Kto wie, może chciał zrobić wszystko, by Hoffman na chwilę zapomniał o dzisiejszych zdarzeniach.
Nie dotrwał do końca. Ba, przerosła go nawet połowa, bo kiedy rozmowa umilkła, zasnął, zmęczony tym wszystkim.
Był to pierwszy raz od dawna, kiedy bez tabletek udało mu się zasnąć tak szybko.

zt. x2

Daniel Calvert
WŁADZA 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Biorę udział w meczu siatkówki Hurricane Season temat miesiąca - kwiecień temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer SKRYTY Mam słabą głowę Walczę z depresją bezsenność to moja przyjaciółka Boję się tłumów Boję się samotności Uwielbiam lody Rzucam się po łóżku
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
ODPOWIEDZ